Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
127
BLOG

Konstytucja i Opaczność

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 109

Dlaczego teraz przypominać kwestię subwencjonowania przez państwo budowy Świątyni Opatrzności? A dlaczego nie? Dla zwolenników subwencjonowania każdy moment dyskusji na ten temat jest zły, a krytykom zarzucą niechęć względem religii, Kościoła, polskich tradycji chrześcijańskich itp. Nie warto się poddawać temu szantażowi.

Bo jaki jest koszt takiego szantażu – to już na własnej skórze poczuł Pan Minister Ryszard Legutko, chwalony wcześniej tu w Salonie24 (m.in., przez Krzysztofa Leskiego – bardzo słusznie zresztą) za odwrócenie decyzji Giertycha o wliczaniu oceny z religii do średniej ocen, ale jak się okazało - za wczesne były pochwały, bo coś tąpnęło i rząd szybko nieprzemyślaną decyzję odkręcił.  Minister Legutko (którego, intelektualnie i kulturowo, dzielą całe oceany od rodziny Giertychów) zrozumiał już pewno, że w pewnych sprawach to Giertych lepiej rozumiał naturę pewnych imponderabiliów, tym bardziej, że wybory już niedługo.

Ja, na szczęście, nie jestem minister, więc mi wolno. Do religii w szkołach jeszcze wrócimy, ale porozmawiajmy przez chwilę o udziale finansowym państwa w budowie Świątyni Opatrzności. Chodzi bowiem o fundamentalną zasadę relacji między państwem a religią.

Z tego co wiem, nic nowego w sprawie finansowania Świątyni się nie wydarzyło (jeśli ktoś ma inne informacje, proszę o korektę), a więc problem pozostaje, chociaż o nim często się nie mówi.* Sprawa pozostaje konstytucyjnym skandalem.

Przypomnę: w budżecie na rok 2006 umieszczona została rezerwa celowa o treści „Ochrona dziedzictwa narodowego, w tym wydatki w ramach projektu budowy Świątyni Opatrzności Bożej” w kwocie 20 milionów zł (pieniądze te, z tego co zdołałem zorientować się, nie zostały w końcu wydane, ani chyba nawet przekazane; podstawa prawna została jednak stworzona); z kolei w ustawie budżetowej na rok 2007 analogiczna rezerwa celowa, w wysokości 40 mln zł, określona została jako „Dofinansowanie przedsięwzięć w sferze kultury i dziedzictwa narodowego, w tym muzealnych i bibliotecznych, realizowanych w ramach projektów budowy Świątyni Opatrzności Bożej – Centrum Jana Pawła II”. Wedle publicznych zapowiedzi ze strony kompetentnych władz kościelnych, nowa Świątynia Opatrzności Bożej ma nie tylko zaspokajać potrzeby religijne katolików, ale także pewną wizję historii i narodu polskiego. Świątynia Opatrzności Bożej jest przedstawiana przez władze kościelne jako votum Narodu dla Opatrzności Bożej.

Jest to całkowicie zrozumiałe i uprawnione: to, co NIE jest uprawnione, z punktu widzenia norm konstytucyjnych, to współ-finansowanie tego przedsięwzięcia z budżetu państwowego. Jest to bowiem zarówno naruszeniem zasady bezstronności państwa względem religii jako takiej, jak i równouprawnienia wszelkich wyznań i poglądów religijnych. Finansowanie Świątyni nie może być potraktowane także jako element podtrzymywania „dziedzictwa narodowego” sensu stricto gdyż – abstrahując już od zasady bezstronności w kwestiach religii, Świątynia, która jeszcze nie powstała, i która nie ma być wiernym odtworzeniem wcześniej istniejącego w tym miejscu zabytku, nie może być potraktowana jako element „dziedzictwa”. (W tym sensie, panstwo ma prawo a nawet i obowiązek remontować, konserwować albo może i odbudowywać – w wypadku zniszczenia – zabytki bez względu na to, czy mają charakter sakralny, czy nie). Wreszcie, argumenty obrońców owego dofinansowania, że zostanie ono przeznaczone wyłącznie na część muzealną Świątyni, są całkowicie nieprzekonywujące, gdyż – wedle zapowiedzi i planów - ta część będzie funkcjonowała jako integralna część Świątyni, a zatem jej charakter religijny będzie oczywisty. (A zapowiedzi stworzenia tam pewnych placówek o charakterze czysto świeckim, np, stacji krwiodawstwa, trudno traktować inaczej, niż jako chęci znalezienia pretekstu dla sięgania po środki budżetowe).

Odpowiadając właśnie na pytanie o subsydiowanie przez Państwo, Prymas Polski Józef Glemp w wywiadzie dla KAI w lutym 2006 powiedział: „Przepis, który nie pozwala państwu wspomóc budowy świątyni Opatrzności Bożej, jest dziwny. Budżet państwa składa się m.in. ze środków wypracowanych przez obywateli, którzy w ponad 90 procentach są katolikami”. (Pełny tekst wywiadu: http://www.spp.episkopat.pl/kazania/060227a.htm).

Więc jest to może dobra okazja by podyskutować, na czym właściwie polega zasada bezstronności państwa w kwestiach religijnych, proklamowana w artykule 25 Konstytucji, która mimo wszystko nadal obowiązuje – a zwłaszcza, prawodawców. Przypomnę: artykuł ten mówi o bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych; o autonomii i wzajemnej niezależności pastwa i kościołów; a także o równouprawnieniu wszystkich kościołów i związków wyznaniowych. Dodaje też, że stosunki między państwem a Kościołem Katolickim uregulowane są w oparciu o konkordat.

Najtrudniejsza do zdefiniowania w tym jest zasada bezstronności. Sugerowałbym, że – jako minimum - nakłada ona przynajmniej następujące rygory na postępowanie państwa względem spraw religijnych: (1) państwo nie preferuje żadnej określonej religii (związku wyznaniowego) względem innych, a także religii względem analogicznych zachowań opartych na motywacjach nie-religijnych; (2) państwo nie subwencjonuje przedsięwzięć i praktyk, których dominujący cel ma charakter religijny (chociaż państwo może subwencjonować instytucje i praktyki religijne, których dominujący cel jest nie-religijny), (3) państwo nie uchwala ogólnie obowiązujących praw, których jedynym albo dominującym uzasadnieniem jest motywacja religijna, (4) państwo nie ingeruje w kwestie, które są wewnętrznymi sprawami kościołów i związków religijnych, a w szczególności w kwestie związane z obsadą urzędów w ramach danego związku wyznaniowego. Niektórzy dodadzą jeszcze jeden punkt: (5) urzędnicy państwowi, w związku z pełnieniem swych funkcji publicznych, nie okazują ostentacyjnie swych przekonań religijnych i nie uczestniczą – jako funkcjonariusze państwowi – w uroczystościach i obrzędach o charakterze czysto religijnym. Dla mnie jednak jest to kwestia do pewnego stopnia drugorzędna i raczej nie upierałbym się przy niej, jako części warunków brzegowych zasady beztronności.

Tak czy inaczej, zasada nr 2 jest złamana w sposób oczywisty przez współ-finansowanie budowy Świątyni Opatrzności. O innych zasadach – jeszcze porozmawiamy.

* Przypis: co nie oznacza, że wokół Świątyni panuje absolutne milczenie medialne. 13 czerwca 2007 ukazał się w Rzeczpospolitej artykuł Marcina Czekańskiego „Kościelna fundacja łamie prawo”, z którego wynika, że powołana przez Kościół Fundacja Budowy Świątyni Opatrzności Bożej od kilku lat świadomie łamie prawo, wynikające z ustawy o walce z praniem brudnych pieniędzy. Był to już kolejny artykuł Rzepy na ten temat; w marcu b.r. ukazał się był artykuł pod tytułem „Aferzysta stawia świątynię”. Oto fragment czerwcowego artykułu: „Wierni nie wiedzą więc, jak przez prawie dziesięć lat fundacja wydaje pieniądze, które zbiera na świątynię. Do budowy 40 mln zł chcą też dołożyć posłowie”.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka