Wniosek marszałka Dorna o przełożenie rozpatrywania przez TK skarg na ustawę lustracyjną jest całkowicie nieuzasadniony. Opiera się on, jak słyszałem, na dwóch podstawach: na tym, że poseł reprezentujący stanowisko większości sejmowej potrzebuje więcej czasu na przygotowanie się do rozprawy (w związku z tym, że skarga RPO wpłynęła 20 kwietnia) oraz na tym, że nowo powołany członek TK Prof. M. Granat też potrzebuje więcej czasu do zapoznania się z materiałami.
Pierwsze uzasadnienie jest śmieszne. Jeśli posłowi – dysponującemu wszak pomocą wszelkich prawników, jacy zechcą dla niego pracować – nie wystarcza kilka tygodni dla przygotowania stanowiska, to coś kiepskiego jest z posłem albo ze sprawą, której ma bronić. Zresztą skarga RPO w dużej mierze pokrywa się z wnioskiem poselskim, zaskarżającym ustawę, który został złożony dużo wcześniej – a zatem było dużo czasu na przygotowanie argumentów.
Drugie uzasadnienie – które zaczerpnąłem chyba z wcześniejszego blogu Krzysztofa Leskiego (sam tego nie slyszalem ani o tym nie czytalem w prasie) – jest po prostu uwłaczające dla prof. Granata, bardzo dobrego prawnika-konstytucjonalisty. Marszałek nie powinien sugerować tak niskiej sprawności nowego sędziego TK.
A teraz nie udawajmy Greka. Chodzi o magiczny termin 15 maja. Pisałem tu już dawno temu, że autorzy ustawy zastawili pułapkę: po 15 maja można będzie zwalniać tych, którzy nie złożyli oświadczenia, nawet jeśli później TK unieważniłby ustawę. TK bardzo rozsądnie postanowił tę pułapkę usunąć, i rozważyć zażalenia na ustawę przed 15 maja.To dlatego marszałek wyciąga argumenty śmieszne i niepoważne.
PS: By uniknąć posądzeń o stronniczość powiem, że ja złożyłem swoje oświadczenie lustracyjne na UW. Że nie współpracowałem.
Inne tematy w dziale Polityka