Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
2869
BLOG

Migalski o "Staszku" w stylu Palikota

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 67

Marek Migalski:  Nie zajmowałbym się tym, gdyby nie fakt, że Staszek postanowił jakoś dorobić – założył firmę szkolącą ludzi. Ale jedynym jego kontrahentem jest … PiS. Szkoli więc Staszek pisowców a to ze sztuki prezentacji, a to z zachowania przed kamerami itp. Czy coś w tym złego? Nic. (...) Staszku – nie idź tą drogą. Z niej nie ma powrotu. Potraktuj to jako dobrą radę. Lub jako ostrzeżenie.

Chyba pierwszy raz polityk publicznie grozi dziennikarzowi. Migalski stosuje metodę Palikota lub też - jak kto woli - właśnie usłużnych cyngli, podrzucając niezweryfikowaną sensację, nie podając żadnych nazwisk, sprytnie licząc na to, aż ktoś się ujawni na żer mediów - i wtedy, o czym doskonale wie doświadczony w takich sprawach europoseł, nie będą miały żadnego znaczenia argumenty, bo medialnie sprawę przegra. Pozostaje jedynie droga sądowa, przebiegu której byłbym niezwykle ciekawy. 

Po pierwsze - Migalski ma nas albo za idiotów albo brak mu cywilnej odwagi, by przyznać otwarcie, że chodzi o Stanisława Janeckiego. Być może to taka zasłona dymna na wypadek przypadkowego procesu, przecież nie o tego "Staszka" chodziło. Taka metoda dotąd nie była znana poważnym politykom na prawicy. Co najwyżej, utarło się powiedzenie "Wiem, ale nie powiem". Dużo lepiej wygląda, może mało zgrabne i niepotrzebne, obrażanie się na media "pochodzenia niemieckiego", niż donos na dziennikarza, pod pseudonimem "Staszek". Posunął się do tego Migalski w ramach reakcji na krytykę, przyjmując metodę biłgorajskiego winiacza. 

Po drugie - poglądy Janeckiego znane są nie od dziś. W kampanii prezydenckiej, czym naraził się na krytykę, otwarcie poparł Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas nie było jeszcze mowy o żadnym "spontanicznym" liście Migalskiego czy akcji dysydentów. Nie oceniam w tej chwili, czy ta deklaracja była potrzebna, kiedy dziennikarz piastował funkcję w TVP. Nic w tym więc dziwnego, że Janecki kibicuje - co wynika z jego poglądów, o których doskonale zdaje sobie sprawę europoseł - prezesowi PiS. Nie chcę wchodzić w rolę rzecznika ofiary donosu, ale nie wydaje się, by do krytyki PJN skłaniały go pieniądze i umowa z partią. Bo o to można oskarżyć każdego sceptyka - mnie, Katarynę, Leskiego, Dorna i wielu innych komentatorów w Internecie. 

Po trzecie - osoba, która zna plany biznesowe Janeckiego, pyta, czy Migalski w ogóle z dziennikarzem rozmawiał. To jego relacja: "Ma to być firma, pomagająca przygotować się partiom czy ich kandydatom do wyborów samorządowych, czyli właściwie firma PR. Problem polega na tym, że Migalski cynicznie pomija fakt, że Janeckiemu z jego poglądami, pewnie z całkowitą premedytacją odmówili posłowie innych niż PiS partii: SLD, PO, koalicyjna PSL." 

Z kolei Irena Szafrańska na Twitterze, była współpracowniczka "Wprost", twierdzi, że Janeckiego nic nie łączy finansowo z PiS i redaktor w swoim czasie europosłowi odpowie. 

Po czwarte- wychodzi na wierzch hipokryzja środowiska PJN. Nie tak dawno Michał Kamiński, którego dzielnie wsparł Migalski, zarzekał u Morozowskiego, że nie będzie kapusiem i nie powie kolegom z partii, o czym rozmawiał na spotkaniach z dysydentami z PiS. Jednocześnie nie chciał oczywiście wyjawić, kto z kierownictwa partii do niego dzwonił, tak by ta osoba nie miała szansy się obronić. To samo robi Migalski, z tym, że piętnował takie zachowania wcześniej na swoim blogu.

Po piąte wreszcie - europoseł kompletnie zapomniał, dzięki komu ma możliwość zarobienia ogromnych pieniędzy w Brukseli. Nigdy tego mu nie wypomniałem i nie zrobiłbym tego, gdyby nie jego chęć stawania się autorytetem moralnym, ostrzegającym przed obraniem danej drogi. I dziś wychodzi na to, że gdy Kaczyński mówił o zachowaniu "niegodnym" w stosunku do Migalskiego, miał rację. 

Bo jeśli się nawet odchodzi, to można to robić z klasą. Tak jak Dorn, który miał zatarg prywatny z szefem PiS, a nie o tego czy innego polityka/grupę w partii. Tymczasem działania nowej formacji są skupione przede wszystkim na niedawnych kolegach, tak, by tylko przykuć uwagę mediów. Migalski chyba wie, że przed dysydentami dwie drogi - albo koniec jak u Palikota albo przystawka dla PO. Bo z PiS już niczego nie stworzą, pomimo apeli JKR, kiedy kilka godzin później jej kolega wytacza taki donos. W związku z czym, to wszystko trzeba uwiarygodnić. Taką stawiam tezę.

Szkoda tylko, że przy tym członkowie PJN przyjmują metody politycznego błazna, który skończył się szybciej, niż cokolwiek rozpoczął.
 

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (67)

Inne tematy w dziale Polityka