Wojciech Natkaniec Wojciech Natkaniec
182
BLOG

Ateizm a kwestia społeczna

Wojciech Natkaniec Wojciech Natkaniec Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Czy wiara, bądź jej brak, są sprawą wyłącznie sprawą osobistą? Moim zdaniem nie do końca, bowiem jej posiadanie często decyduje o jakości relacji na linii dana jednostka – społeczeństwo – państwo. Człowiek, i jego wybory, są osadzone na tle całości narodu, dlatego też warto prześledzić jakie one konsekwencje powodują.

Na początku chciałbym wyjaśnić jak rozumiem podział ateizmu. Mieszczą się w nim dwa pojęcia: ateizm personalny i ateizm społeczny. Ateizm personalny to brak wiary w Boga przez określoną jednostkę. Jednostka taka może wyznawać wartości wyższe, np. uznane za ważne przez jakąś religię, ale sam, osobiście, nie przyjmować ich ostatecznej transcedencji, czyli de facto odrzucać ich boskie pochodzenie. Ateista personalny może być kulturowo – etycznym chrześcijaninem na skutek oddolnie samoregulującego się społeczeństwa, w sytuacji, gdy otaczają go, przykładnie żyjący chrześcijanie. Jest to skuteczniejsza droga, ta oddolna, niż nawet publiczne propagowanie pewnej aksjologii odgórnie przez państwo. Ateista osobisty może być dobrym człowiekiem, zwłaszcza, gdy ma przed sobą zasady obowiązujące w religii, szczególnie chrześcijańskie, które implikują patrzenie na świat bardziej konserwatywnie. Tylko szeroko rozumiane poglądy prawicowe są realnymi wartościami, zwłaszcza, gdy chodzi o relację na linii jednostka – społeczeństwo – państwo. Dla takiego paradygmatu postępowania proobywatelskiego nie ma obecnie alternatywy. Liberalna lewica stawia na piedestale własne jestestwo jednostki i ten typ myślenia jest realnym zagrożeniem dla europejskich wspólnot narodowych. Dlatego też, ateista personalny, o ile jest konserwatystą, nie może promować swojego braku wiary, jeśli nie chce szkodzić ogółowi, bo inaczej prowadzi on wprost do promocji materialistycznych wizji człowieka.

Drugi ateizm, jaki wyróżniam, to ateizm społeczny. Jest nim publiczne propagowanie tez kwestionujących istnienie Boga, blisko jest powiązany z czymś, z czym najczęściej utożsamiamy pojęcie wojującego ateizmu. Powoduje on rozluźnienie więzów społecznych, jest forpocztą atomizacji narodu. Następuje tu przeniesienie osobistych poglądów ze spraw religijnych, bądź też ich braku, na wzór według jakiego ma funkcjonować społeczeństwo. Co zaś tyczy się wierzących, to niektórzy z nich, zwłaszcza ci "letni" w wyznawaniu wiary na co dzień, mogą głosić poglądy tożsame z ateizmem społecznym.

Dlaczego wiara jest taka ważna? Odpowiedź na to pytanie jest wielorakie.

Dla państwa jest szczególnie ważne, aby było jak najwięcej wierzących. Wiara w Boga powoduje nasycenie danej zbiorowości ludzkiej, w granicach określonego państwa, wartościami konstytuującymi wspólnotę jako jedną z najważniejszych doczesnych celów. Religia jest ściśle powiązana z konserwatyzmem. Im większa religijność jednostki, tym bardziej jest ona konserwatywna i propaństwowa. Ateista, myśląc, że nic nie ma po śmierci, traktuje życie lekko, w sposób przeciwstawny do wierzącego, bądź prawicowej osoby, która nie pokłada wiary w Boga. Ateizm to patron liberalizmu, tak jak katolicyzm jest nim w odniesieniu do konserwatyzmu obyczajowego. Zdolność poświęcenia, np.na wojnie, której nie da się w stu procentach wykluczyć, w myśl zasady "si vis pacem, para bellum", jest większa dla kogoś, kto uważa, że ze po śmierci istnieje życie niż ten, który temu zaprzecza. Wojciech Kwasieborski z Ruchu Narodowo – Radykalnego Falanga uważał wręcz, że ateista jest kandydatem na "wiecznego samobójcę", gdyż w ramach doznawanych stymulacji, nie jest on w stanie uchronić się przed kryzysem egzystencjalnym, który nastęcza pytanie o sens ludzkiego istnienia na tym świecie. Dla dekadentyzmu jedynym ostatecznym pozbyciem się bólu istnienia jest egoistyczna śmierć, z tym że nie w ramach poświęcenia dla ogółu, a raczej wyborem samobójstwa.

Religia jest ważna, ponieważ wymaga więcej niż piąte przykazanie "nie zabijaj". Nie zabijanie innych nie może decydować o tym, czy dana jednostka jest faktycznie dobrym człowiekiem., czy jest przydatna dla narodu. Jest to tylko jedno z dziesięciu przykazań i zakazów wobec dwóch tysięcy lat tradycji Kościoła. Ateiści często myślą, moim zdaniem, że wystarczy ludzką moralność sprowadzić tylko do tego aspektu. Skoro nigdy nikogo nie zabiłem, to jestem dobrym człowiekiem.

Warto tutaj wspomnieć, że często ateiści są hipokrytami, bowiem są za aborcją, czego nie uważają za zabijanie niewinnych istot. Nie ma moralności badziej doskonałej od katolickiej. Wielu wierzącym jest ciężko przestrzegać wszystkich nakazów i zakazów religijnych. Część katolików wprost może odrzucać naukę Kościoła w niektórych aspektach. Moim zdaniem, hipokryzja w myśl zasady muzułmańskiej, że "Allach czegoś nie widzi" jest lepsza niż wprost poddawanie się degeneracji liberalnego "róbta, co chceta". Lepiej się spowiadać ciągle z tych samych grzechów niż żyć w przeświadczeniu, że żadna moc mnie nie ogranicza i jest się jedyną dla siebie wyrocznią, co mogę, a co nie. Kościół Katolicki, szczególnie na terenie Europy, jest w kryzysie. Należy go jednak chronić za wszelką cenę. Kościół popełnia błędy, ale jest jedyną siłą zdolną do postawienia się liberalizmowi i jego antyspołecznym przymiotom. Ludzi można podzielić na wiele różnych grup, głupich i inteligentnych, wysokich i niskich, moralnych i niemoralnych, ale trzeba pamiętać, że większość ludzi jest po prostu zwyczajna i łatwa do zmanipulowania.Zwykły człowiek potrzebuje istoty wyższej, od której może czerpać wzorce do życia codziennego. Religia, jako zjawisko socjologiczne, jest potrzebna przede wszystkim normalnym, szarym ludziom, żeby ktoś mógł im postawić odpowiednie wzorce. Przekazać je następnym pokoleniom mogą także konserwatywni ateiści, ale według mnie, największe szanse na odpowiedni dobór pakietu aksjologii, z którego będą czerpać dzisiejsze dzieci, jest zachowany u katolików, gdyż ktoś, kto żyje wiarą na co dzień, stawia siebie jako pewniejszy wzór niż osoba pozbawiona iskry rzeczywistej wiary. Nie można także zapomnieć, że dzisiejszy kryzys demograficzny Europy jest w głównej mierze "zasługą" ateistycznego modus vivendi, skupionego wokół tego, by jak najwięcej brać niż dawać od siebie. Ateizacja społeczeństw to wielkie wyzwanie dla każdego z europejskich państw, w tym również dla Polski .


Zainteresowania - historia, polityka, chrześcijaństwo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo