Dla mnie rewolucja to wprowadzanie zmian z pominięciem reguł obowiązującego prawa. Dlatego to co wyprawia aktualna większość parlamentarna + PAD, to właśnie rewolucja.
Marszałek Sejmu prowadzi obrady w Sali Kolumnowej blokując dostęp posłom z ugrupowań innych jego własne - właściwie to chyba wypełnił w całości art. 128 kk.
Ex premier BS nie drukuje orzeczeń TK, ... bo nie.
PAD z uporem maniaka łamie Konstytucję od czasów, kiedy nie przyjął ślubowania od trzech prawidłowo wybranych sędziów TK. Dalej było już tylko lepiej: akt łaski dla niewinnych, nocne ślubowanie dublerów itp. Dla pamięci odeślę Was drodzy czytelnicy do kogoś kto już to wylistował więc ja nie muszę: https://www.salon24.pl/u/foltynowicz/878093,impeachment-dla-polskiego-prezydenta.
I rozumiem, że w ich przeświadczeniu robią dobrze, bo wszystko co do tej pory to komunizm, oszustwo i V kolumna.
Ciekaw jestem, czy ci rewolucjoniści, szczególnie tych troje wymienionych, których w moim przekonaniu można z łatwością postawić przed sądem /nie przesądzając o wyroku skazującym/, wiedzą że ich przywódca z Żoliborza jest nie zagrożony jakąkolwiek prawną odpowiedzialnością? Że gdy wahadło zmian przechyli się na drugą stronę, a przecież kiedyś to nastąpi z pewnością, ktoś sobie przypomni o nich i to oni będą musieli beknąć za ten cyrk, który nam tu urządzili?
Powstaje pytanie, czy do sądzenia rewolucjonistów można stosować rewolucyjne metody stanowienia i stosowania prawa?
