Marcin Wojciechowski: Załoga przekroczyła wszelkie normy bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. Być może ktoś z pasażerów ich do tego namawiał, być może sami podjęli taką decyzję. Być może byli pod presją albo sami ją sobie narzucili ze względu na wyjątkowy charakter wizyty w Katyniu.
Po tym, jak "Gazeta Wyborcza" przypomniała incydent gruziński, by podgrzać temperaturę dyskusji o tragedii pod Smoleńskiem, teraz już znalazła winnych. Nieodpowiedzialni piloci, sami bądź oczywiście pod presją - kogo, możemy bez trudu się domyślić, bo gazeta już sugerowała - lądowali i spowodowali śmierć pasażerów. Najlepiej oskarżać tych, którzy nie mają jak się bronić.
Pomijam absurdalny tok myślenia, który zakłada, że skoro wina leży po stronie pilotów Tupolewa, to wszelkie oskarżenia i pretensje o zabezpieczenie miejsca katastrofy, współpracę z prokuratorami polskimi czy traktowanie rodzin ofiar mają pójść w zapomnienie. Spisek Tuska z Putinem czy wybuch bomby w samolocie to faktycznie teorie, przypominające scenariusz science-fiction. Natomiast nadal pozostaje do rozstrzygnięcia np. kwestia naprowadzenia pilotów przez wieżę rosyjską i zaniedbań gospodarzy.
"Gazeta Wyborcza" jednak już wie, kto zawinił, bo konferencja Anodiny z udziałem Klicha wszystko wyjaśniła. Szczególnie, kiedy ona mówiła, że śledczy badają wątek nacisków, a ten z kolei wykluczył taką możliwość. Od tragedii minął ponad miesiąc, rodziny zmarłych dalej przeżywają żałobę. Wojciechowski i reszta dziennikarzy, która niczego nie wie, a "błąd pilota" służy im tylko do walenia w przeciwników w prasie, zupełnie zapomniała o tym, jak mogą czuć się teraz właśnie rodziny. Śledztwo trwa, bez względu na to czy uważamy, że prowadzone jest rzetelnie czy nie, a ktoś już wydaje wyrok. Tym samym wprowadza się większe zdenerwowanie przede wszystkim wśród najbliższych ofiar.
Marcin Wojciechowski: Ciekawe, czy teraz autorzy najbardziej fantastycznych wersji katastrofy przyznają się do błędu i przeproszą? Za dezinformowanie, budzenie upiorów, podsycanie podejrzliwości między samymi Polakami oraz Polakami i Rosjanami. Nie mam złudzeń. Nie usłyszymy nic. Albo dowiemy się o kolejnym spisku.
Adam Michnik, mózg i przywódca duchowy niezłomnych dziennikarzy "Gazety Wyborczej", twierdził w trakcie żałoby narodowej, że czasami niesprawiedliwie traktował śp. Lecha Kaczyńskiego i wróci do swoich artykułów z czasów jego prezydentury. Na pytanie Bernarda czy już to zrobił, odrzekł z urokliwym śmiechem i charakterystyczną butą, że tak i nie widzi nic złego, niesprawiedliwego. To bardzo znamienne dla tego środowiska, tylko dlaczego wymaga ono kajania się od innych?
http://wyborcza.pl/1,75968,7909006,I_co_z_waszymi_spiskami_panowie_.html#ixzz0oSxzU41w
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka