https://www.freevector.com/
https://www.freevector.com/
tiaotiao tiaotiao
621
BLOG

W Karolu Nawrockim nie chodzi o osobę, tylko o strategię.

tiaotiao tiaotiao PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 23
O ostatecznym wyniku wyborczym nie rozstrzygną tak bardzo personalia, wzrost, czy kolory krawatów, ile sposoby rozegrania kampanii, sytuacja ekonomiczna, wojna na wschodzie i refleks sztabów wyborczych.

Nie wiem, czy Karol Nawrocki jest dobrym kandydatem na prezydenta. Nie wiem też, czy byłby dobrym prezydentem. Na tym etapie to wcale nie jest najważniejsze. Chciałbym użyć do tej kandydatury zupełnie innej optyki.

Nie jest żadną tajemnicą, kto mnie czyta, ten wie, że uważam obecnie rządzącą ekipę za szczególnie szkodliwą. Za nic sobie mają zasady prawne, o które ponoć tak walczyli przez ostatnie lata, jawnie sprzyjają europejskiej inżynierii społecznej walczącej ze zdrowym podejściem do rodziny, są otwarcie na pierwszej linii frontu walki z logiką w ramach Zielonego Ładu, a zarzuty o zbytnie sprzyjanie niemieckim interesom wydają się mieć twarde podstawy w faktach.

Powinniśmy być w stanie pokazać tak nieudanej ekipie żółtą kartkę. Bardzo znaczącym byłoby zrobienie tego w wyborach prezydenckich. Żółta kartka, to oczywiście nie jest jakiś tam „dobry wynik”, tylko po prostu zwycięstwo. Zaś w perspektywie tych niespełna dwustu dni naprawdę mrzonką jest poważne myślenie o zwycięstwie innych kandydatów, niż kandydata wspieranego przez PiS.

Dla jasności mojego punktu widzenia: z otwartymi ramionami czekam na innych zdroworozsądkowych kandydatów. Marzę o tym by mieć, poza PiS-em, na kogo głosować.

Wybory prezydenckie są świetnym audytorium dla nowych pomysłów. Oczekuję, że wszystkie środowiska mające na sercu Polskę i Polaków wystawią swoich kandydatów. Powinniśmy umówić się na wytykanie błędów i celowych działań i zaniechań obecnej władzy. To oczywiste. Dozwolone powinno być recenzowanie ośmiu lat poprzednich rządów, bez tematów tabu. Powinniśmy wszyscy kłaść na stół karty o przyczynach utraty dobrej passy rozwoju Polski. Powinniśmy dyskutować o błędach PiS-u. Ale bez atakowania kandydata PiS-u, kimkolwiek by on nie był. To on ma być zwycięzcą w najbliższych wyborach. On, jako jedyny, jest w stanie uniemożliwić domknięcie systemu przez ponadnarodowych liberałów. Ostatecznie będzie naszym wspólnym zwycięzcą, bo przecież kopiemy tę piłkę do jednej bramki. Dość łatwo jesteśmy w stanie pokazać, kto kopie w przeciwnym kierunku. Prawda?

Osobowości wypromowane dzięki prezydenckiej kampanii wyborczej będą liderami list w następnych wyborach do Sejmu, Senatu, samorządów, czy do Brukseli. Jeżeli pokażemy społeczeństwu, że potrafimy stanowić zgrany zespół, potrafimy się nie pokłócić, złamiemy stereotyp wojny polsko-polskiej. Pokażemy być może nie tylko własnym zwolennikom, że naprawdę „tu jest Polska”. Może dzięki temu kogoś z zewnątrz do siebie przekonamy.

Oprócz zasady nie atakowania kandydata PiS-u wszystkie chwyty dozwolone. Atakując lewicowych liberałów można mówić wszystkie hasła, jak powódź, CPK, atom, Odra, Świnoujście, Izera, reparacje. Atakować PiS można i powinno się do woli i bez żadnych ograniczeń. Hasła jak Zielony Ład, centralizacja UE, zachowanie w pandemii, brak zdolności koalicyjnej, brak empatii dla Polaków, powódź (a tak, PiS też jest winny), nieprzemyślany stosunek do Ukraińców, i tak dalej. Wybory prezydenckie to forum zaprezentowania się mniejszych formacji we wszystkich sprawach. Pod warunkiem: Nie atakujemy bezpośrednio kandydata PiS i popieramy go w drugiej turze. Karol Nawrocki jest historykiem, który z poważnymi zarzutami wobec PiS nie ma nic wspólnego. Tak powinno pozostać.

Dlaczego tak wielu potencjalnych sprzymierzeńców Karola Nawrockiego wytyka mu, że podczas swojego inauguracyjnego przemówienia czytał z kartki? Czy doszliśmy już do tak smutnego etapu, kiedy to nawet dla ludzi myślących okładka książki jest ważniejsza od jej treści? Niemal każdy komentarz musi mieć zarzut o czytaniu z kartki i niemal wszystkie cechują się brakiem czegokolwiek, co ten człowiek właściwie powiedział. Ja wysłuchałem tego wystąpienia w skupieniu. Pozwoliło mi spojrzeć na Karola Nawrockiego w nowej roli. Wcześniej znałem go wyłącznie jako historyka. Polityczny debiut miał trudny, w świetle najjaśniejszych reflektorów i pod ostrzem największej krytyki. Według mnie wyszło mu całkiem dobrze.

Oprócz tego, że sprawnie punktował obecną władzę, dał się poznać jako człowiek. Skutecznie też przedstawił swoje poglądy polityczne. Jako osoba od lat próbująca skreślać swoje myśli w krótkich formach możliwych do kolportacji osobom mi nieznanym, jestem w stanie docenić ludzi, którzy tą umiejętnością dysponują. Kandydat wspierany przez PiS całkiem nieźle sobie z tym poradził.

Najważniejszą myślą wygłoszoną przez Karola Nawrockiego była ta o wygaszaniu wojny polsko-polskiej. Ci, którzy zrozumieli to jako bon mot w stylu zwyciężczyni wyborów miss, która pragnie pokoju na świecie, powinni posłuchać tego przemówienia raz jeszcze. Jemu naprawdę nie chodziło o to, że magiczną różdżką sprawi, że plemiona PiS-u i PO nagle wpadną sobie w ramiona. On zwracał się po kolei do swoich zwolenników, słuchaczy, wreszcie przeciwników.

Zwrócił się do Prawa i Sprawiedliwości z podziękowaniem za „dojrzałość tego obozu do powierzenia tak ważnej misji osobie spoza sporu politycznego”. Mówił, że dzięki tej odwadze mamy szansę na „wygaszenie wojny polsko-polskiej”, co on rozumie jako „zgodę w obozie patriotycznym”.

Bardzo mocno wybrzmiało też zdanie, tym razem ewidentnie skierowane do wszystkich, nie tylko do PiS-u: „Walczymy o wartości, ale mamy obowiązek zwycięstwa”. W ten sposób zwracał się do wszystkich tych, którzy rozumieją, że „Polska jeżeli ma być, to musi być wielka”. Wiadomo, do kogo się Nawrocki zwracał. Do Konfederacji i do innych, mniejszych stronnictw prawicowych, mówiących tym samym językiem, widzących Polskę jako coś więcej, niż przybudówkę czy to do Niemiec, czy do USA.

Strony przeciwnej Karol Nawrocki nie atakował, raczej punktował błędy. Wystosował też propozycję, jedyną realną i rozsądną, czyli stała linia demarkacyjna na całym polu bezpieczeństwa Państwa.

Czy kandydatura Nawrockiego nie jest propozycją wystosowaną do całej prawej strony sceny politycznej? Według mnie tym właśnie jest. Jest powiedzeniem: jest nas wystarczająco dużo. Wystarczy się nie pokłócić. Ta kandydatura przecież w nikogo nie godzi, nikogo nie zaboli. Jest wstępem do współpracy. Być może jest przyznaniem Kaczyńskiego do konieczności współpracy, testem dla przyszłych koalicji.

Obietnica wygaszenia wojny polsko-polskiej ma w tej sytuacji dwa wymiary. Po pierwsze zakończmy kłótnie we własnym obozie. Skoro jest nas wystarczająco dużo by wygrywać każde wybory, to przestańmy się kłócić i zacznijmy je wygrywać. Po drugie, skoro wyborców dzielących z nami nasze wartości jest ponad połowa, to przestańmy atakować tę drugą połowę społeczeństwa. Nic to nie daje, i tak jesteśmy w stanie wygrywać wybory. Nie chodzi o to, by ich ignorować, raczej o to, by zaleczyć rany. Dobrym przykładem współpracy i kontrastem między efektami rządzenia może uda się scalić te dwie społeczności w jedno społeczeństwo.

Nie wiem, czy tak jest. Wybiegam w przyszłość i może po prostu mam nadzieję, że tak jest. Ale żeby się o tym przekonać, potrzeba czasu i dania szansy tej kandydaturze. Według mnie o ostatecznym wyniku wyborczym nie rozstrzygną tak bardzo personalia, wzrost, czy kolory krawatów, ile sposoby rozegrania kampanii, sytuacja ekonomiczna, wojna na wschodzie i refleks sztabów wyborczych. Nie patrząc na kandydaturę jako personalia, a jako strategia, wygląda to interesująco.

Przyznam, już poza głównym tematem, że mam swój osobisty powód, by cieszyć się z wybrania tej właśnie kandydatury. Tak, jak wyżej napisałem, uważam, że wygra PiS lub PO, bez przesadnej osobistej roli kandydatów. Ja natomiast mam nadzieję, że dzięki samemu choćby udziałowi Karola Nawrockiego, temat reparacji za drugą wojnę światową przeżyje kolejną dyskusję w kraju i odbije się szerszym echem również za Odrą. Ten historyk nie jest politykiem będącym w stanie jedynie powiedzieć: reparacje tak, lub reparacje nie. Ma ten temat bardzo dobrze przemyślany, potrafi argumentować, czuje się dobrze w dyskusjach o drugiej wojnie światowej, podczas których sypie jak z rękawa liczbami, sumami, konkretnymi zbrodniami i próbami przemilczania ich przez dekady i przez pokolenia. Gdyby ostatecznie Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie, na co mam nadzieję, na pewno tematu reparacji nie będzie dało się rozmasować jakimiś dwustoma milionami, pomnikiem, czy inną symboliczną inwestycją.

tiaotiao
O mnie tiaotiao

Ojciec trójki dzieci, mąż, przedsiębiorca. Na co dzień posługuję się kilkoma językami. Takie mam zajęcie, że muszę dogadywać się z różnymi ludźmi; a żeby się interesy udawały, musiałem nauczyć się rozumieć różne punkty widzenia. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka