Na wstępie zaznaczę, że nie należę do zwolenników wszystkiego, co PiS po katastrofie smoleńskiej deklaruje, przede wszystkim jestem zawiedziony brakiem skuteczności i pomysłu na rozgrywanie mediów, a także sprawnego punktowania rządu Tuska, które byłoby równocześnie przyjazne dla oka - mowa tu o dotarciu do niezdecydowanego elektoratu. To jednak temat na osobną dyskusję, bowiem nie dotyczy katastrofy smoleńskiej. Dziś mamy do czynienia z kolejną odsłoną seansu upokarzania Jarosława Kaczyńskiego w mediach i środowiskach establishmentu, byle tylko odebrać mu wiarygodność. Bo wszystko dla Donalda Tuska zmierza w złą stronę.
Gdzie nie czytam, tam wszystkie autorytety medialne nabijają się z lidera PiS. Przypomniał sobie po 8 miesiącach, że ciała Lecha Kaczyńskiego nie rozpoznał. Tak go kochał. A tak w ogóle - za wszelką cenę żądał tego Wawelu i w nosie miał zwłoki, byle jego rodzina zapisała się w historii. Główny przekaz idzie jasny i nadwyraz prymitywny: zwyrodniały brat, oszołom, "opuścił go rozsądek", jak napisał fachowo Ernest Skalski w swoim paszkwilu, tak jakby uważał, podobnie jak środowisko "Gazety Wyborczej" przynajmniej od 2005 r., że Kaczyński go kiedykolwiek miał. Robienie wariata z nielubianego polityka, choć tego nie poważam, jeszcze zniosę. Natomiast nie, kiedy ktoś urządza sobie z człowieka i tragedii jatkę, robiąc ze mnie idiotę.
Wszystko zaczęło się od wywiadu mec. Rogalskiego w RMF FM, w którym stwierdził, że ma wątpliwości czy ciało, spoczywające na Wawelu, na pewno należy do Prezydenta. Nie wykluczał eskhumacji zwłok w celu rozwiania wątpliwości. Następnie "Gazeta Wyborcza", piórem Wojciecha Czuchnowskiego, który ma w zwyczaju podważanie czegokolwiek, co kojarzy się z PiS, opisała znalezienie ciała Kaczyńskiego na miejscu katastrofy. Tymczasem Rogalskiemu i Kaczyńskiemu chodziło nie o ten fakt, a o szczątki generała. Znalazły się one prawdopododobnie, dziwnym trafem, na stole sekcyjnym w Rosji obok Prezydenta, o czym wiedzieliśmy od paru miesięcy. Nikt przecież nie kwestionował 10 IV ani potem, że zwłok Lecha Kaczyńskiego wśród odnalezionych ofiar brakuje. Na ostatniej konferencji prasowej prezes dodał, iż nie miał pewności przy rozpoznaniu w Polsce, czy to na pewno było ciało brata. Nie oceniam w kategoriach: słusznie lub niesłusznie Jarosław Kaczyński zrobił, odnosząc się de facto do artykułu "Gazety Wyborczej". Mnie interesuje czy istotnie ma rację.
Co mogło skłonić prezesa PiS i jego mecenasa do takich oświadczeń? Oni mają tę przewagę, że w przeciwieństwie do Ernestów Skalskich znają materiał dowodowy prokuratury. Prawie nikt z wyśmiewaczy nie chce postawić hipotezy, że Kaczyński musi mieć podstawy do tak szokującej tezy. A pochodzą one, jak zakładam, z materiałów prokuratury. Czy zadziwia mnie to rzekome nierozpoznanie ciała brata po przylocie do Polski? Nie, gdy wezmę pod uwagę, że Kaczyński nie był tam sam. Również kiedy widział deformację ciała i - być może - szczątki innych ofiar katastrofy, nie chciał podejmować decyzji impulsywnie o rezygnacji z pogrzebu. To normalne, ludzkie, że człowiek pod wpływem takiego szoku, może mieć wątpliwości. I przy tej skali odniesionych obrażeń przez ofiarę katastrofy. Jeśli do tego dochodzą materiały z prokuratury, do których komentatorzy nie mają dostępu - nie widzę podstaw do oskarżeń, przynajmniej tych, jakie formułują już teraz Ernest Skalski i ludzie o podobnych poglądach.
Jak widać, im nie przeszkadza, że polski prezydent w prosektorium smoleńskim leżał nagi, odziany jedynie jakimś podartym krawatem. A przy rozpoznaniu ciała jego brat zauważył nogę, która należała do generała. Ernest Skalski ma jeszcze czelność kpić: "Może to ten generał ? Który ? W końcu było ich kilku, ale nie cała dywizja generałów". Wtórują mu liczni komentatorzy.
Kpiny skończą się kiedyś tak boleśnie, jak wiara w MAK. I wtedy nikt nie zdobędzie się nawet na słowo "przepraszam". Bo potraficie robić z ludzi wariatów, szkoda tylko, że przy tym brakuje wam honoru.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka