Xylomena Xylomena
151
BLOG

Marsz do niewolnictwa cyfrowego

Xylomena Xylomena Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Za globalizmem opowiedzieli się prawie wszyscy, zakładając konta bankowe, konta mailowe, wyposażając się w telefony i internet, więc mówienie teraz przeciw, to trochę jak schizofrenia między działaniem, a słowem. Ale jak tu nie mówić, choćby dla uznania tej swojej winy. Swojego udziału w złu. 
A że złu, to chyba najłatwiej widzieć w Polsce, która była (i ciągle jest) poligonem doświadczalnym   tzw. cyfryzacji (patrząc na skutki, to niewielka różnica między numerologią okultystyczną, wręcz kwintesencja tych zawierzeń). Posiada nawet specjalne ministerstwo do przeprowadzenia tego eksperymentu.
Czy jest jeszcze jakiś obszar życia społecznego w którym nie zastosowano eliminowania kontaktów fizycznych ludzi? Polska ma scentralizowaną e-urzędowość, w której tożsamość człowieka potwierdzają wybrane banki – to że posiada on konto z pieniędzmi; dokumenty tożsamości od podstawówki jak nie biometryczne to magnetyczne; bilety na wszystkie środki komunikacji i imprezy sprzedawane lub zamawiane internetowo – online (jak wszędzie na świecie, ale gdy wygasa alternatywa, to powinno działać ludziom na wyobraźnię, jak łatwo ich od tego odciąć coraz mniejszej ilości decydentów); e-sądownictwo; e-szkolnictwo; e-recepty... A od tych ostatnich, to tylko krok do e-lekarzy, czyli zastąpienia medycyny informatyką.
Ani to fantastyka, ani teoria spiskowa, gdy i scentralizowana baza danych pacjenta już istnieje (gdzie na świecie jeszcze nie ma, to nie ma, ale grupa testowa mieć musi), a wynalazki z dziedziny nanotechnologii, które można już wstrzyknąć do krwi też istnieją w realu, pomimo że także w książkach sensacyjnych (kiedyś to był wskaźnik różnicy, więc kto się do niego przywiązał, może się niemiło zdziwić w zderzeniu z rzeczywistością, jeżeli nie śledzi badań naukowych).
Od zniewolenia technologią, do niewolnictwa globalnego droga wydaje się długa jeszcze na jakieś dwa pokolenia - że fundujemy je dopiero wnukom (nie dziwmy się, że kolejne pokolenia dzieci coraz bardziej nienawidzą dorosłych, bo wszystko co żyje, czuje, że ma zostać ofiarą). Natomiast, czy ono (niewolnictwo) formułuje się z rozmysłem - przez czyjeś zmowy, czy raczej przeciwnie – przez naturalne człowiekowi nieogarnianie wszystkich skutków podejmowanych działań (owczy pęd), to chyba nawet nie ważne, bo i z tego drugiego w takim systemie władza formuje się według klucza – im bezwzględniejszy typ, tym wyżej. Na szczycie wyjdzie potwór, skoro ludzie liczą się tylko z przymusami. A choćby nie istniał, to ludzie go stworzą/cały czas tworzymy (mechanicznie lub zapotrzebowaniem/przywoływaniem głośniejszym od słów, jakkolwiek świętobliwie zagadywać to co się robi). Przy tym wrażenie tak długiej odległości w czasie do utraty wolnej woli (czy to przez zdanie się na coś tam od czego będzie zależał dostęp do pieniędzy/wyżywienia, czy dosłownie takie zmodyfikowanie genetyczne, że człowieka w człowieku ze świecą szukać) może być złudne.
Czy ktoś by pomyślał jeszcze miesiąc temu, że ludzie będą rozważać jako racjonalne wprowadzanie stanów wojennych we wszystkich krajach dla zapobiegania błahemu chorowaniu (u dzieci zupełnie bezobiawowemu), przerabianie mieszkań na więzienia, miast na getta, ba zamykania całych stanów i krajów? Na pewno nie ja, czy jakiś inny ledwo zbierający myśli, co od czego na tym świecie zależy.
Jak to możliwe, żeby do więzienia brać państwa? Gdzie ten niewidzialny mocarz, co zdołał to uczynić, a zasadniczo, co to za wyzwoliciel z tej niewoli zamierza się teraz ludziom objawić?
Może i żaden, ale historia tego nie pokazuje, aby za uciskiem nie stało jakieś wyzwolenie do nowego. Oczywiście, przy ucisku sztucznie tworzonym restrykcjami, analogia może nie być adekwatna i dla paradoksu może nastać jeszcze jakiś rzeczywisty kataklizm, którego nie ma komu przewidzieć, czy zaplanować. Albo już jakiś problem w rodzaju inwazji obcych jest zasłonięty, stąd wszystko wygląda tak niestosownie do sytuacji. Ale właśnie patrząc na taką Polskę, która ma pełne oprzyrządowanie do wprowadzenia e-leczenia (zamiany lekarzy programami komputerowymi), to nawet trudno pominąć obawę, że jako rozwiązanie pokaże się ingerencja w ludzkie geny na skalę globalną pod jakimś przymusem płynącym z WHO np. że bez dowodu przyjęcia „leku” (może być nazwany nanobiotykiem, czy nanoszczepieniem, bo nanoczip jest już zbyt pejoratywny) nie wolno nikomu wrócić do pracy lub udzielić dostępu do konta bankowego, żeby jego pojawienie się w sklepie nie zagrażało reszcie świata itp.
A i bez owego stanu cyfryzacji Polski, czy nie jest dziwne, że narzucony test do wykrywania koronawirusa to jest genetyczny (zbieranie ludzkich DNA na nieistniejąca dotąd skalę)? Albo, że ten wirus nie będzie mógł mieć żadnej szczepionki w dotychczasowym rozumieniu działania szczepionek, ponieważ to nie brak przeciwciał jest zabójczy w zetknięciu z nim, ale przeciwnie, one same – burza cytokin, mechanizm odrzucania ciała obcego. Zatem za racjonalne zostanie w którymś momencie ogłoszone zachowanie jak po przeszczepie – nie jedz nic świeżego, tylko konserwy, które ci damy, unikaj ruchu, powietrza i słońca. I czekaj aż cię zmodyfikujemy adekwatnie do wirusa, jeżeli chcesz wypuszczenia z nory i jedzenia co ci się podoba.
Gdy droga w stronę rządu światowego dzieje się tak widzialnie, to nie potrzeba nawet znajomości obsady, kto za tym stoi, żeby wierzyć. Chyba że komuś chodzi o dogadywanie swojej pozycji w takiej strukturze. W każdym razie wyśmiewanie się z antyglobalistów, to ma już sens tylko w kontekście szydzenia z ich przegranej lub właśnie nieświadomości, kiedy sami w tym umoczyli, a nie, że widzą zagrożenia tam gdzie ich nie ma.

Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo