s.wokulski s.wokulski
97
BLOG

Wymiar (nie)sprawiedliwości

s.wokulski s.wokulski Polityka Obserwuj notkę 2

Sprawiedliwość w Polsce to rzecz bardzo względna. Niestety.

Przyczyny tego stanu widzę w kilku miejscach, które na siebie wzajemnie oddziałują i przenikają się. Z jednej strony mam niby „niezawisłe” sądy i prokuratury. „Wolne” media (czyli tak zwaną czwarty filar władzy, który ma stać na straży gdy inne zawodzą). Co jednak mamy zrobić, gdy wszystko przeżarte jest korupcją, beznadziejnością i głupotą?

Władza wykonawcza i ustawodawcza kuleje. Część polityków próbuje zgonić wszystko na wymiar sprawiedliwości. Oddać część czy całą odpowiedzialność w ręce sędziów i prokuratorów. Z jednej strony spory mają być rozstrzygnięte przed sądem. Od ostatecznej decyzji sądu nie ma być odwołania (oczywiście gdy sprawa już przeszła przez wszystkie instancje). Do tego dochodzą media, które mają kontrolować i nadzorować. W teorii system powinien działać. Dlaczego jednak nie działa?

Bierny, mierny ale wierny!

Zarzut bierności, mierności ale wierności mogę (bez oporów) postawić większości (wszystkim?) prawnikom, adwokatom, sędziom i prokuratorom w Polsce. Krótko mówiąc cały wymiar sprawiedliwości kuleje. Przy czym, wierność rozumiem jako przywiązanie do swojego miejsca pracy. Swojej ciepłej posadki. Bez szczególnego szukania, pewnie każdy z nas może podać przykłady spraw, które ciągną się bez końca. Sprawy są umarzane. Nikt nie jest pociągany do odpowiedzialności. Tak było, tak jest. Czy tak musi być?

Kilka miesięcy temu przez Polskę przeszedł tak zwany spór kompetencyjny. Spór między premierem a prezydentem (przedstawiciele władzy wykonawczej) o zapiski w konstytucji (uosobienie władzy ustawodawczej), kto może, a kto nie może uczestniczyć w posiedzeniach Rady Europejskiej. Kto jest odpowiedzialny za politykę zagraniczną i stanowisko Polski na międzynarodowym forum. Spór miał rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny (władza sądownicza) w obiektywach mediów (nieformalny czwarty filar władzy). Raz na zawsze.

Wilk syty i owca cała.

Spór został(?) zakończony. Komentarze po ogłoszeniu wyroku wskazywały na „remis ze wskazaniem na premiera“[1]. Niby pięknie. Sprawa znalazła swój (szczęśliwy?) koniec. Ale, ale... nie poddajmy się tak szybko. Przyjrzyjmy się całemu procesowi. Swoje podłoże miał w bądź co bądź byle jakich, niezrozumiałych, wzajemnie wykluczających się zapisach konstytucji. Póki co, jakoś dało radę funkcjonować z tego gniotem prawnym. Jednak była to kwestia czasu, aż problem się uwidoczni. I to wreszcie nastąpiło. No nic. Konstytucja powstała w bólach, pełna jest różnych „kompromisów“ (mój ulubiony przykład to art. 20 konstytucji RP: „społeczna gospodarka rynkowa“[2] – piękne masło maślane). Skoro jest przestrzeń sporu, niedomówienia niech wymiar sprawiedliwości oceni kto ma racje. Co robi Trybunał Konstytucyjny? Uniki. Przekładanie wydawałoby się prostej sprawy. Rozumiem, że co nagle to po diable. Ale ile czasu potrzeba sędziom TK na ustanowienie jednolitego stanowiska? Sprawę przekładano, przekładano, aż wreszcie sędziowie znaleźli „kompromis“!

Nawet tutaj, gdzie wydawać by się mogło, najlepsi z najlepszych (wszakże nie byle kto może być sędzią TK) mieli ocenić sprawę, wszystko toczyło się w ślimaczym tempie. To oczywiście i tak było ekspresowe tempo w porównaniu do spraw ciągnących się latami! Z powodu opieszałości, niekompetencji prokuratorów czy sędziów. Wystarczy zaznajomić się np. z tym artykułem aby zobaczyć jak (nie) działa wymiar sprawiedliwości: „Niebawem przedawni się zarzut dyscyplinarny śledczego od sprawy porwania Krzysztofa Olewnika. To nie wyjątek“[3]. Bierne i mierne sądy i prokuratury. Ciągnące się latami sprawy. Co gorsze, ważne sprawy!

Szary człowiek a wymiar (nie)sprawiedliwości.

Wcale nie dziwi mnie (co nie zmienia faktu, że tak być nie powinno), pewna dysproporcja między sprawami szarych obywateli, a elit. Między nawet skomplikowaną sprawą dotyczącą, dajmy na to Jana Kowalskiego, a prostą sprawą osoby z pierwszych stron gazet. Tutaj zapał śledczych, policji, całego wymiaru sprawiedliwości działa bardzo sprawnie. Obywatel Kowalski szybko zostanie skazany. Zarzut są postawione w ekspresowym tempie. Co ze sprawami poważnymi? Lepiej się nimi nie zajmować. Tutaj panuję tak zwana spychologia[4].

Następna „święta krowa”.

Tak jak cały beznadziejny, skorumpowany (ileż to razy słyszy się o powiązaniach świata przestępczego z sędziami, prokuratorami i policją?) i niewydolny wymiar sprawiedliwości. Na każdą falę krytyki lub próby reform reaguje natychmiast. Histerycznie. „Bo to atak na niezawisłość“, „próba podporządkowania“, „upolitycznienia“ – ile razy te hasła padły. Skoro sądy są nieomylne, a ich postanowienia końcowe to nie wolno ich komentować lub (o zgrozo!) negować! Tak samo dziennikarze, redaktorzy i całe media bronią swoich „racji“. Wytknięcie autorowi jawnej manipulacji, pisania nieprawdy to atak na media i ich „niezależność“. Dziennikarze wypisują co chcą, nie ponoszą odpowiedzialności za swoje słowa. Koloryzują, aby historia stała się bardziej pikantna.

Ich kłamstwa można by długo analizować. Czy są robione na zamówienie? Czy ktoś za tym stoi i całą tą machiną propagandy steruję? Nie wiem. I szczerze wątpię (choć nie wykluczam). Obecnie liczy się sprzedaż. Oglądalność. Sondaże. Skoro „koloryzując“ artykuł można podnieść oglądalność to czemu tego nie robić? Jest moda np. na plucie na Kaczyńskich (powstała nawet taka niepisana zasada, że żeby podkreślić swoje „oczytanie“ czy „światowość“ warto rozpocząć rozmowę od dowcipu na temat prezydenta – swoiste wyksztłciuchowe savoir vivre). Zawsze można zredagować tak nagłówek, aby sugerował, że artykuł faktycznie szkaluje jednego z bliźniaków więc ludzie będą to czytać.

Podam zaledwie dwa przykłady, ale chyba wystarczająco jasne, że powinny dać do myślenie nawet ludzie całkowicie zaślepionym nienawiścią do „kaczorów“.

Mamy więc artykuł na stronie www dziennika pod tytułem: „Gazeta w USA: Kaczyński to dziecięcy aktor“[5]. Z artykułu dowiemy się m.in. „Tekst zaczyna się od wielkiego nagłówka. "KACZYNKSI: Time to reflect and to act". Nazwisko prezydenta jest przekręcone, a w krótkim opisie pod listem dziennik nakreślił sylwetkę prezydenta i przypomniał, że jest on... byłym aktorem dziecięcym i długoletnim doradcą Lecha Wałęsy.“. Powstają pytania co autor tego artykułu chciał zasugerować czytelnikom? Czy to, że prezydent Kaczyński nie potrafi się podpisać? Kto zrobił literówkę? Ile literówek robi dziennie dziennik? Wystarczy to porównać z „aferą“ gdy prezydent Kaczyński pokazał szalik Polski podczas meczu z Austrią do góry nogami. Jeżeli ktoś był na tyle dociekliwy aby obejrzeć wszystkie zdjęcia z serwisu fotograficznego to na pierwszym był kanclerz Austrii z szalikiem do góry nogami, potem Kaczyński również z szalikiem do góry nogami, na trzecim obaj panowie, stoją obok siebie, trzymając szaliki w prawidłowej pozycji!!! Co robią „nasze“ media? Wybierają zdjęcie numer 2.!!!! Przekaz ma być oczywisty - mamy prezydenta durnia! Do tego dochodzi nagłówek tego artykułu: „Gazeta w USA: Kaczyński to dziecięcy aktor“. Oczywista sugestia: w USA myślą, że prezydent to dziecięcy aktor. Gdzie "The Washington Post" porównał prezydenta Kaczyńskiego do dziecięcego aktora? Na dole, w stopce, podając bardzo skróconą biografię. Fakt, faktem prezydent wystąpił jako dziecko w filmie ale to nie oznacza, że gazeta z Stanów porównuję czy sugeruję, że jest dziecięcym aktorem.

Manipulacje i kłamstwa.

Takich (świadomych?) manipulacji jest bardzo dużo. Są osoby odporne na nie, są osoby, które mają problem z odróżnieniem prawdy od kłamstwa (tu niechlubnymi przodownikami są… wykształciuchy – czyli osoby niekoniecznie bystre, inteligentne ale z „dyplomami“ lub aspiracjami aby te magiczne „dyplomy“ wreszcie dostać[6]). Przyznam się szczerze, że i ja daje się od czasu do czasu nabrać. Zgodnie ze starym hasłem „kłamstwo powtórzone tysiąc razy, staje się prawdą“, gdy jesteśmy zalewani potokiem „informacji“, czasem trudno się połapać co jest czym. Tu powrócę do moich biednych Kaczorów. Ile to razy Palikot, a za nim te „światłe“, „oczytane“ i „niezależne“ media, powtórzyli, że prezydent Kaczyński ma problemy alkoholowe? Dowodem na to mają być jakieś „małpki“, donosy, anonimowe zeznanie (ktoś widział, że ktoś inny słyszał…). Media (mam na myśli media „opiniotwórcze“; zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie, szczególnie te niszowe tak robią) zamiast stać na straży prawdy, powtarzają te „informacje“ jak prawdy objawione. Informacja poszła w Świat. Ludzie o tym mówią. Sprzedaż i oglądalność rosną. „Czwarta władza“ kuleje, potyka się o własne kłamstwa, manipulacje. Nie ma co na nią liczyć.

Nikt nic nie wie.

Kolejnym, bardzo dobrym przykładem (w dodatku na czasie!), na okłamywanie ludzie jest sprawa stoczni i ich „sprzedaży“. Proszę sobie przypomnieć jak głośną sprawą było znalezienie „inwestora“ tuż przed samymi wyborami do Parlamentu Europejskiego (cóż za zbieg okoliczności!). Już wtedy pojawiły się głosy, że skoro inwestor jest to mógłby się przedstawić z imienia i nazwiska. Przecież takie transakcje nie robi się z anonimowymi osobami czy instytucjami. Po pewnym czasie pojawiły się pierwsze doniesienia, że to ktoś z Kataru. Skarb Państwa milczy. Wszystko ma się okazać po wyborach (czy to nikogo nie dziwi?). Jaki jest efekt. Stocznie nie zostały sprzedane. Ludzie po raz kolejny dali się nabrać na kolejne „cuda“. Jest za to „afera stoczniowa“. Dokładniej to była afera bo już sprytnie została zamieciona pod dywan! Teraz najważniejszym tematem jest nie to, że ludzie stracili pracę, Skarb Państwa pieniądze ale to czy istniała tak zwana „tarcza antykorupcyjna“ oraz to czy Mariusz Kamiński jest czy nie jest funkcjonariuszem CBA!? Teraz będziemy mieli cyrk pod tytułem komisja dochodząca prawdy. Tak tylko przytomnie zauważę, że od tak błahej sprawy czy ktoś jest czy nie jest dalej pracownikiem są odpowiednie instytucje. Na przykład Sąd Pracy. Po coś to prawo chyba w Polsce istnieje!? Skoro ktoś został odwołany[7], oddał broń służbową to chyba przestał być funkcjonariuszem! Czy może jednak tak nie jest? Jeżeli nie, to poproszę o konkrety. Fragment odpowiedniej ustawy, kodeksu pracy[8], a nie „donosy“ bo „dostał wypłatę”, bo „inaczej składki były odprowadzane”[9]. Osobiście uważam, że cała ta nagonka i szum medialny mają za zadanie odwrócić uwagę od spraw bardziej poważnych jak „afera hazardowa“, „afera stoczniowa“ i całe bezprawne odwołanie M. Kamińskiego[10] z funkcji szefa CBA (bo niby po co teraz próbuje się udowodnić, że Kamiński nadal jest funkcjonariuszem CBA?). Przecież samo wyjaśnienie czy Kamiński został odwołany zgodnie z prawem nie powinno być trudne!? No faktycznie, będzie (będą?) komisje śledcze. Kolejne ciągnące się miesiącami przepychanki. A gdzie są sądy, prokuratura? Kto by się tym wszystkim zajął? Ale po co? Tak to będzie afera, że sprawa polityczna. Jak nie teraz to za dwa, trzy lata ktoś ją przypomni i biedny sędzia czy też prokurator będzie musiał pożegnać się ze swoją ciepłą posadką. Lepiej tą emerytkę ścigać, co oszukała Skarb Państwa na dwa grosze. Ona się nikomu nie poskarży. Ona się sama nie obroni. Statystki pójdą w górę. Sądy wykażą się, że raz sprawnie działają. Dwa, pochwalą się osiągnięciami w walce z „przestępczością“. Jak tu nie być szczęśliwym, że wymiar sprawiedliwości tak „dobrze“ funkcjonuje!?

Epilog.

No dobrze, to sobie trochę ponarzekaliśmy jaka ta Polska słaba jest. Jak łatwo można nią łatwo manipulować. Jak afera goni aferę. Odpowiedzialnych (tych, co stoją za aferami) brak. Sprawiedliwych (tych, którzy te afery tropią) też brak. Póki co, obraz Polskiego wymiaru (nie)sprawiedliwości był skrótowo określony jako bierny, mierny ale wierny. Trudnymi sprawami nikt nie chcę się zajmować (spychologia). Do tego dochodzi jeszcze strach: „ Podobnie niewiele się dzieje w śledztwie dotyczącym akcji „Ziarno” i nakłaniania Hassana Al-Z. do fałszywych zeznań. – Ludzie, którzy za tym stoją, są zbyt potężni. Prokuratorzy po prostu się boją, widząc, co spotkało prokuratora Konieckiego – mówią nasi informatorzy.“[11].

To jaki mam plan, pomysł na lepszą, bardziej sprawiedliwą Polskę? Polskę gdzie powstają filmy (oparte oczywiście na faktach – ale takich „prawdziwych“, a nie „prasowych“) o nieustraszonych prokuratorach tropiących afery. Rzeczywistość, gdzie polskie sądy będą umarzać sprawy błahe choćby ze względu na niską szkodliwość, a zajmować się będą szukaniem prawdy i sprawiedliwości. Hmm… mam pewną nadzieję… Były i będą różne próby zmian systemowych. Co by się tutaj nie oszukiwać, to na sędziów i prokuratorów liczyć nie można. Trudno, aby ot tak, zdecydowali się sami pracować uczciwie, wydajnie. Sami się, od wewnątrz, zreformowali. Tutaj potrzeba zmiany mentalności. A to bez zmiany pokoleniowej (albo niestety i dwóch pokoleń) się nie da zrobić. Jedyną szansę na lekkie przyspieszenie widzę, w emigracji i zdobyciu doświadczenia na Zachodzie. Na zdaniu sobie sprawy z faktu, że tutaj nikt się z nas, Polaków, nie śmieje. Że to nie obciach mieć „takiego“ prezydenta (pijany i zataczający się Kwaśniewski to niby lepszy był?). Świat przedstawiony w mediach w Polsce jest bardzo zakłamany. To dziennikarze żerują na różnych naszych kompleksach. Naprawdę nie jest tak źle jak to gazety piszą! Tutaj są trochę inne standardy demokracji. Nikt się nie podnieca tym, że jakiś Palikot obraża wszystkich naokoło. Nie robi się z tego sensacji. To nie jest wiadomość dnia! Gdy przyjdą odpowiedni ludzie, dobrze wykształceni, bez kompleksów, odważni i ambitni to proszę bardzo niech zostaną sędziami i prokuratorami w Polsce! Niech wreszcie ten wymiar zacznie działać jak wymiar sprawiedliwości. Trzeba wreszcie otworzyć oczy i przestać się bać mówić głośno prawdy. A przed kolejnymi wyborami warto się jeszcze zastanowić z jakiego zaboru się pochodzi[12]. Prawda, nieraz, w oczy kłuje. Lepiej późno niż wcale.



[1] „Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął spór kompetencyjny“

http://www.rmf.fm/fakty,156096,Trybunal,Konstytucyjny,rozstrzygnal,spor,kompetencyjny.html

[4] “Warszawskie sądy unikają prowadzenia procesu autorów stanu wojennego”

http://new-arch.rp.pl/artykul/728947_Warszawskie_sady_unikaja_prowadzenia_procesu_autorow_stanu_wojennego.html

[8] The Lawyer, Season 1, Episode 1 – GLOCK –

http://hydrat.salon24.pl/136288,the-lawyer-season-1-episode-1-glock

[12] “Jaki zabór? Taki wybór” –

http://www.prawica.net/node/1883

 
s.wokulski
O mnie s.wokulski

Programista, landlord, zdroworozsądkowy konserwatysta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka