„Odwaga staniała, rozum podrożał” – powiada się czasem. Nic błędniejszego. Rozumu u nas pod dostatkiem, a zatem podaż niemal nieograniczona, tylko popyt maleje. Więc, zgodnie z prawami rynku, cena również. Ale odwaga – o, to co innego. Tylko trzeba ją właściwie rozumieć.
Odwaga dziś polega na przeciwstawieniu się dyktatowi Salonu, terrorowi Warszawki, instrukcjom przychodzącym z ul. Czerskiej. Odwaga polega na śmiałym poparciu dla władzy, która w przeraźliwie trudnych warunkach, wbrew chorym z nienawiści krytykantom i zgryźliwcom (wiadomo zresztą, jakiego autoramentu) realizuje program moralnej przebudowy Polski. Odwaga polega dziś na demaskowaniu salonowych mędrków i wskazywaniu – wbrew modzie i psychicznym naciskom – na prawdziwe osiągnięcia rządu. A są one niemałe. Np.: (1) likwidacja WSI; (2) likwidacja WSI; (3) likwidacja WSI… Listę można ciągnąć.
Oto prawdziwe wzorce odwagi dzisiaj: redaktorzy Wildstein, Karnowski, Semka… Nie boją się powiedzieć: tak, ja popieram ten rząd, bo on chce dla nas dobrze. Nie boją się cisnąć w twarz destruktywnym krytykantom swojego: „Nie pozwalam!”. Nie boją się demaskować mocodawców naszych targowiczan, którzy za judaszowe srebrniki grają tak, jak im obcy dyrygent każe…
Ale wszystko ma swoje granice: odwagę można u ludzi podziwiać, ale nie można oczekiwać nieustającego heroizmu. Weźmy uczonych: ot, np. taki socjolog, który odkrył niewidzialny układ w kształcie czworokąta; ot, filozof, który nie zawahał się powiedzieć, że nie lubi tolerancji – a za to lubi PiS. Jak długo można oczekiwać, że będą znosić spadające na nich razy? Te ironiczne uśmieszki kolegów na wydziale; te zamierające nagle rozmowy, gdy zbliżają się do grupki dyskutującej na korytarzu; te głupie aluzje i niedopowiedzenia… Nie, stanowczo nie można od naszych najbardziej sprawdzonych pracowników nauki wymagać, by znosili te cierpienia w nieskończoność i w milczeniu.
Dlatego z radością należy powitać świetny pomysł premiera Jarosława Kaczyńskiego, skądinąd też naukowca, powołania specjalnego uniwersytetu, wolnego od pseudo-intelektualnego terroru przeciwników rządu. Wolnego od importowanych z Zachodu mód i politycznej poprawności, od padania plackiem przed słowami „postmodernizm”, „dekonstrukcja”, „dyskryminacja” i „demokracja”, którymi kosmopolici chcą nas omotać. Uniwersytetu, na którym panować będzie odważna, pogodna atmosfera aprobaty i wsparcia dla władzy, która podjęła się przeorania Polski.
Dosyć dusznej atmosfery, pełnej podejrzliwości i sarkazmu! Tu, profesor przyjdzie na seminarium z czworokąta, i zamiast dwuznacznych uśmieszków powita go już na korytarzu radosne: „Świetnie, Jędruś, dokopałeś Michnikowi we wczorajszym Dzienniku. Ty to masz chłopie pióro!”.
(Wersja zmieniona).
Inne tematy w dziale Polityka