Czy Trybunał mógł zadecydować inaczej w sprawie ustawy lustracyjnej? Ci z Państwa, którzy znają moje opinie o tej ustawie (ostro negatywne) i domyślają się moich poglądów na orzeczenie Trybunału (ostro pozytywnych), spodziewają się zapewne, że na tytułowe pytanie odpowiem: Ale skąd, nie mógł, musiał zadecydować tak, jak zadecydował; po prostu nie miał innego wyjścia, tak mu Konstytucja dyktowała.
Nic z tych rzeczy. Na pytanie tytułowe odpowiadam bez wahania: oczywiście, że mógł zadecydować inaczej. Mógł dokonać takiej wykładni artykułów konstytucyjnych, na mocy której ustawa by się ostała. Oczywiście, część z nas byłaby zawiedziona (i część z tych zawiedzionych mówiłaby, że Trybunał nie dopełnił swych obowiązków poważnego potraktowania Konstytucji), ale z kolei część byłaby zadowolona (i mówiłaby, że Trybunał prawidłowo zinterpretował Konstytucję). Podział w opinii publicznej byłby mniej więcej taki sam jak obecnie, tylko że ci co dziś się cieszą – martwiliby się – i na odwrót.
Jedną z pozytywnych konsekwencji wydarzeń ostatniego piątku jest erupcja zainteresowania Trybunałem i jego orzecznictwem. Nie trzeba daleko szukać: w naszym Salonie mieliśmy mnóstwo bardzo ciekawych wpisów na temat miejsca Trybunału w polskim systemie ustrojowym. A niektórzy – słusznie – sięgali poza Polskę, np. do przykładu amerykańskiego, by zastanowić się nad tym, czy jest rzeczą słuszną dawać sędziom aż tak wielką władzę.
Do tego pytania chętnie niedługo wrócę: w samej rzeczy, przykład amerykański jest ciekawy, jako że sędziowie tu też wywracali niejednokrotnie bardzo ważne prawa, cieszące się poparciem większości parlamentarnej. A jednak ich system jest inny: sędziowie mogą zignorować ustawę, jeśli uznają ją za niezgodną z Konstytucją – w ten sposób faktycznie pozbawiając tę ustawę mocy wiążącej. Mogą to jednak zrobić tylko w trakcie rozpatrywania konkretnej sprawy, nasuwającej konieczność zastosowania tej ustawy, a nie „abstrakcyjnie”, jak u nas, czy także w Niemczech, Francji, Włoszech itp.
Ale to na inną, choć niedługą, okazję. Dziś, póki jeszcze dźwięczą nam w uszach emocje piątkowej nocy, wróćmy do pytania „Czy Trybunał mógł zdecydować inaczej?”
Tak – bo Konstytucja, w każdym razie w artykułach swej Karty Praw, a także w ogolnych przepisach, takich jak określenie Rzeczpospolitej jako demokratycznego państwa prawnego, nie zawiera jednoznacznych nakazów, które można mechanicznie przetłumaczyć na język szczegółowych dyrektyw, takich jak te w ustawie lustracyjnej – i następnie z matematyczną precyzją powiedzieć: te są zgodne z Konstytucją, a te niezgodne. Konstytucja nie mówi własnym głosem, ale głosem tych, którzy ją czytają, starają się zrozumieć i zinterpretować. A więc głosem posłów, senatorów, obywateli – nas wszystkich. Ale między innymi też sędziów TK, którzy uzyskali prawo unieważniania tych przepisów, które uznają za niezgodne z konstytucją. Czyli: z ICH rozumieniem Konstytucji.
Słowa Konstytucji – wolność słowa, domniemanie niewinności, państwo prawne itp. – proklamujące podstawowe wolności obywatelskie, nie tłumaczą się same przez się. Chociaż wszyscy (no prawie wszyscy) możemy zgodzić się co do tych ideałów, gdy sformułowane są na najwyższym szczeblu abstrakcji, o tyle gdy zaczynamy szukać odpowiedzi na pytania szczegółowe: Np.: Czy cenzura obyczajowa zgodna jest z wolnością słowa? Czy potępienie przez ministra doktora G. zgodne jest z zasadą domniemania niewinności? Czy domaganie się ogłaszania faktów z życia osoby, które nie były przestępstwem w momencie popełnienia, jest zgodne z ideą państwa prawnego? – między ludźmi dobrej woli, niezłego rozumu i przyzwoitej wiedzy, pojawić mogą się uzasadnione kontrowersje.
Oczywiście konsekwencje tych kontrowersji są inne, gdy wystąpią między Wojciechem Sadurskim a np. Referentem Bulzackim niż gdy zachodzą między sędziami TK a posłami. Na czym wtedy sędziowie powinni oprzeć swą interpretację? Do czego mogą odwołać się, by znaleźć „prawdziwe” znaczenie „państwa prawnego”, „wolności słowa” lub „domniemania niewinności”?
Kilka potencjalnych odpowiedzi można szybko odrzucić:
* Do słownikowej treści tekstu? Ale cały problem polega na tym, że ludzie spierają się co do tego, co dane pojęcia konstytucyjne „naprawdę” znaczą. Odwołanie się do słownikowego znaczenia tylko przerzuca odpowiedzialność na autorów słownika, a oni nie mają kompetencji konstytucyjnych.
* Do intencji twórców Konstytucji? To teoria dość popularna tu, w USA. Ale nie ma ona większego sensu: autorzy konstytucji nie musieli przewidywać wielu konkretnych kontrowersji, jakie w przyszłości rozwiną się pod rządami konstytucji; inne – chcieli celowo złożyć na karby przyszłych pokoleń, pokoleń poza wszystkim innym, dlaczego ci, którzy byli WTEDY mają rządzić nami DZISIAJ?
* Do opinii większości? To wtedy Konstytucja już w ogóle nie byłaby potrzebna: wystarczyłoby przeprowadzać za każdym razem plebiscyt.Nie, żadna z tych łatwych metod nie nadaje się do uściślania prawdziwego znaczenia Konstytucji w sprawach spornych.
Nie ma ucieczki od WYBORU: wyboru zarazem moralnego i intelektualnego. Jest to wybór koncepcji, która zdaniem sędziego najlepiej pasuje do jego wizji prawa, ustroju, demokracji, jakie Konstytucja – jako całość – zaprojektowała dla naszego społeczeństwa. Musi w tym odwołać się do własnych ideałów, ale ideałów opartych na najlepszym rozumieniu konstytucyjnych wartości, a nie ideałów bieżąco- politycznych. Musi w tym sięgnąć do tych precedensów, które uważa za najcenniejszy dorobek swojego sądu – a także innych sądów, w tym także np. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo jesteśmy przecież częścią szerszej przestrzeni europejskiej… Musi rozważyć te rozmaite źródła inspiracji, skonfrontować je z własnym rozumieniem i z własnym rozumieniem celów prawa, jakie interpretuje.
Wiem, że to brzmi szalenie ogólnikowo. Więc dam przykład. W swym ustnym uzasadnieniu orzeczenia Prezes Stępień m.in., wypowiedział się na temat celu lustracji: ma nim być ochrona demokratycznego państwa przed ludźmi, mogącymi stanowić dla niego zagrożenie, ale nie może być celem zemsta. Prezes Stępień powiedział:
Celem lustracji jest ochrona nowonarodzonej demokracji. Lustracja powinna koncentrować się na zagrożeniach dla podstawowych praw człowieka i procesu demokratyzacji. Nie jest natomiast celem lustracji karanie osób, które są uznawane za winne, ponieważ to jest zadanie oskarżycieli posługujących się prawem karnym. Celem zastosowania środków lustracyjnych nie może być, powtórzmy to jeszcze raz, nigdy zemsta i nie można zezwalać na nadużywanie prowadzonego na ich podstawie procesu lustracji dla celów politycznych lub społecznych.
Ustawa lustracyjna zgodna z zasadami funkcjonowania państwa opartego na rządach prawa musi spełniać co najmniej następujące warunki.
Po pierwsze, lustracja może służyć jedynie wyeliminowaniu lub znacznemu zmniejszeniu zagrożenia dla powstałej, trwałej, wolnej demokracji jakie stwarza osoba poddawana lustracji poprzez wykorzystywanie określonego stanowiska w celu angażowania się w działania naruszające prawa człowieka lub blokowania procesu demokratyzacji.
Lustracja nie może być wykorzystywana do wymierzenia kary, ani jako forma zapłaty za winę czy zemstę. Karę można wymierzać jedynie za popełnione w przeszłości czyny przestępcze na podstawie ogólnie obowiązującego kodeksu karnego oraz zgodnie ze wszystkimi procedurami i gwarancjami ścigania karnego.
Lustracja powinna ograniczać się do stanowisk, których piastowanie przez osoby lustrowaną, jak można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, stwarzałaby istotne zagrożenie dla praw człowieka lub demokracji. Chodzi tu o takie urzędy państwowe obsadzane w drodze nominacji, które wiążą się ze znacznym zakresem odpowiedzialności za tworzenie lub wdrażanie rządowych polityk i praktyk dotyczących bezpieczeństwa wewnętrznego. Czy takie urzędy państwowe obsadzane w drodze nominacji, w których możliwość wydania rozkazu popełnienia lub popełnienia czynów stanowiących pogwałcenie praw człowieka, jak na przykład organy ścigania, służba bezpieczeństwa, służby wywiadowcze, sądownictwo, prokuratura.
Lustracji nie można stosować do stanowisk w organizacjach prywatnych ani półprywatnych, ponieważ w takich organizacjach istnieje bardzo ograniczona struktura stanowisk, które umożliwiają podważanie lub stanowią zagrożenie dla podstawowych praw człowieka i procesu demokratyzacji.
To, jak wydaje mi się, jest dobrym przykładem interpretacji konstytucyjnej, odwołującej się do pewnego ideału państwa prawnego, która precyzuje gołe słowa Konstytucji przez odwołanie się do szerszych wartości i ideałów ustrojowych. Państwo nie może stosować instrumentów karnych w sposób inny, niż przy stosowaniu normalnych praktyk i gwarancji prawa karnego. Lustracja – tak, ale ograniczona do uchronienia przed tymi, którzy państwu mogą naprawdę zagrażać.
Oczywiście jest to interpretacja kontrowersyjna. Ale innych (tzn. bezspornych, oczywistych, obiektywnie słusznych) nie ma.
PS: Nie będę raczej w stanie odpowiadać i komentować na bieżąco przez najbliższych kilka godzin, bo pilne obowiązki wzywają… - za co przepraszam, ale obiecuję, że do komentarzy zajrzę i odpowiem, gdy będę mógł.
Inne tematy w dziale Polityka