Tusk, wreszcie posmakował władzy realnej i zakrztusił sie. Ani podniebienie nie przyzwyczajone do takich smaków, ani żołądek do trwienienia takich pokarmów. Łatwo było opowiadać będąc na
plakacie, o tych ostrygach, krewetkach, szato, bożole, aperitifach, a który sztuciec i kieliszek do czego? ba! .
Dzisiaj nie wytrzymał napięcia. Rano w radio zapowiedział, że do Lecha Kaczyńskiego udaje się po poradę ws kawioru rosyjskiego. Taki był nakrrrhhecoęcony, że nie czekałby na sejmowy autobus a pobiegł pieszo, przed śniadaniem - mogę się założyć, że tak było.
Sikorski palnął z korkowca komunikat, że się rząd Polski
porozumiał z USA się ws tarczy. Po początkowym narowieniu się Polski na USA, i na dwa tygodnie przed wizytą na Kremlu, takie oświadczenie
"porozumieliśmy się" słusznie odczytano w Rosji - zaklepaliśmy tarczę, Rosjanie, bujacie się na drzewo. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby PO, od początku swoich rządów, obiecankami cacankami, przesyłanymi całuskami, pozawalając zagladać sobie w dekolt, rozpalił hucie Rosjan, i teraz niech się nie dziwi Tusk z Sikorskim, że bedą musieli zmierzyć się z ..... wściekłym zwierzem, straszącym bombą atomową w razie braku uleglości.
Tusk se myślał, że pojedzie do tej Rosji i Kreml zwiedzi, o piłce nożnej porozmawia, może za kolanko da się potrzymać, ale wobec "poważnych" zamiarów białego niedzwiedzia, pobiegł po radę do Lecha, jak do ojca.
Prawdziwe rządzenie dopadlo Tuska i w innej kwestii
“ Mógłbym napisać książkę, jakie klany walczą w służbach”
A powiedzcie mi, czy ktoś
się boi Tuska? może Kasia trochę, ale ludzie ze służb? ha-ha.
źródło:
Basia
Inne tematy w dziale Polityka