Włodzimierz Pańków Włodzimierz Pańków
1861
BLOG

"Nacjonaliści wszystkich krajów...łączcie się!"...

Włodzimierz Pańków Włodzimierz Pańków Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 143

Któryś z moich Czytelników może powiedzieć, że ogarnęła mnie mania apeli - źle przyjmowanych na tym blogu, na co wskazuje niewielka ilość zainteresowanych moją poprzednią notką. Uspokajam ich: hasło zapisane w tytule tej mojej notki - zresztą nie moje bo "splagiatowane" z jakiejś gazety - i brzmiące paradoksalnie, jest tylko pretekstem do refleksji nad bardzo ważnym fenomenem naszych czasów czyli, właśnie, nacjonalizmem.

Przy okazji nie mogę się powstrzymać przed jedną ważną uwagą: właśnie nacjonalizm czy, jak kto woli - patriotyzm, podważył znaną marksowską tezę, że robotnicy - a także kapitał - nie znają i nie mają ojczyzny. Dobitnie zademonstrowali to polscy robotnicy w Sierpniu 1980r. i później, co wywołało zdziwienie, a nawet zgorszenie zagranicznych, głównie zachodnich, obserwatorów robotniczych strajków, którzy oczekiwali od polskich robotników prawdziwie "proletariackich" zachowań...Większość świadków tamtych wydarzeń, z pokolenia europejskiego - bo nie polskiego - r. 1968 była bowiem uformowana przez idee marksizmu, leninizmu i/lub trockizmu. Nic dziwnego - przybywali do Polski z krajów, bądź co bądź - "kapitalistycznych"...

A tymczasem usłyszeli, na strajkach, polskie, patriotyczne pieśni, z polskim hymnem na czele, a "co gorsza",  widzieli rozmodlonych robotników,, spowiedzi, różańce i obrazki "świętych", żyjących, z JP II na czele, a także tych zapamiętanych z katechezy i z historii Kościoła Katolickiego...Wielu z tych obserwatorów rozczarowało się do Rewolucji Solidarności, uznało Polaków za "nienormalnych" i "niesłusznych", i mimo upływu niemal 40 lat ci z nich, którzy jeszcze żyją - dalej kręci głowami ze zdziwienia...

A powracając do kwestii nacjonalizmu...

Dla uspokojenia jemu niechętnych powiem od razu, że "w tym temacie" mam uczucia i opinie ambiwalentne. Może nie takie, jak ten facet, którego teściowa wjeżdżała, jego samochodem, na jego oczach, do głębokiego jeziora, ale jednak... Jako "Polak Mały" wyrastałem na powojennej Ukrainie (przedwojennej Galicji wschodniej), a potem dojrzewałem, jako tzw. "repatriant" czyli "Ruski", na Ziemi Lubuskiej. W obydwu tych okresach i sytuacjach bywałem "ofiarą" niechęci rówieśników, najpierw Ukraińców, potem Polaków. Potem, poznając coraz bardziej historię, a także ówczesne położenie Polski - kilka kilometrów od mego miejsca zamieszkania była sowiecka baza, w Łysinach - nie dziwiłem się tym, którzy traktowali mnie nawet wrogo..., jako "Ruska". Nota bene, spotykam takich także na tym blogu...

No a jak jest dzisiaj? Co z tym nieszczęsnym "nacjonalizmem" w Polsce i w Europie?

Nie jestem specjalistą w tych sprawach, choć mam sporo doświadczeń i przemyśleń "w tym temacie". Ale tutaj wolę posłużyć się opiniami znanego amerykańskiego politologa, założyciela agencji "STRATFOR", wyrażonymi w wywiadzie z Nim, opublikowanym w dzisiejszym PlusieMinusie. Cały wywiad ("Europa niebezpieczna sama dla siebie") jest godzien uważnej lektury, może nawet wielokrotnej. Ja tylko przytoczę parę cytatów "a propos" tego, o czym tu mowa.

Opisując następstwa kryzysu finansowego z r. 2008 ekspert stwierdza: "...Europa w pewnym sensie prowadzi wojnę sama z sobą...Kryzys pokazał, jak poważne różnice wciąż dzielą narody Europy...Okazało się, że Berlin wcale nie czuł się zobowiązany do przyjścia z pomocą Atenom. Grecy poczuli sie więc porzuceni. I zaczęli sobie uświadamiać, że Unia do pewnego stopnia jest oszustwem. Podobne wrażenie miało wiele innych krajów...W Europie wybuchł..wielki spór o to, kto ma pomóc komu, kto jest odpowiedzialny za co. Okazało się, że przewodnia potęga Unii, Niemcy, tak naprawdę gra na siebie, dbając o swoje interesy. To leży u źródła odrodzenia nacjonalizmu w wielu krajach Europy".

Treść całego niemal wywiadu to potwierdzenie słuszności gaullistowskiej koncepcji "Europy ojczyzn", a więc, w jakimś sensie, także...nacjonalizmów, które stanowią trwałą cechę głównych podmiotów współczesnej polityki, tzn. Narodu i Państwa Narodowego, bez względu na to, czy to się komuś podoba czy nie.

Powracając do tytułu mojej notki można tylko życzyć, by były to nacjonalizmy ucywilizowane, "otwarte" - jeśli takie życzenie ma sens, a takie zjawisko - możliwe. Myślę, że większość polskich doświadczeń politycznych wskazuje na to, że możliwy jest - jak na to wskazywał jeden z moich Mistrzów, francuski socjolog Alain Touraine, w trakcie naszych badań nad fenomenem Solidarności - "nacjonalizm defensywny", obronny - niektórzy mogą go nazwać "patriotyzmem", bo tylko taki "przystoi" narodom niewielkim i małym...

Wszyscy bowiem wiemy, że nacjonalizm narodów "wielkich" - Niemców, Rosjan, Francuzów, Amerykanów, Brytyjczyków - jest nie tylko dopuszczalny ale nawet oczywisty, "naturalny", a nawet godny pochwały...O takich "nacjonalizmach nawet się nie mówi.

Co innego - jacyś-tam Polacy, Grecy, Ukraińcy, Rumuni czy Bułgarzy - znajcie swoje miejsce, "nacmeny"!  Wasze nacjonalizmy mogą być tylko "reakcyjne" i "ksenofobiczne"...

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo