Matka pijąca w trakcie ciąży urodziła pijane dziecko. Skutki dla dziecka mogą być tragiczne, z dużym trwałym upośledzeniem włącznie. Media podały, że prokuratura prowadzi śledztwo i kobiecie będą postawione zarzuty. W zależności od opinii biegłych kobieta może odpowiadać z tytułu spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi kara więzienia do 10 lat pozbawienia wolności.
Zwolennicy aborcji swój „intelektualny” wysiłek kierują na rozważania, od kiedy dziecko jest dzieckiem, czy przed narodzinami to „galareta” czy człowiek. Niezaprzeczalne jest, że owa pijana matka powodowała uszczerbek na zdrowiu swojego dziecka nosząc go w brzuchu, a nie po narodzinach. Jak więc ma się ten czyn do dokonania aborcji? Co jest wyżej sankcjonowane przez prawo – ciężki uszczerbek na zdrowiu czy morderstwo? Jasno widać, że nie da się oddzielić pojęcia „dziecko” od momentu zapłodnienia do porodu i po porodzie, krzywdy jaką i kiedy możemy mu wyrządzić. Nie wiem jak zwolenniczki aborcji oceniają pijącą podczas ciąży alkohol kobietę?
Na portalach typu „racjonalista” przytacza się przykłady dzieciobójstwa z wieków XVII i XVIII, które były podobno powszechne, i, jak to zasugerowano, wtedy miała miejsce właśnie „cywilizacja śmierci”, a nie teraz, kiedy określenie to nazwało tak „po imieniu” aborcje i eutanazję.
W tych ciemnych, okrutnych czasach „Śmierć niemowlęcia uznawano wówczas za zjawisko naturalne. (…) Pijaństwo zaś — tak wówczas rozpowszechnione — nie było uważane za okoliczność obciążającą.”
„W 1871 roku doktor Edmund Syson zeznawał przed komisją parlamentarną, że kiedy pracował jako lekarz w górniczej wiosce, dowiedział się, jak małą wagę przypisywano tam życiu nieślubnego dziecka:
„Oni sądzą, że jeśli nieślubne dziecko „wraca do domu", jak to nazywają, to wszystko jest w najlepszym porządku, biorąc pod uwagękłopot, jaki miałaby matka, gdyby dziecko przeżyło.”
Autorka artykułu - żródła cytatów, zapewne uważa, że kiedyś były okrutne czasy, a teraz właśnie mamy pełną oświeconą cywilizację i nie śmierci bynajmniej, ponieważ teraz nikt nie popiera topienia dzieci po narodzinach, nie uznaje za naturalne śmierci niemowląt, palcem nieślubnych dzieci się nie wytyka ani ich wagi nie pomniejsza. Teraz w zamian proponuje się aborcję – zabicie dziecka przed narodzinami.
Czyż teraz, w XXI wieku, argument „biorąc pod uwagę kłopot, jaki miałaby matka, gdyby dziecko przeżyło”[urodziło się – przyp. Mój] nie jest aktualny przez popierających aborcję?
Czym różni się „oświecona” dama udająca się do sterylnej kliniki aborcyjnej od upijającej się kobiety? Tym, że zabiła swoje dziecko od razu, a nie podtruwała je powoli. A od kobiety z górniczej wioski? Też pewnie uważa, że jej kilkutygodniowe dziecko „wraca do domu” – wszystko w porządku.
11:18, BasiaPisze
Inne tematy w dziale Polityka