Oglądałam wczoraj mecz. Muszę przyznać, czasami emocje były tak duże, że chciałam wyjść, aby się nie denerwować. Co za walka, co za zwroty akcji. Prowadzimy , remisujemy, przegrywamy, remisujemy i omal nie wygrywamy. Jednym słowem spektakl mrożący krew w żyłach. Horror na żywo. Za to, że możemy coś przeżyć między innymi, zakochaliśmy się na nowo w naszej naszej reprezentacji. Stara miłość nie rdzewieje trzeba jej tylko dac impuls , aby rozkwitła na nowo. Wielkie dzięki dla drużyny i trenera za ten ożywczy impuls.To jest prawdziwa adrenalina, która wróciła po latach nieobecności. Znowu możemy przeżywać mecze jak za Górskiego, jak za Piechniczka.
Bardzo nie podobali mi się Szkoci, grali za brutalnie. Ten faul na Lewym i rozbity łuk brwiowy Glika, mówią same za siebie. Ewidentnie mieli filozofię osłabienia nas przez obicie. Gra może być twarda, ale to co oni wyprawiali to przesada. Nic dziwnego, że wszyscy wieszczyli ciężki mecz . Brutal to pewnie nie nowość w ich grze. Nie ładnie jak z braku umiejętności chce się przestraszyć przeciwnika połamaniem piszczeli. Raz ,że boli , a dwa dla piłkarzy kontuzja to koszmar, który śni się po nocach, mogący zamienić ich marzenia w niwecz. Faktycznie może podciąć skrzydła jej perspektywa. Dlatego podziwiajmy naszych piłkarzy, że sobie poradzili. Do tego sędzia z poważną wadą wzroku nic nie widział, co musiało jeszcze bardziej boleć i przerażać. Znielubiłam reprezentację Szkotów, za toporność i bezwzględność. Po meczu oglądając transmisje na żywo chyba w jedynce, zobaczyłam jak jeden kibic szkocki pokazał do kamery dyndające bardzo słusznie dżondra z nagimi przyległościami, zakasując spódniczkę i wypinając się. Co za widok traumatyczny, dobrze, że nie miał dużych hemoroidów...chyba bym miała koszmary nocne. Okazywał sympatię do Polaków, on to zrobił z miłości. Strach pomyśleć co by zrobił z nienawiści.
Inne tematy w dziale Rozmaitości