Ponad Azją gdy leciałem,
A lot mi się bardzo dłużył,
Taki wierszyk napisałem,
Ani mały ani duży,
Ani mądry ani głupi
- ot w sam raz dla rozbawienia
Czytelników. Zaś dla siebie -
Dla swych myśli przewietrzenia.
Częstochowskim rymem szyty
(Bez obawy o skarcenie)
Wierszyk ten, chociaż frywolny,
Ważne stawia zagadnienie:
Oto bowiem, w tym Salonie,
Gdzie się krzątam pracowicie,
Trochę szumu się zrobiło,
Gdym napisał o “elicie”.
Bo artyści i filmowcy
(Cóż za osobliwa chwila!)
Miast wartości podtrzymywać
Bronią nagle pedofila.
Choć obrona ta szokuje
- Nie mnie sądzić ich sumienie.
Czyn był podły, lecz istnieje
W prawie karnym przedawnienie.
Zaś mnie smuci, powiem prosto,
Smuci wręcz niesamowicie
Gdy blogerzy, głośno, ostro
Jadą teraz po elicie.
I odpowiedź się należy
Blogerowi, który pyta
Mnie otwarcie: profesorze
Czy pan jesteś też elita?
W panteonie filozofów,
Od Kanta do Wolniewicza
Chcesz pan istnieć, czy w pospólstwie?
Gdzie pan niby się zalicza?
Na pytanie tak zadane
Dam odpowiedź: bardzo liczę
Na to, że w klasyfikacjach
Ja się nigdzie nie zaliczę.
Ni w elicie ni w pospólstwie
Moje miejsce: będę szczery,
Chciałbym taką mieć nadzieję
Że jestem “sui generis”.
Inne tematy w dziale Rozmaitości