Minął miesiąc, od kiedy Moskwa nałożyła embargo na import produktów żywnościowych z krajów zachodnich, które przyłączyły się do sankcji wobec Rosji. Embargo obejmuje wszystkie 28 państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym Polskę. Należy zwrócić uwagę, że dotychczas blisko połowa serów, wołowiny, owoców i warzyw oraz ryb sprzedawanych w Rosji pochodziła z importu.
Puste półki w rosyjskich sklepach w dalszym ciągu nie przekonują Władimira Putina. Na skutek szalonej decyzji Kremla zwykli Rosjanie mają coraz większe kłopoty z nabyciem produktów rolnych.
Embargo nałożone przez Moskwę wiąże się również ze stratami dla rolników w Polsce. Jesteśmy świadkami drastycznego spadku cen żywności, przez które rolnicy zmuszeni są sprzedawać swoje produkty często poniżej kosztów ich produkcji. W kontekście ogólnoeuropejskim mówimy o eksporcie, którego wartość wynosi prawie 12 mld euro. W naszym kraju ilość poszkodowanych rolników szacuje się na ponad 200 tys.
W związku z tym działania podjęte przez Komisję Europejską wobec takiej skali strat w całej Unii są po prostu niepoważne. Na ich wyrównanie przeznaczono śmieszną sumę 125 mln euro dla rolników wszystkich państw członkowskich, podczas gdy wartość unijnego eksportu rolnego do Rosji wynosi wspomniane wyżej blisko 12 mld euro.
Przeznaczone dla polskich rolników środki zostały już w całości wyczerpane, starczając dla ledwie 13 tys. spośród ponad 200 tys. poszkodowanych gospodarstw rolnych. Rolnicy z Polski złożyli już wnioski na sumę ponad 160 mln euro, co dalece przekracza kwotę przeznaczoną przez Komisję dla całej Wspólnoty.
Jednocześnie minister Sawicki, który na użytek zbliżającej się kampanii samorządowej udaje przed społeczeństwem żywe zatroskanie o straty ponoszone przez polskich rolników, zgodził się w Brukseli na niekorzystne dla nas rozwiązania. W imieniu polskiego rządu przedstawiciel PSL przystał na zwrot poszczególnym krajom ich składek z rezerwy kryzysowej WPR, co w przypadku Polski oznacza dodatkową sumę około 22 mln euro.
Jest to najbardziej prymitywne z rozwiązań, korzystne przede wszystkim dla Niemiec i Francji, które przeznacza Polsce kwotę dalece niesatysfakcjonującą. Minister powinien walczyć o to, by zgodnie z traktatową zasadą solidarności europejskiej środki spłynęły do poszczególnych krajów proporcjonalnie do poniesionych strat. Niestety, Sawicki bardzo szybko zgodził się na taką formę pomocy, która wpisuje się w traktowanie polskich rolników jako obywateli drugiej kategorii w stosunku do rolników zachodnich.
Oznacza to, że w przeciwieństwie do gospodarstw z Niemiec i Francji, większość polskich rolników faktycznie pozostanie bez wsparcia finansowego. Warto pamiętać, że oprócz braku realnych działań na forum Unii, rząd PO-PSL dotychczas nie zdecydował się na jakąkolwiek pomoc realizowaną na szczeblu krajowym.
Inne tematy w dziale Polityka