Gdzie jest granica tolerancji i znieczulicy? Czy widząc plującego, śmiecącego małolata [albo starego pryka], bijącego staruszka albo okularnika; kogoś molestującego dziecko, i kiedy nie zwracamy uwagi na te zdarzenia, jesteśmy tolerancyjni dla wyrażanej ekspresji czy zwyczajnie przejawiamy znieczulicę?
Budyń na Salonie przytoczył broszurę Federalnej instytucji podległej Ministerstwu ds. Rodziny, która należy do lektur obowiązkowych w dziewięciu landach niemieckich – krótki cytat z portalu wiara.pl, zalinkowanego u Budynia "Ojcowie nie poświęcają łechtaczce i waginie córki wystarczająco uwagi. Zbyt rzadko ich pieszczoty obejmują te rejony ciała. A tylko w ten sposób dziewczynki mogą rozwinąć poczucie dumy ze swej płci"
Budyń twierdzi, że po lekturze ww broszury, oblał egzamin z tolerancji. Ja też oblewam, z kretesem.
Czyż więc nawoływanie do tolerancji nie jest nawoływaniem do znieczulicy? Radykalizm, konserwatyzm są silnymi emocjami, które próbuje się politpoprawnie stłamsić. Uczucia wg „tolerancyjnych” mają mieć postać papki, odruchów czy czynności fizjologicznych – jak sikanie.
10:45, BasiaPisze
Inne tematy w dziale Polityka