- ogłosili niedawno z zadowoleniem Premier i jego Minister Sprawiedliwości, a ja cieszę sie razem z nimi. Bo przecież to normalne, że każdy chce Polski normalnej.
A ostatnie tygodnie i miesiące dostarczają, normalnie, coraz to nowych dowodow postępującej normalizacji:
* Premier zdymisjonował ministra spraw wewnętrznych, który okazał się uśpionym agentem dawnego układu, wiernie co prawda wykonującym przez kilka lat polecenia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, do momentu wszelako aż został przebudzony przez Układ, aby obronić wicepremiera Leppera;
* Główni podejrzani w sprawie „przecieku” alarmującego Leppera zostają aresztowani tuż przed tym, jak mieli być przesluchani przed sejmową komisją służb specjalnych;
* Wicepremier (już były) i zarazem szef partii koalicyjnej poddany jest inwigilacji a minister sprawiedliwości udaje się na rozmowy ze swym wicepremierem z ukrytym dyktafonem i w tajemnicy nagrywa swą z nim rozmowę;
* Minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie oznajmia, że gdy ogłosi dalsze fakty i dowody w sprawie Kaczmarka, to będą one mówić tym razem o przywódcach partii opozycyjnych i zrobią na opinii publicznej nie mniejsze wrażenie niż te, dotyczące „wspólników w przestępstwie”;
* Nowy minister edukacji ogłasza, że religia nie będzie jednak zaliczana do średniej ocen, po czym, jak tylko Kościół wyraża swe niezadowolenie, rząd od razu wycofuje się z tej decyzji;
* Premier ogłasza, że sposób liczenia głosów w Radzie Europejskiej powinien być oparty na pierwiastku wyciąganym z liczby ludności, i że za tę metodę warto umierać; w czasie negocjacji Polska wycofuje się (rozsądnie) z tego żądania po czym minister spraw zagranicznych ogłasza, że osiągnięty został w Brukseli pewien dżentelmeński kompromis, treść którego zostaje natychmiast poddana w wątpliwość przez innych uczestników negocjacji; na pytanie przewodniczącego sejmowej komisji spraw zagranicznych o prawdziwą treść owych tajemniczych ustaleń minister odmawia wyjaśnień, a przewodniczący komisji poddany jest ostrej krytyce przez Prezydenta i kierownictwo partyjne za zadawanie niewłaściwych pytań;
* Zdymisjonowany wicepremier oznajmia, że był świadkiem rozmów telefonicznych premiera z szefem publicznej telewizji (bliskim przyjacielem i wieloletnim współpracownikiem Premiera i Prezydenta) na temat polityki informacyjnej w TVP: po kilku rutynowych zaprzeczeniach ze strony zainteresowanych, sprawa wygasa;
* Premier otwarcie dezawuuje swojego poprzednika (i własnego wówczas nominata) na funkcji premiera, a także obecnego marszałka Senatu („bardzo się pogubił”), nie mówiąc już o afrontach wobec Trybunału Konstytucyjnego;
* W odpowiedzi na żądania podwyżki płac dla pielęgniarek, premier zaproponował ogólnonarodowe referendum, czy na te podwyżki przeznaczyć wpływy ze specjalnego podatku od najbogatszych;
* Minister sprawiedliwości informuje za pośrednictwem telewizji, że chirurg, aresztowany w szpitalu przez uzbrojoną po zęby ekipę, już nigdy w przyszłości nie pozbawi nikogo życia;
* Premier i wyżsi urzędnicy państwowi z pogardą i lekceważeniem wyrażają się o oficjalnym określeniu ustroju własnego państwa, zawartym w obecnie obowiązującej Konstytucji („Trzecia Rzeczpospolita” jest pojęciem konstytucyjnym), wierność której uroczyście ślubowali;
* Niektóre kluczowe stanowiska ambasadorskie pozostają nieobsadzone przez wiele miesięcy, bo minister spraw zagranicznych nie może się zdecydować na właściwych kandydatów.
To tylko kilka dowodów normalizacji, jakie wynotowałem sobie w kajeciku. Nie znam wszystkich, bo akurat przebywam poza Polską, w kraju dość nienormalnym. Od przyjaciół słyszę wszakże, że Festiwal Normalności trwa. Dalszych postępów normalności oczekuję zatem z pewnym przestrachem, ale i z niezdrowym zainteresowaniem.
Inne tematy w dziale Polityka