Czas, pytania skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy, po co na tym świecie żyjemy, niejednemu filozofowi nadwyrężyła zwoje mózgowe. Wydawałoby się, że od kogoś z tytułem profesorskim, można się spodziewać głębszej refleksji niż podziwianie uśmiechu mony lizy, bo ją dawno temu namalowano. Obawiam się, że profesor wątpi, że jakiś współczesny malarz potrafi stworzyć dzieło, które z niemniejszym zachwytem będą podziwiać za lat 100 nasi potomkowie.
Pan profesor docenia "zabytki" w tym stare kościoły, pewnie, podróżując po Polsce i świecie wstępuje świecko w progi świątyń, podziwia freski, obrazy, rzeźby itp. Rozumie, że elementem dziedzictwa narodowego w Rosji jest widok kopuły cerkwi, a w kraju muzułmańskim meczetu. Te widoczne elementy niosą określone wartości, dużo większe niz kawał muru. Naszym, polskim dziedzictwem, jest wieża kościoła katolickiego.
Pisze to, w odpowiedzi na
„Finansowanie Świątyni nie może być potraktowane także jako element podtrzymywania „dziedzictwa narodowego” sensu stricto gdyż – abstrahując już od zasady bezstronności w kwestiach religii, Świątynia, która jeszcze nie powstała, i która nie ma być wiernym odtworzeniem wcześniej istniejącego w tym miejscu zabytku, nie może być potraktowana jako element „dziedzictwa”. (W tym sensie, panstwo ma prawo a nawet i obowiązek remontować, konserwować albo może i odbudowywać – w wypadku zniszczenia – zabytki bez względu na to, czy mają charakter sakralny, czy nie).
I teraz może warto zastanowić się nad względnością czasu. Stary kościół [zabytek] był kiedyś kupa cegieł czy drzewem w lesie. Powstał - był nowy. Teraz jest stary. Świątynia Opatrzności też będzie kiedyś stara, buduje się ja po to by trwała, by była świadectwem kultury, ciągłości dziedzictwa narodowego właśnie.
Pana profesora boli, że rząd poprzez deklaracje finansowania, wspiera religię, JEDNĄ religię, budowlę sakralną [katolicką]. Nie przeszkadza profesorowi dofinansowanie starego zabytku sakralnego, ale nowego już tak. Na miejscu profesora postulowałabym zburzenie wszystkich starych kościołów bo są kula u nogi dla budżetu. Niech będzie „sprawiedliwie”. Niech państwo polskie zachowa bezstronność. Bo czemuż ma preferować jeden związek wyznaniowy [katolicki] a nie naprzykład buddyjski? No czemuż? Przecież wszystkim wiadomo, ze Polacy buddystami są od wieków, już Mieszko I pierwszym joginem był a Jagiełło oddał miecze bo jak wiadomo karate świetnie znał, Bogurodzicę śpiewano, bo przypadkiem na liście przebojów na pierwszym miejscu się znajdowała.
10:02,
BasiaPisze
Inne tematy w dziale Polityka