...jak manipulacja to tylko w Trybunie Wybiórczej, Wybiórczej.
Na łamach najbardziej prawdopiszącej, najbardziej obiektywnej, najdalszej od populizmu, najbliższej zdrowemu rozsądkowi gazecie w Jewropie, czyli oczywiście Trybunie Wybiórczej, pojawił się dawno nie widziany specjalista od mokrej roboty Domosławski Artur. Domosławski Artur rozmazał po kilku szpaltach swój piętrowy donos na niejakiego Wilusia Orejlego, amerykańskiego potwora-ludojada grasującego po telewizyjnym kanale Foksnjus.
Czym Kubie Rozpr... pardon... Czym Domosławskiemu Arturowi naraził się ów Orejli? No, aż wstyd pytać, takie rzeczy wykształciuch powinien sam wiedzieć, wystarczy rzucić parę słów-wytrychów w topiku: "Gdzie się podziała stara dobra Ameryka? - pyta Bill O'Reilly, najsłynniejszy showman Ameryki, bicz na liberałów, wykształciuchów, leni i obcych." I wszystko jasne, niczym po telefonicznej rozmowie gangstera Siary z burdelem. Wykształciuch "wie", że ktoś, kto nie lubi liberałów (czyli socjaldemokratów), wyedukowanych kretynów, próżniaków i imigrantów to z definicji zacofany fanatyk, bez mała skrzyżowanie Himmlera z Giertychem.
Nie będę spierał się z Domosławskim Arturem o Orejlego, ponieważ tego ostatniego nie znam, jego audycji nie oglądam, a książek jego autorstwa nie czytałem. Zajmę się metodą tworzenia donosów uprawianą w Trybunie Wybiórczej, niezwykle charakterystyczną dla tego postępowego środowiska. W dawnych, dobrych czasach, Domosławski Artur, po opublikowaniu takiego tekstu, straciłby z miejsca zdolność honorową.
Manipulacje rozpoczynają się już w cytowanym wstępie - Orejli nie lubi "liberałów", łajdak. O jakich liberałów chodzi? O Korwina-Mikke? Von Miesesa? W ostateczności o Gilowską, MF? Nie, skądże - Władca Słów oddycha niczym fantastyczna latająca ryba skroplonym azotem, stąd to nieopuszczające go ani na moment poczucie humoru: liberał to w slangu postępowych istot skrzelowo-płucnych po prostu "socjaldemokrata". Czy Domosławski Artur nie mógł od razu tak napisać? Nie, nie mógł - "liberał" kojarzy się z kimś wyrozumiałym, tolerancyjnym, wspaniałomyślnym, wolnym od jednoznacznego nalotu politycznego obecnego na "socjaldemokracie", jestem pewien, że sam Domosławski Artur uważa się za liberała, takiego prawdziwego liberała z owsikami w... Orejli jest więc łobuzem zwalczającym tolerancję i dobroć - co było do udowodnienia.
Prawdziwa zabawa rozpoczyna się dalej: najpierw Domosławski Artur pisze "Orejli komentuje, komentuje, czyta opinie, komentuje, kłóci się, wyśmiewa i roznosi na strzępy", by potem lekkomyślnie napisać coś dokładnie przeciwnego: "Standardowy argument: - Sorry, ale powtarza pan/pani brednie lewackich świrów!"
Nie wiem, jak inni, jednak program, w którym prowadzący każdy komentarz ograniczałby do "Bredzisz!" szybko by mnie znużył (przy okazji, towarzyszu Językoznawco: "Bredzisz" to nie jest argument, lecz opinia), z pewnością nie byłby warty umieszczania "codziennie w porze najwyższej oglądalności". Najwyraźniej do relacji Domosławskiego Artura wdarły się jakieś nieścisłości, najprawdopodobniej nie przeczytał tego, co sam napisał akapit wcześniej. No cóż, taka dola wykształciuchów: Falklandy zawsze nazwą Falklandami-Malwinami (wstrętna Taczer napadła zbrojnie na Argentyńczyków, którzy pokojowo napadli na brytyjską posiadłość), inżynieria społeczna to dla nich "akcja afirmatywna", słowo "homoseksualizm" wyparowało z postępowych słowników - używa się wyłącznie "geja, gejowski", choćby trzeba byłoby się powtórzyć kilka razy w jednym zdaniu - podobnie zresztą jak "Murzyn", w gwarze domosławskich zwany "Afroamerykaninem", choćby delikwent właśnie przyleciał do Nowego Jorku z Kongo.
"Wreszcie - wywiad z gościem. Tematy wszelkie [...] Pojawiają się ludzie z pierwszych stron gazet, mniej znani i nieznani, prawicowi i liberalni, ale i tak gwiazdą jest zawsze O'Reilly. Ktoś porównał jego pojedynki w studiu do burdy w saloonie. Lepsze jest jednak inne porównanie - do zabawy drapieżnego kota ze swoją ofiarą."
Konserwatywny chamowaty przygłup robi co chce z "ludźmi z pierwszych stron gazet" - warto by się zastanowić w takim razie, jaką jakość mają te "znane" osoby z samego topu, skoro nie potrafią uziemić jakiegoś krzykacza, potrafiącego ponoć jedynie obrażać i pokrzykiwać "Bredzisz!" Towarzysz Domosławski strzelił sobie w stopę i niczym tą przygodą nie nauczony dalej trzyma lufę skierowaną w swoje odrośle.
Oberwało się także stacji Foksnjus, ponoć kierującej się nie MISJĄ, lecz stronniczością, arogancją, zadęciem, stylem sensacji, a nie treścią, brutalnością nawet - dokładnie odwrotnie niż w gazecie, która Domosławskiemu Arturowi płaci. Trybuna Wybiórcza jest zupełnie obiektywna (przykład: opisy Giertycha), kulturalna (przykład: ma dodatek kulturalny "Co jest grane"), stylowa (przykład: wzruszający tragiromans o dziejach pewnej pani, która przez kilka lat dobrowolnie świadczyła usługi seksualne w zamian za stanowisko partyjne, aż wreszcie przejrzała na oczy), łagodna jak baranek (przykład: dla szefa komunistycznego gestapo z czasów prl - Kiszczaka Czesława - zawsze znajdzie się miejsce na łamach). Zresztą, co tu daleko szukać - przecież nasza gwiazda pierwszej wielkości, Domosławski Artur, to etalon prostolinijności, dobrego wychowania i prawdomówności, co się rozumie samo przez się.
"Pakiet ideologiczny prawicy jest znacznie szerszy niż niechęć do akcji afirmatywnej czy imigrantów. Zakłada np. niskie podatki i wycofanie się państwa z obowiązków społecznych, co nie leży w interesie uboższych; przeciwnie - faworyzuje bogatych. To jednak nie przeszkadza biednym popierać partię bogatych. Amerykanie częściej niż Europejczycy uważają, że z biedą każdy niech radzi sobie sam; w Europie częściej sądzimy, że walka z biedą to zadanie państwa."
Tych skrzydlatych fraz nie chce mi się nawet komentować (czyli jestem jeszcze gorszy od Orejlego - a niech tam, rozważania prowadzone w manierze typowej dla Domosławskiego Artura: "Na co wydamy cudzą kasę?" mnie mierzą), w formie ilustracji załączę jedynie link do strony, na której można podziwiać praktyczne efekty akcji afirmatywnej:
RUINY AMERYKAŃSKICH MIAST
Xiazeluka