Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
97
BLOG

Andrzej Krawczyk: Rezygnacja

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 42

Andrzeja Krawczyka spotkałem chyba tylko raz, na jakiejś konferencji w Warszawie. Wymieniliśmy kilka grzecznościowych słow. Zrobił na mnie wrażenie człowieka spokojnego i przyzwoitego; myślę że był kompetentny. Nie mogę jednak mówić nic o tym, jakim pan Krawczyk naprawdę jest człowiekiem – mam tylko zewnętrzne przesłanki by sądzić, że jest człowiekiem porządnym, kompetentnym i oddanym służbie państwowej. Nie mam jednak żadnych powodów ani podstaw, by pisać mu laurkę.

Przed chwilą widziałem w TV pana Krawczyka, który – roztrzęsiony i w poczuciu poniżenia – tłumaczy się wielomilionowej widowni, jak to podpisał kiedyś zobowiązanie do współpracy, którego nigdy potem nie wykonał – jak go straszono, że prędko nie zobaczy swej 2-letniej córki, jak się z niego naśmiewano, gdy stał bez paska, okularów i sznurowadeł przed swymi oprawcami. I nikt, kto nie jest łajdakiem, nie ma prawa podważać prawdziwości tego wyznania, chyba że ma dowody przeciwne.

Ilu z Państwa, którzy oglądali tę relację, czuło triumf, że oto kolejny trafiony-zatopiony, a ilu zażenowanie i wstyd, że uczestniczą w takim spektaklu?

Można oczywiście powiedzieć, jak uczyniła to Jadwiga Staniszkis przed chwilą w „Kropce nad i”, że skoro coś kiedyś podpisał, to nawet jeśli nie zrealizował obietnicy współpracy, to nie powinien był potem „pchać się na stanowisko”. Być może. Być może powinien był poinformować o podpisie Pana Prezydenta. Ale jeśli w swym sumieniu wiedział, że nie był nigdy współpracownikiem – to dlaczego miał odrzucać możliwość pracy dla Kraju, wykorzystując tak swoją wiedzę i kompetencję? Ale, powtarzam, może istotnie tak właśnie powinien był zrobić. Tylko czy cena, jaką dziś zapłacił (nie mówię o odejściu ze stanowiska, ale o publicznym upokorzeniu, wynikającym z konieczności tłumaczenia się przed żądną igrzysk publicznością, karmioną przez lustratorów) jest proporcjonalna do winy?

A może ludzie wcale już tak tych igrzysk nie chcą, lecz stale to pragnienie generują lustratorzy, weryfikatorzy i likwidatorzy?

Być może Andrzej Krawczyk powinien był odejść z powodów, związanych z jego kompetencjami albo sposobem, w jaki realizował swe zadania. Nie mam pojęcia. Ale jeśli tak, to pragmatyczne przesunięcia personalne nie mogą następować po przeciekach, prowadzących do moralnej kompromitacji człowieka.

Znam Lecha Kaczyńskiego od wielu lat i – choć fundamentalnie nie zgadzam się z nim w wielu sprawach (o czym miałem okazję Mu powiedzieć kilka razy w ostatnich latach) - szanuję Go jako przyzwoitego człowieka i jako Prezydenta Polski. Czy widzi, jak ta trucizna, którą wypuszczają najbardziej radykalni jego zwolennicy, zatruwa państwo; jak ten jad podmywa już Jego własne polityczne podwórko? Nie może tego nie widzieć.

Bo państwo, w którym Andrzej Krawczyk musi zrezygnować z funkcji w taki właśnie sposób, nie jest przyzwoite.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka