Właściwie Kościół powinien być wdzięczny tym, którzy tak dużo o nim mówią. Spada liczba wiernych, spada liczba powołań. Mało tego, głos Kościoła w życiu publicznym jest coraz mniej znaczący, a o tym, co się w nim dzieje, mówią wszystkie media. Wydaje się, że ta sytuacja całkowicie zaskoczyła większość duchowieństwa. Czy ktoś słyszał, by Episkopat urządzał regularne konferencje prasowe. Rzecznik prasowy jakby w ogóle nie istniał.
Dlaczego tak mało słyszalny jest głos biskupów? Przecież po każdej Konferencji Episkopatu kierują List do wiernych i wydają stosowny Komunikat. A media wolą przemilczać argumenty jakie są tam przytaczane i nagłaśniać jedynie skandale.
W każdej grupie społecznej czy zawodowej można znaleźć patologiczne przypadki. Zdarzają się też grzeszni księża. I wtedy rusza skomasowane uderzenie. To, że rusza, mnie nie dziwi, bo Kościół katolicki w Polsce jest ostatnią ostoją wartości. Stoi na straży praw moralnych, naturalnych i godności człowieka. Muszą zatem liberalne media i środowiska za nimi stojące usunąć tę ostatnią przeszkodę na drodze do nieokiełznanej wolności jednostki, do kultu ciała, epatowania różnymi zboczeniami, do stworzenia w pełni konsumpcyjnego modelu życia.
Kościół boi się wchodzenia w polemikę, obawia się otwartej dyskusji z przeciwnikami, a ci zawłaszczają kolejne pola. Jeśli wejdą do szkół a nawet przedszkoli, to będzie już nie przegrana, ale klęska.
Usłyszałem niedawno z ust jednego z hierarchów kościelnych radę, by nawet świeccy katolicy specjalnie nie angażowali się wobec przeciwników, bo to spowoduje jeszcze większe ataki.
Ta rada jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. To po prostu grzech zaniechania. Biskupi, księża i katolicy świeccy nie mogą milczeć, nie mogą ograniczać się do polemiki tylko we własnym gronie, we własnych mediach.
Paradoksem naszej sytuacji jest, że tylko o. Rydzyk konsekwentnie domaga się dopuszczenia głosu wierzących w centralnych mediach. Inni tylko doraźnie mówią publicznie. Przykładowo pozwolono ks. Lemańskiemu, chyba z dwa tygodnie pluć jadem na Kościół i jego biskupa, bez żadnej riposty. Kuria wydała w końcu list, ale o wiele za późno. Ile szkody uczynił jeden duchowny, nie sposób ocenić.
Dzisiaj obroną Kościoła zajmuje się publicznie jedynie red. Terlikowski i pos. Godson (nie będący katolikiem).
Czy można realizować misję społeczną i ewangelizacyjną Kościoła bez wchodzenia w nowoczesne media, bez domagania się, by chociaż zrównoważyć istniejące ataki. Nie ma żadnej symetrii w ukazaniu spraw Kościoła i nie będzie, jeśli ten sam nie wyjdzie z inicjatywą.
Kościół jako zbiór duchownych i wiernych może obronić się sam, tylko musi wykazać się odwagą i nie dać się zastraszyć. Inaczej stanie się mniejszością zepchniętą na margines, a na to nie zasługuje.