Nie bądź jak Misza ...
Nie bądź jak Misza ...
Krzysztof Hoffmann Krzysztof Hoffmann
493
BLOG

Refleksja ad culum, część druga - "Naprzód Goebbelsy"

Krzysztof Hoffmann Krzysztof Hoffmann Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną... Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę... My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę... Józef Beck do Sejmu RP, 5 maja 1939

Miało być zupełnie o czymś innym dzisiaj ale życie pisze swoje własne scenariusze. Cytat z Becka (oby się nie przydał) dedykuję ministrowi Sikorskiemu, który znów zmarnował szansę na to by publicznie z siebie nie uczynić wała. Już na wstępie chcę wyjaśnić, że ten tekst w ogóle nie zawiera antypatii bądź sympatii politycznych - jeśli ktoś publicznie wygaduje bzdury, bzdury które mogą najzwyczajniej w świecie grubo wszystkim nam zaszkodzić, moim zdaniem niezależnie czy jest z prawa, lewa czy ze środka, opozycji czy też koalicji, winien głośno dostać w czoło a najlepiej parę razy by dotarło. Oczywiście nie zaliczam do tej grupy takich tuzów intelektu jak pan poseł Braun czy Korwin - Mikke - oni są w rzeczywistości równoległej, zaś na analizy ich popisów oratorskich szkoda czasu niech więc wygadują co im do łbów strzeli; czasem (ale tylko czasem) da się z tego nawet pośmiać. Jednak przy okazji samozaorania Radka Sikorskiego (Masza Zacharowa lubi to) chciałbym żeby bardzo głośno wybrzmiał pewien pilny problem. Otóż nie jesteśmy w sytuacji, w której byłoby nas stać pseudointelektualne wrzutki do ogólnopolskich mediów, które wiercą dziurę w interesie narodowym. Nikt dziś w Europie nie jest w takiej komfortowej sytuacji. Pożyteczni zaś idioci są jak zawsze w dziejach w cenie - problem w tym, że dzisiaj tylko w Moskwie.


Jeszcze raz powtórzę aby uciąć potencjalne komentarze: ten tekst NIE JEST polityczny. W każdym razie nie w kontekście kurwidołka naszej polskiej polityki. Problem bowiem jest o wiele szerszy.


To, że w samozachwyt mają zwyczaj wpadać politycy i to często wtedy, kiedy nie ma na to żadnych podstaw, jest zupełnie zrozumiałe, po to bowiem są by wygadywać bzdury, za to ostatecznie odbierają pensje. Da się również pojąć (choć już trochę trudniej) autouwielbienie najróżniejszych generałów, niewyżytych pułkowników i polowych komendantów (nie wiedziałem do niedawna, że ich tylu mamy w Polsce), którym gry wojenne czyli najprawdopodobniej mario albo tetris zlasowały mózg do tego stopnia, że gotowi są powołać choćby jutro Pierwszy Polski Korpus Inwazyjny i uderzyć bez zastanowienia w Kaliningrad, iść na Kresy (brawo, panie Radku! Do trzech razy sztuka) albo ruszyć wprost na wrażą Moskwę jak Żółkiewski przed wiekami. Tych polowych komendantów, ich pakietów taktyk ad maximum culum czyli prosto z samej dupy (nomen omen) ogłaszanych dzień po dniu w Onecie albo Wirtualnej Polsce (i wykluczających się nawzajem) a wraz z nimi przezroczystych generałów, żołnierzyków z Call of Duty i taktyków niewidzialnych a potężnych armii, w pierwszym rzędzie należałoby wystrzegać się jak kiły i za żadne skarby nie dać im się wepchnąć na salony. Dobrze byłoby też ich wyciszyć w mediach - jednych oraz drugich, z każdej strony bieżącego sporu. Tu uwaga. Są szkodliwi w oczywisty sposób jednak ich zadowolenie z siebie i upodobanie do słuchania własnych przemów jest jakkolwiek ciężkie do zniesienia, niezbyt też akceptowalne, w jakiejś mierze jednak zrozumiałe. Od ostatniej pełnokrwistej wojny przeszły już dziesięciolecia a na horyzoncie, jak dotychczas, ani było widu ani słychu soczystego Szkopa ani nawet prostackiego Ruska z karabinem na parcianym sznurku - znaczy wroga z krwi i kości a nie hologramu z projektora, który chociaż trochę zmazałby frustrację własną i codzienną nudę pokojowej egzystencji. Tyle o wojennych onanistach, politykach i polowych komendantach, którym śni się terkotanie karabinów, wstęgi i ordery a finalnie uświęcone krwią i potem Związki Bojowników o Wygody i Dochody. Sieją ferment i potwornie szkodzą (tak jak napisałem - lubi to nie tylko Masza Zacharowa lecz zapewne także Car Wszechrusi) ale jest kolejna grupa, która szkodzi dużo bardziej niż ci wszyscy razem wzięci.


Są to publicyści wszelkiej proweniencji - dziennikarze, politycy i wolontariusze słowa - vox populi a zarazem tuba propagandy, jednocześnie głupiej jak ten przysłowiowy but i krzywej co szkodliwej. Mam na myśli tę rodzimą propagandę (bo na pewno nie da się jej nazwać informacją) nie rosyjską chociaż ciężko czasem je rozdzielić - wielu naszym polskim myślicielom i taktykom, publicystom i analitykom z bożej łaski winno się wystawić w Moskwie pomnik - w samym centrum a najlepiej tam gdzie leży truchło wodza rewolucji, może nawet zamiast tego wióra. O rosyjskiej propagandzie będzie kiedy indziej bo to temat godny pochylenia się na dłużej - dość powiedzieć, że w tej warstwie Rosja dogoniła hitlerowskie Niemcy, coraz bliżej również jest pułapu stalinowskich metod prania mózgów niedościgłych lat trzydziestych - i zapewne wkrótce je przegoni. Ton tych ruskich wrzasków i ich zasięg coraz bardziej jest niepokojący, bywa także żenująco śmieszny chociaż powinniśmy raczej bić na alarm bo werbalny (ale też i podprogowy) przekaz sięgnął tam obszaru nad czerwoną linią - takie krzyki, ton i słowa, które jeden do jednego bierze jako swoje cały naród i przekleja bez refleksji (czasem jednak wzbogacając treści o swe "własne" przemyślenia co wygląda jeszcze straszniej) zawsze się kończyły źle w historii, często ludobójstwem, bez wyjątku zaś nieszczęsciem ludzkim. O tym będzie jednak kiedy indziej - tutaj chciałbym tylko zasygnalizować problem naszych pożytecznych. Nie opiniotwórców i komentatorów a debili.


Przykład z życia. Podam tylko jeden bo za żadne skarby nie chcę się dokładać do tych bardzo niebezpiecznych dźwięków - każdy z was potrafi czytać, każdy też wyciąga jakieś wnioski, każdy może to wyłowić. Oto były dyplomata, szef think tanków, Witold Jurasz, Onet, lipiec ubiegłego roku. By uniknąć przekłamania zacytuję go w całości:


"Zachód powinien poważnie rozważyć, czy nie uderzyć w Rosję uzbrajając Czeczenów i doprowadzając do wznowienia wojny na południu Rosji (...) Skądinąd o tym, że Zachód powinien na poważnie rozważyć możliwość "podpalenia Kaukazu" tj. uzbrojenia antyrosyjskiej partyzantki w kaukaskich republikach i doprowadzenia do wznowienia wojny na podbrzuszu Rosji — co w efekcie zmusiłoby Moskwę do przerzucenia przynajmniej części sił z Ukrainy na Kaukaz — pisałem na samym początku wojny, zastrzegając równocześnie, że wiąże się to z ryzykiem, że możemy wspierać również ekstremistów. (...) "

Witold Jurasz, Onet, 23.07.2022


Pierwszy Polski Korpus Inwazyjny będzie wkrótce miał zajęcie? Brawo, panie Jurasz. Kissingerem to pan nie jest ale widać, że wyłazi pan ze skóry żeby było głośno. Jeśli nie o wojnie albo ruskich zbrodniach w Ukrainie (co by było jak najbardziej zrozumiałe) to przynajmniej o Juraszu. Oto właśnie dramatyczny, nieskończenie smutny przykład gościa, na którego w Moskwie czeka pomnik. Przykład modelowy, który w polskich mediach nie odgrywa wprawdzie żadnej roli jednak jako "odgłos wrażej Polszy" jest słyszany i słuchany w Rosji. Wierzę, że ten człowiek nie chce źle i nie chce szkodzić, robi to w najlepszej wierze, jednak ogląd sytuacji ma zboczony i nieadekwatny do rzeczywistości. Postawiony zaś przez życie przed faktami jakby nieco z równoległej do Jurasza perspektywy, wchodzi na wyżyny elokwencji, defekując raz lub dwa w tygodniu analizą i opinią również prosto z culum jak wspomniani wyżej partyzanci z wyciętego lasu. W Moskwie z każdym juraszowym tekstem strzela w sufit Igristoje Szampanskoje z krymskich albo naddniestrzańskich winnic, w identyczny sposób obchodzone jest kolejne samozaoranie Radka Sikorskiego. Halo, panie Witku! Halo, panie Radku! Tam rysują już i dają do prime time'u w telewizji mapy z "odzyskanym" przez Polaków Lwowem i Wołyniem. Pierwszy Polski Korpus Inwazyjny już szykuje się by zająć Równe, wejść do Baru i Winnicy, wziąć Tarnopol i nareszcie zmienić ten Iwanofrankiwsk w swojsko brzmiący Stanisławów. Sprawiedliwość historyczna już nadchodzi a za wszystkim stoi Duda, Żydzi, Biden i Zełeński, już się dokonuje rozbiór Ukrainy wobec bezradności pokojowo nastawionej Rosji, która przecież uprzedzała ...


Chłopcy ... Pora zejść z orbity wiru, zakręciło wam się w głowach. Gdyby takie bzdury wygadywał Braun lub Korwin Mikke, siedziałbym zapewne cicho, szkoda na nich prądu i emocji. Mimo wszystko nadal chcę i nadal wierzę, że głosicie i publikujecie swoje brednie tylko i wyłącznie przez brak wyobraźni nie celowo. Pora jednak zejść na ziemię. Bo ojczyzna (a na pewno rozum) wzywa coraz głośniej.



Interesuje mnie Wschód. Od Mińska aż po Władywostok, od Lwowa po Jangi - Jul i Dżalalabad. Lubię być tam, gdzie niewygodnie, gdzie nic nie jest oczywiste i gdzie czasami da się jeszcze spotkać białą plamę ...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo