Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
3381
BLOG

Przemilczana Biała Księga

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Polityka Obserwuj notkę 75

 

Nikt jak dotąd nie potrafił albo nie chciał zanalizować Białej Księgi, przygotowanej przez Zespół Parlamentarny pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Zrobił to jedynie Bronisław Wildstein w ostatnim numerze „Uważam Rze”. Dokument został przez jednych wyśmiany, przez innych przemilczany. Nie poruszył opinii publicznej. Skąd tak dziwne reakcje? Dlaczego nie mieliśmy do czynienia z merytoryczną debatą na temat ustaleń PiS?

Wszyscy czekają na raport komisji Millera. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy się pojawi. Najpierw rząd przekonywał opinię publiczną, iż nastąpi to w kwietniu. Potem jednak w czerwcu, następnie pod koniec czerwca, nagle „Newsweek” doniósł o terminie pod wybory, czyli w październiku, teraz zaś z dokumentem zmagają się dzielnie tłumacze, napotykający na swej drodze wiele trudności z fachowymi określeniami. I raport może być wyłożony w lipcu, ale równie dobrze…w październiku. Biała Księga była dodatkowym naciskiem na Millera, pewne zadania jednak spełniła – dziennikarze pytali o raport w kontekście właśnie ustaleń komisji Macierewicza.

Dokument zespołu parlamentarnego, jak i jego prezentacja wypadły całkiem poprawnie. Można się co prawda z niektórymi stwierdzeniami Macierewicza nie zgodzić, gdyż brakuje mu dowodów na tezę o „obezwładnieniu samolotu”, jednak w zbiorze dokumentacji takich stwierdzeń nie ma. Czym zajęli się twórcy Białej Księgi? Przetargami na samoloty, remontem Tupolewa i usterkami maszyny, grą Putina z Tuskiem na odebranie wiarygodności Lechowi Kaczyńskiemu, obniżeniu rangi wizyty, aż w końcu błędami kontrolerów, stanem lotniska i zignorowaniem doniesień o możliwości zamachu terrorystycznego, który miał być wykonany na statku powietrznym, należącym do NATO.

Szczególnie ostatnia kwestia była w mediach wyśmiewana przez licznych komentatorów. A Macierewicz nie wymyślił sobie fikcyjnego zdarzenia. A oto dowód – wyjaśnienia żołnierza COP o tym, czego dowiedział się 9 kwietnia: „W czasie służby w dniu 9 kwietnia 2010 r. w godzinach nocnych nie pamiętam dokładnie godziny, ale było to po godz. 22.00 otrzymałem od starszego dyżurnego zmiany Dyżurnej Służby Operacyjnej SZ ostrzeżenie o możliwości uprowadzenia statku powietrznego z lotnisk jednego z państw Unii Europejskiej. To ostrzeżenie, jako związane z zagadnieniem bezpieczeństwa w systemie obrony powietrznej przekazałem do dyżurujących ODN [Ośrodków Dowodzenia i Naprowadzania] i na lotnisko w Mińsku Mazowieckim, gdzie stała para dyżurna”. Co z tym sygnałem zrobiono? Oczywiście to nie dowód, że do zamachu doszło. Czy dyżurni na lotnisku w Mińsku Mazowieckim i w ODN zostali na tę okoliczność przesłuchani przez prokuraturę? Mam obawy, że tego wątku śledczy nie poruszali.

Ciekawy jest też claris nr 284 z Mokswy, na miesiąc przed tragedią. Śp. Mariusz Kazana, szef Protokołu Dyplomatycznego MSZ, a także Jarosław Bratkiewicz – Dyrektor Departamentu Wschodniego MSZ – otrzymali go po rozmowach ministerstwa z Sergiejem Nieczajewem: „S. Nieczajew podkreślił, że protokół rządu FR będzie zajmował się wyłącznie organizacją spotkania premiera D. Tuska z premierem W. Putinem. W kwestii wizyty w FR prezydenta L. Kaczyńskiego S. Nieczajew zapytał czy powinien rozumieć moje słowa o przyjeździe Prezydenta Polski L. Kaczyńskiego jako oficjalne powiadomienie strony rosyjskiej, gdyż do tej pory strona rosyjska nie otrzymała żadnej oficjalnej wiadomości, że wizyta ta będzie miała miejsce. Odpowiedziałem, że na tak postawione pytanie nie mogę udzielił oficjalnej odpowiedzi, niezależnie od tego, że z tych materiałów które posiadam wynika, że 10 kwietnia do Katynia przybędzie Prezydent RP”. Nikt w MSZ nie potrafił odpowiedzieć stronie rosyjskiej, czy Prezydent uda się do Katynia, chociaż wszelkie materiały jak i wypowiedzi głowy państwa na to wskazywały.

Jak wiadomo, Rosjanie nie pozwolili wykonać kontroli polskiej stronie na lotnisku Sewiernyj. W pismach czy do Kancelarii Prezydenta w okresie przed katastrofą smoleńską dominują sformułowania: „wizyta zostaje odwołana” lub „nieaktualna”. Co więcej, MSZ miał wiedzę od Rosjan, w jakim stanie jest lotnisko w Smoleńsku. To inny claris z marca 2010 r., sporządzony przez urzędnika MSZ po rozmowach z Rosjanami: „Zapytałem czy istnieje możliwość, aby grupa przygotowawcza przyleciała do Smoleńska samolotem. S. Nieczajew poinformował, że według jego wiedzy jakiekolwiek korzystanie z lotniska w Smoleńsku może stanowić poważny problem”. Ta relacja nie tylko przeczy wersji MAK, już po katastrofie, jakoby lotnisko Siewiernyj spełniało wszelkie standardy. Jest również wskazówką do pytań dla Radka Sikorskiego, dlaczego on i jego ludzie w MSZ zignorowali kolejny sygnał, tym razem od Rosjan.

Komisja Macierewicza zajęła się również szczegółowo kwestią remontów Tupolewa i jego usterek. To jeden z najlepiej opracowanych wątków. Przytoczona relacja wojskowego z 36 SPLT nie pozostawia złudzeń: „Po odbiorze tego samolotu z zakładów remontowych w Samarze, w czasie eksploatacji w Polsce wystąpiły defekty tego samolotu. Częściowo je pamiętam, to była na przykład usterka mechanizmu wykonawczego autopilota w kanale lotek oraz jego bloku sterowania. Innym defektem było uszkodzenie wskaźnika poziomu oleju silnika nie pamiętam którego. Występowały jeszcze inne usterki ale nie potrafię sobie ich w tej chwili przypomnieć (…)Natomiast od stycznia 2010 r. do momentu katastrofy wynikały pewne niesprawności. Jedną z nich było brak sygnału kursu w systemie UNS-1D (nastąpiło urwanie przewodu). Inne defekty, to w zakresie działania urządzenia łączności satelitarnej AERO HSD+. Wszystkie te defekty, opisane zostały w książce pokładowej, część trzecia – urządzenia radioelektroniczne. Z tego co pamiętam, to wystąpiły jeszcze problemy z odbiornikiem nawigacyjnym „kurs-mp70””.

Komisja Millera musi uwzględnić część dokumentów i relacji, jaką wzmiankuje Biała Księga. Możemy spokojnie odrzucić tezę, jakoby tłumacze mieli problemy z określeniami w języku rosyjskim, kiedy znajdują się one w raporcie MAK. Opóźnienie z publikacją raportu wiąże się albo bezpośrednio z Białą Księgą albo z przecinkami, których obiecał premier nie zmieniać. Pełnej wiedzy czy nawet połowicznej na temat katastrofy po przeczytaniu obu dokumentów mieć nie będziemy. Większość dowodów jest w Rosji. O to jednak trudno mieć pretensje do Macierewicza. Jak na dokumentację, z której można było skorzystać, Biała Księga jest wyczerpująca.

 

Tekst ukazał się w "Warszawskiej Gazecie"

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (75)

Inne tematy w dziale Polityka