Czy gdyby wielki niemiecki filozof Georg Wilhelm Friedrich Hegel ujrzał redaktora Bronisława Wildsteina podążającego wolnym truchtem (a choćby i szybkim galopem) na koniu, czy powiedziałby o nim, jak ponoć powiedział o Napoleonie: “Oto Rozum na koniu”?
Można w to wątpić, zwłaszcza gdyby był prosto po lekturze komentarza redaktora Wildsteina w dzisiejszej Rzeczpospolitej “Męczennicy III RP”. Komentarz ma strukturę, która ostatnio jest stałą sztancą publicystów IV RP, a mianowicie ironicznego, karykaturalnie wykrzywionego przerażenia ekscesami dzisiejszej władzy, przypisywanego krytykom tej władzy. Monotonia tej ironii jest nudnawa, a i mało intelektualnie twórcza.
Co gorzej, Bronisław Wildstein wypacza charakter krytyki, którą przymilnie zwalcza. Pisze oto np. w tym ironiczno-karykaturalnym tonie:
Ekipa krwawych Kaczyńskich i oprawca Ziobro rzucają tłumom kolejne ofiary, wywołując trwogę wśród rozumnych i czułych. Te ofiary to skorumpowany lekarz i była minister, która lubiła przyjmować kosztowne podarki i wspierać swoich przyjaciół. Tego pierwszego zakuto w kajdany - zaszlochali czuli.
Ale stało sie to tak niedawno, że dziwić się można tylko, iż redaktor Wildstein może przypuszczać, że krytyka adresowana wobec ministra Ziobro nie brała się z zakucia doktora w kajdanki tylko stąd, że towarzyszył temu teatralny spektakl, urządzony na użytek kamer telewizyjnych, wcale nie uzasadniony obawą o zakłocenie porządku przy aresztowaniu doktora. A zwłaszcza, że tuż po nim nastąpiła konferencja prasowa, na której minister z ulgą ogłosił społeczeństwu, że aresztowany doktor już nigdy więcej nie będzie miał okazji pozbawić nikogo życia – w ten sposób łamiąc konstytucyjną zasadę domniemania niewinności, która nie pozwala wysokiemu urzędnikowi państwowemu (a już zwłaszcza ministrowi sprawiedliwości) przesądzać publicznie o winie osoby aresztowanej, której zresztą w tym czasie nawet nie postawiono zarzutów.
Banalizowanie tej akcji, przez sprowadzenie jej do “zakucia w kajdanki” jest najwyraźnie podyktowane chęcia redaktora Wildsteina wybielenia ministra ex post lub osmieszenia jego krytykow, ale mało jest rozumne (by używać heglowskich skojarzeń) w świetle powszechnej pamieci o tych niedawnych faktach.
Puenta felietonu też jest ładna:
Były poseł SLD i minister PRL Ireneusz Sekuła popełnił samobójstwo (?), po wielekroć strzelając sobie w korpus. Było to z dziesięć lat temu. Widocznie przeczuwał, że Kaczyńscy zdobędą władzę.
Taki zabawny żarcik ze śmierci człowieka podejrzewam też by nie podobał się Heglowi. A już zwłaszcza Kantowi.
Inne tematy w dziale Polityka