„Jeden ojciec znaczy więcej niż stu nauczycieli. „
Herbert
W dzisiejszych czasach być dobrym ojcem jest o wiele trudniej niż dobrą mamą. Popatrzcie.
Z jednej strony jesteśmy bombardowani przez media stereotypami, w których tata jest:
a) w najlepszym razie safandułą, który najprostszej rzeczy nie może zrobić sam
b) może być jeszcze obibokiem i chlejusem, który niczym Ferdek z Kiepskich siedzi w poplamionym podkoszulku z puszką piwa
c) bywa zboczonym sadystą lub sadystycznym zboczeńcem, który molestuje dzieci i/albo katuje żonę
d) lub zapatrzonym w siebie karierowiczem, który zwraca uwagę na wszystkich tylko nie na swoją rodzinę
Z drugiej strony daje się nam wykładnię jaki powinien być tata:
a) zajmujący się rodziną
b) biorący urlop macierzyński
c) sprzątający, gotujący, piorący, zmieniający pieluchy
d) zapewniający poczucie bezpieczeństwa rodzinie
e) romantyczny i zmysłowy dla żony
f) zabawny i pomysłowy dla dzieci.
O ile wszystkie te wymagania nie są czymś wydumanym, o tyle odnaleźć się w tym wszystkim dzisiejszemu tacie nie jest łatwo. Jak pogodzić to wszystko i nie zgubić siebie. Panie i panowie, przyznacie na pewno, że osobnik spełniający wszystkie kryteria od a do f powininen być umieszczony w Sèvres jako wzór i ideał. Umyka w tym wszystkim jednak jedna z podstawowych ról ojca. O ile mama uczy dzieci miłości i otwartości na świat, o tyle tata powinien dać dzieciom pewność siebie i nauczyć ciekawości. Ciekawości, która sprawia, że zostajemy żeglarzami, lekarzami, kosmonautami. Ciekawości, która każe nam podróżować po świecie i poznawać wnętrze atomu. Ciekawości, która w połączeniu z otwartością i pewnością siebie sprawi, że chcemy poznawać innych, tworzyć coś razem i formować rzeczywistość. Jak tato ma dać swemu dziecku pewność siebie, gdy sam jest jej na każdym kroku pozbawiany?
Wszystkiego najlepszego drodzy teraźniejsi i przyszli ojcowie, wy którzy na to miano zasługujecie i Ci, którzy jeszcze nie (wszystko przed wami).
Nurt rzeki określa nieubłagalnie kierunek zmian. Rwący potok strumienia staje się szerokim, powolnym rozlewiskiem, które ostatecznie znika w słonej, morskiej toni. Proces wpisany w cykl przemijania, tak jak cztery pory roku. Zmiana, tak naturalna jak to, że po zimie przychodzi wiosna.
Rzeka - majestatyczna u ujścia - ciągle zachowuje drobną część strumienia zaokrąglającego z pełnym impetem górskie kamienie. Nil nie byłby Nilem bez Jeziora Wiktorii. Nie ma końca bez początku. Ciągłość, która nadaje znaczenie przemijaniu.
„Woda, której dotykasz w rzece, jest ostatkiem tej, która przeszła, i początkiem tej, która przyjdzie; tak samo teraźniejszość. „
da Vinci