Do tej pory myślałem, że wiedza o istnieniu skarbu średzkiego jest w Polsce powszechna. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Moi znajomi przybyli z różnych stron Polski, wcale o słynnym znalezisku nie słyszeli. Właścicielem kolekcji czyli monet i średniowiecznych klejnotów monarchów czeskich z pięknie wysadzaną koroną, jest Muzeum Narodowe we Wrocławiu, ale skarb można zobaczyć w Środzie Śląskiej, 30 km od Wrocławia. Dlaczego tam? Bo właśnie w tej miejscowości najpierw znaleziono tysiące monet a później koronacyjne precjoza.
Do dzisiaj nie wiadomo czy całe znalezisko trafiło do muzeum. Wszystko działo się w latach 1985-88. Wtedy podczas prac budowlanych robotnicy natrafili na te drogocenne precjoza. Długo trwało odzyskiwanie poszczególnych elementów i dalej wielu z nich brakuje.
Według ustaleń historyków król czeski Karol IV Luksemburski w 1348 r. za ten skarb pożyczył od pewnego bankiera żydowskiego dużą sumę pieniędzy. Klejnoty zostały ukryte w Środzie Śląskiej w jakiejś skrytce i przeleżały nietknięte do XX wieku.
Dzisiejsza promocja i sama ekspozycja zabytku jest niewystarczająca. Mieści się w salce b. słabo oświetlonej, tak jakby organizatorom wystawy w ogóle nie zależało na tym, by ktoś chciał to zobaczyć. Na co dzień przychodzi tam od kilku do kilkunastu osób, chociaż cena biletu nie jest zaporowa, bo to zaledwie 4-8 zł. Zapytałem oprowadzającego pracownika muzeum z czego wynika to niedoświetlenie. Okazuje się, że nie ma funduszy na wymianę spalonych świetlówek. A ja sądzę, że nie ma chęci i pomysłu, tylko rutyna i zwykłe niedbalstwo, powoduje utrzymanie takiego stanu rzeczy.
A teraz o innym muzeum i innej wystawie. W Muzeum Miejskim we Wrocławiu otwarto z wielką pompą wystawę „Rodzina Breughlów”. Zobaczyć oryginalne obrazy Breughla i Boscha - bezcenne. W sumie 121 dzieł. Kolekcja pochodzi z prywatnych zbiorów i w Polsce jest po raz pierwszy. Tu można by chwalić organizatorów, gdyby nie jeden szkopuł. Ceny biletów. Normalny kosztuje 40 zł. Na razie dziennie wchodzi ok. 500 osób, a mogłoby znacznie więcej. Odpowiedzialni za ekspozycję decydenci bronią się w lokalnej prasie, że tej rangi sztuka musi kosztować. Może ich na to stać, ale niech pomyślą o ludziach uboższych, rodzinach, dla których bilet rodzinny w cenie 70 zł też nie jest tani.
To tylko dwa przykłady, ale pokazujące że muzea w Polsce nie funkcjonują jeszcze dobrze. Jest wiele takich przybytków, gdzie każdego gościa traktuje się jak potencjalnego złodzieja. Stare muzea ożywiają się tylko, kiedy wprowadza się do nich coś nadzwyczajnego. Ale nie wystarczy sprowadzić arcydzieła. Trzeba jeszcze zadbać, by zobaczyli je nie tylko koneserzy i bogaci ludzie.
Władze Wrocławia zapowiadają, że za rok wszystkie wejścia do muzeów będą bezpłatne. Można się z tej zapowiedzi cieszyć, ale czy samorząd będzie stać na utrzymanie muzealników? Czy nie usłyszymy wtedy, tak jak w Środzie Śląskiej, że brakuje pieniędzy na żarówki?
Janusz Wolniak