Trochę nieoczekiwanie moje "wyliczanki" z poprzedniej mojej notki, dotyczące TEMATÓW STRASZENIA zostały skutecznie uzupełnione, szczególnie przez "aala 43", "jce" i "wichrena", co nie znaczy, że wszystko "w tym temacie" zostało już powiedziane; jak się to mówi, kwestia jest "rozwojowa", zarówno w wymiarze realnym, jak i poznawczym...
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na co najmniej dwa istotne zjawiska charakteryzujące naszą, jak dotychczas jeszcze "zimną wojnę" polityczną. Są to, można powiedzieć, OSOBLIWOŚCI WOJNY polsko-polskiej(?)...
Rzadko w dziejach ludzie klas (warstw) uprzywilejowanych byli tak pełni nienawiści i pogardy wobec ludzi społecznie "niższych", socjalnie upośledzonych (np. tzw. "moherów"). Na ogół bywało odwrotnie, nienawiść "klasowa" cechowała - np. według marksistów ale i faktycznie - proletariuszy i plebejuszy, a obiektem czy nawet ofiarami tych wrogich uczuć byli jacyś "patrycjusze". Tak było np. w rewolucjach: francuskiej czy rosyjskiej.
U nas było i jest odwrotnie. A zaczęło się to już w latach 70-tych ubiegłego wieku (wtedy upowszechnione zostało pogardliwe słowo "robol"), rozkwitło w warunkach stanu wojennego, a teraz kwitnie w wykonaniu "totalsów". Po 2015 r. jest to efekt frustracji, ci gardzący i nienawidzący utracili swoje "naturalnie" uprzywilejowane pozycje i do dzisiaj nie mogą się z tym pogodzić. Poza tym wielu z nich żyje w strachu, według psychologicznej zasady "Na złodzieju czapka gore", a większość z nich nie może się pogodzić z tym, że odbiera się im ich "naturalne" prawa i przywileje (np. wysokie emerytury byłych funkcjonariuszy "służb").
Podobne zjawiska obserwowałem w latach 1968-69, gdy uprzywilejowani dotychczas "aparatczycy" komunistyczni, najczęściej pochodzenia żydowskiego, zostali pozbawieni swoich przywilejów przez wychowanych przez siebie "towarzyszy", tym razem o słusznym, "narodowym" pochodzeniu. Co ciekawe, nie działo się to po innej, ważnej skądinąd zmianie z lat 1989-90 - bo ci, co mogli na niej stracić w większości zdążyli się nieźle urządzić...
I jeszcze jedna ważna sprawa. W wojnach między państwami ważna jest faza propagandy tuż "przedwojennej", gdy przygotowujący agresję stara się "rozmiękczyć" swą ofiarę swej zamierzonej agresji i w tym celu "bombarduje" go informacjami, które mają wywołać niepokoje, zamieszki, panikę itp. Czytałem gdzieś, że zalecenia w tym względzie sformułował jakiś chiński "strateg" już "drobne" 2000 lat temu, i że jego wiernymi wyznawcami są m.in. Rosjanie. Historia pokazała zresztą, że hitlerowskie Niemcy też wykazali mistrzostwo w tym zakresie, wykorzystując zresztą tzw. "V Kolumnę" czyli swoich rodaków żyjących w granicach II RP do osłabiania przedwojennej Polski.
Gdy się "wchodzi" na Facebooka, to widzi się ogromną aktywność przeciwników rządów PiS-u w tym obszarze; pojawia się masa notek, na ogół krótkotrwałych, z plotkami, obrzydliwymi insynuacjami, wulgarnymi epitetami, czyli - ogólnie biorąc - informacjami, "mogącymi wywołać niepokój publiczny" (cytat z jednej z moich "sankcji" z czasów PRL) i treściami poniżającymi realnych czy potencjalnych przeciwników.
Mmyślę, że nawet piarowcy Rosji Putina, zresztą działający na różnych portalach u nas dostępnych, nie byli i nie są w stanie wykonać tak skutecznej, wrogiej Polskiemu Państwu, "roboty", jak ci "nasi" "plotkarze", "sygnaliści", "ostrzegacze" i inni "życzliwi informatorzy"...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo