Jak Jarek z Duda czyli gdy dwoch sie bije... Przygoda zabki.
Dwoch czolowych polskich prawnikow opracowalo systemy jak uzaleznic polski wymiar sprawiedliwosci od Jarka. Znacznie lepiej opracowali niz inni prawnicy, nie tak wybitni jak oni, by to wymyslili.
Ich projekty roznia sie nieznacznie, nic wielkiego, nic powaznego, wedlug obu z nich sady przestaja byc niezawisle, wg obu z nich Jarek Naczelnik decyduje o tym jak maja rozstrzygac i dlaczego. Istnieje jednak malenka roznica w postaci ogniwa posredniego.
Wg projektu Jarka Naczelnika ogniwem posrednim jest Ziobro, sprawdzony czlowiek Jarka i calkowicie od niego zalezny. Polecenia Jarka bylyby przekazywane w dol poprzez Ziobro. Na Ziobro Jarek ma sposob, gdyby sie zbuntowal i polecenia Jarka znieksztalcal lub ignorowal polecialby z ogniwa posredniego w ulamkach sekund, mniej wiecej w czasie potrzebnym do wykrecenia numeru Szydlo i wydania jej stosownego polecenia.
Wedlug projektu Dudy ogniwem posrednim jest Duda, rowniez czlowiek Jarka i calkowicie od niego zalezny. Ale gdyby Duda sie zbuntowal, upil lub dostal amoku i przestal sie sluchac, Jarek moglby sobie zagwizdac Marsylianke albo hymn pionierow albo piosenke jak go niesli na drzwiach (“ballada o Janku Wisniewskim”), musialby jednak poczekac ok 2ch lat zeby Dude usunac.
Sytuacja przewidziana w projekcie Dudy jest dla Jarka Naczelnika nie do zaakceptowania, jego misterny plan jednoosobowego zarzadzania ojczyzna jest uzalezniony od dobrych stosunkow z kims kto w chwili zniechecenia moze wybrac dobre stosunki z Lesnym Ruchadlem albo inna lesna dziewczynka. Nie po to przeciez Jarek wyszukiwal kogos zupelnie nieznanego, bez wlasnego zdania i godnosci, zeby teraz wszystko zalezalo od humoru tego kogos. Jarek nie szukal sobie przyjaciela z ktorym moglby porozmawiac o kotach, partnera do tzw burzy mozgow, potrzebowal kogos kto by, bez zastanowienia sie, podpisywal dokumenty dane do podpisania. Natychmiast. Bez myslenia. Kogos poslusznego i niezawodnego. Duda chetny do przemyslen Jarkowi nie jest do nicxzego potrzebny, nawet jesli te przemyslenia nie odbiegaja zbytnio od przemyslen samego Jarka.
Nie jest wiec problemem projekt Dudy, czy jego drobne i nieistotne roznice w stosunku do projektu Jarka. Problemem jest, ze gdyby np Jarek chcial wybrac sobie meza Przylebskiej (albo Misiewicza albo Piotrowicza albo innego Pisiewicza) do KRS albo SN to wowczas musialby wchodzic w jakies uzgodnienia z Duda, prosic go, jezdzic do niego na spotkania, oferowac lesne kontakty czy podobne miastowe. To byloby dla Jarka upokarzajace, musialby sie zwracac do kolejnych osob o podpowiedzenie mu stosownych adresow i odnowienie kontaktow. To by ograniczalo Jarka wladze absolutna. Nie chodzi wiec o to ze Duda nie jest wystarczajaco wierny badz zaufany, chodzi o to ze nie jest przewidywalny. Przewidywalny na 100%, ktos kto zawsze i wszedzie podpisuje.
W efekcie powinnismy sie cieszyc z braku porozumienia miedzy Duda a Jarkiem. Im dluzej nowa ustawa nie wchodzi, tym dluzej istnieje normalnosc, tym dluzej Ziobro nie moze sobie wymieniac sedziow SN na tych wskazanych przez Jarka, tym dluzej KRS nie sklada sie z Misiewiczow, Pisiewiczow etc, etc, etc. Jesli bedziemy miec troche szczescia, jesli Bog dopusci (a przeciez jak Bog dopusci to i z kija wypusci) doczekamy do nastepnych wyborow bez jarkowych nominatow. Sady beda dzialaly wg demokratycznych regul, samodzierzawie Jarka bedzie w jakims stopniu ograniczone. Nie ma wiec tego zlego co by na dobre nie wyszlo, gdzie dwoch sie bije tam ktos inny korzysta.
A poza tym jest wesolo.
Francuski krolewicz pocalowal polska zabke i nawet zabral sie do powtarzania calusow, pewnie w przeswiadczeniu, ze zamieni sie ona w przesliczna krolewne. Nie zamienila sie, niestety, wszyscy sie jednak cieszyli, ze znalazla swoja szanse na chwile. Macron jest mlody i sliczny, ostatnio w Polsce mial nienajlepsze notowania bo zwiazal sie ze stara i brzydka zona, skoro ucalowal nasza cudowna to mu stare grzechy (stary grzech) odpuszczono, naszej przeciez sie nalezalo za poswiecenie dla Jarka Naczelnika i ciezka prace dla narodu.
Nasza zabcia miala chwile wczesniej kabaretowe wystapienie, mowila w telewizji ze nie pozwoli zeby nazywac 60 tys polskich patriotow faszystami, musialo to rozgrzac Macrona, w szalonym podnieceniu zapomnial sie biedak zupelnie. Zabcia nie powiedziala w jaki sposob nie pozwoli, mozna sie bylo domyslac ze wszelkie opcje rozwazala, wlacznie z militarna czy sankcjami gospodarczymi, to podzialalo jak afrodyzjak, czy mozna sie bylo oprzec cxzemus takiemu? Macron nie oparl sie.
***W gruncie rzeczy zabcia miala racje, to ze ktos jest holociarzem, przyglupem czy psychopata nie czyni z niego faszysty. Nie ma co z niego robic na sile kogos kim wcale byc nie musi, nie jest wykluczone (choc watpliwe), ze oni wszyscy, tych 60tys, byli polskimi patriotami, goracymi i prawdziwymi. A jak sie nie ma dowodow, ze bylo inaczej, nie nalezy kategorycznie sie wypowiadac ze bylo.
