Bo chociaż rządzący gnuśnieją i jedyne wskaźniki, jakie im rosną to buta i bezczelność, to wszyscy o tym wiedzą. Zagorzali miłośnicy Tuska również. Widzą to samo co ja, przykładowy krytyk poczynań PO, być może nawet podzielają część opinii nt. rozpadającego się państwa, ale gdy przyjdzie co do czego, postawią krzyżyk - o komentarzach w Internecie nie wspomnę - tam, gdzie trzeba.
Mam niesłychaną satysfakcję, kiedy rząd tłumaczy się z zapaści na kolei, wylatuje po wielkich trudach wiceminister infrastruktury, a bitnicy partii władzy, którzy nie raz nadstawiają mężnie piersi w dyskusjach, musieli podróżować niekiedy z kilkugodzinnymi opóźnieniami, atrakcjami w przedziałach takimi, jak sople lodu i śnieg. Brakowało tylko sanek albo jabłuszka, żeby pojeździć sobie za zdrowie ulubionej władzy. Ale, ale - przecież Hanna Gronkiewicz-Waltz, która pewnie ma szansę zostać carycą stolicy, obwołała w czasie paraliżu Warszawy z powodu opadów śniegu, że trzeba z nim jakoś żyć, bo to nic strasznego. I znowu człowiek myśli - sam sobie lemming zgotował ten los, niech się przedziera przez zaspy, wysłuchując szanownej Pani Prezydent, przy tym przytakując. A potem z wypiekami na twarzy z wściekłości niech jej broni tu, w Salonie24, przed Czesławem Bieleckim, który może i by kogoś wyrzucił za taki stan rzeczy, a przynajmniej nie chichotał na bezczela, ale wiadomo - jego grzech pierworodny to poparcie przez PiS. Może i by nawet podczas powodzi nie strzelał sobie fotek na wałach do kolorowych magazynów? Lepsze to, niż pisior. Czekaj więc, drogi kibicu, aż Cię zasypie - i w pociągu i na mieście.
Z niezwykłym zaciekawieniem oglądamy spektakl o kształt raportu MAK ws. katastrofy smoleńskiej. I tu znów, ten nasz lemming, ma spory problem: "Przecież od miesięcy nam mówiono, że współpraca z Rosją układa się znakomicie, idzie pojednanie, które montuje agent Turowski (a to mi nawet nie przeszkadza), a tu nagle taki zwrot? A tak w ogóle, to dlaczego premier mówi tak, a Czcigodny Prezydent inaczej?", nadchodzi rozterka. Przecież jedynymi rusofobami w kraju nad Wisłą są bracia Kaczyńscy. A co jest grane, że o bezpośrednich naciskach Lecha Kaczyńskiego na pilota nie ma mowy? Dlaczego był trzeźwy, a wmawiano mi coś zupełnie innego? A może faktycznie coś tu jest nie tak?
Typowy lemming nie może zapomnieć o swoim dawnym idolu, Januszu Palikocie. Kongresy, intelektualiści pokroju Tarasa, codzień nowe wyskoki. Jak to bitnicy mówili? "Może przesadza, ale jako jedyny wykłada szczerze, kawa na ławę, co myśli". Gdzie jest teraz? Gdzie wasza fascynacja Januszem? Gdzie wasze apele poparcia, odwaga przy telefonach od sondażowni, by wyrazić swe milionowe poparcie? A guzik, został wyrolowany. Tak samo, jak władza nabija w butelkę was, o czym zaraz się przekonacie.
A może już się przekonujecie, wszak dziś "Fakty" przejechały się jak walec po Platformie Obywatelskiej za dziwne "odciążenie długu publicznego" i wałki również przy waszych emeryturach. ZUS zatroszczy się o waszą starość, władza będzie rozdawała, jak będzie miała z czego. A kiedy nastąpi krach i wszystko walnie, to pozostanie wam zrobić to samo.
Na wszystkie wasze rozterki macie jedną odpowiedź - lepiej, żeby mnie przysypało, nie miał jak dojechać do domu, Smoleńsk został niewyjaśniony, gaz przykręcony przez Rosję, a emeryturki się ulotniły, niż widzieć u władzy Jarosława Kaczyńskiego. A czy z nim na pewno byłoby wam gorzej? Przecież wszyscy wiemy, że nie o to chodzi. Przyjmijcie więc gest solidarności. Przynajmniej cierpicie razem ze mną.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka