yassa yassa
169
BLOG

Zawartość komunizmu w postkomunizmie- reminiscencje posierpniowe

yassa yassa Polityka Obserwuj notkę 8

Stan wojenny. 3 Maja. Warszawa. Krakowskie Przedmieście. Wystrzały, kłęby gazu. Ryk milicyjnych radiowozów.Tłum skanduje: Zbyszek Bujak! Zbyszek Bujak! Następnie: Uwolnić Lisa! Uwolnić Lisa!

Armatki wodne chłodzą rozpalone głowy demonstrantów.

ZOMO pałuje, Esbecy wyciągają z tłumu, co aktywniejszych, przy okazji, razami informując, że to nie rewolucja kwiatów. Bolesna lekcja zarówno realsocjalizmu jak i ochrony interesów grup z nim związanych - skrytych pod parasolem geopolityki.                                                  


A co z Bujakiem i Lisem po latach?

Wszak to ikony Solidarności. Ikony walki o demokrację.

Ano, jeden przeprasza za Solidarność. Drugi zaś na jednej liście wyborczej z Racją Lewicy Polskiej. (Organem  Racji są Fakty i Mity, z ich promotorem Grzegorzem Piotrowskim). Gdzie Lis? Gdzie Piotrowski?

Co ich łączy?

Może to są te ofiary polskiego Kościoła Katolickiego na, których pomnik RLP zbiera fundusze. Piotrowski ofiarą ewidentną, przecież przesiedział się, broniąc nas przed oszalałym z nienawiści klechą. Zaś kombatanci głodując wlaśnie w kościołach niechybnie nabawili się wrzodów żołądka, hemoroidów i reumatyzmu.


Jakiś czas temu natknąłem się w TV na rozmowę.

Uwagę moją przykuło zdanie, biorącego w niej udział, prof. W. Sadurskiego. Na postulat szarpnięcia cugli przyspieszającego wyjście z komunizmu, nasz profesor z pełną dezynwolturą i zrozumieniem odpowiedział przykładem Hiszpanii, której wychodzenie z frankizmu trwało kilkadziesiąt lat.  Wyszło niby rozsądnie: nic nie róbmy,  z czasem samo się rozwiąże.

Trochę mnie to zaskoczyło, bo jeśli komunizm ( tak jak frankizm) był złem, to chyba dobrym interesem byłoby pozbycie się jego resztówki. I to możliwie szybko. A u nas tylko ciemnogrodzianie widzą potrzebę podjęcia terapii i szybkiego wyjścia z choroby, a światli bagatelizując ją  twierdzą, że sama przejdzie. Jak katar.  Niedopowiedzianą konstatacją tej rozmowy było, co innego.

Nikt z rozmówców nie tykał  tabu. Tabu, że jesteśmy społeczeństwem postkomunistycznym.Cicha akceptacja stanu rzeczy. Bo przecież poprzedni system nagle nie rozpłynął się w mroku.

Nie był to nawet pozornie system socjalistyczny.Zwłaszcza jego okres schyłkowy.

Ideologia stanowiła w nim wabik i parawan, nie narzędzie władzy. Istotą jego była treść SMSa aktualnego i w nowej rzeczywistości:” Chwała nam i naszym kolegom. Ch... precz!"

Opierał na działaczach partyjnych, wojskowych, milicjantach, SBekach oraz administracji ancien regime'u. Maszerujących z rodzinami karnie w pochodach pierwszomajowych, co cztery lata biorących udział w fikcji wyborczej. Oni nie zniknęlii. Oni bronią własnej przeszłości- retuszując ją zapamiętale.


Czy K.T. Toepliz, D. Passent i J.Urban niegdysiejsi propagandyści, dzisiaj nie kształtują opinii publicznej?

Czyż nie pięknie rozwijają się kariery dziennikarzy rozpoczynających  w chwili, gdy z mediów usuwano niepokornych dziennikarzy? Czy profesorowie budujący swój autorytet na fundamencie realsocjalizmu, adaptujący dogmaty marksistowskie do każdej gałęzi nauki dziś już nie piszą podręczników, nie nauczają? A prominentni działacze partii totalitarnej, nie zdobywają głosów w wyborach?


Jak patrzeć na nasze pomniki? Bo jeśli przypatrzy się uważnie nie sposób nie zauważyć na nich skaz.

I tak:

Jacek Kuroń proteguje nie zweryfikowanego esbeka Lesiaka. Wykorzystanego  do takich samych działań, jakich sam  zaznał jako opozycjonista, tym razem wobec jego przeciwników politycznych.

Kuroniowa słynna fraza:”Nie palcie komitetów, zakładajcie własne” poza wszystkim innym, określa jasno intencje autora. Przekładając na dzisiejszy powiedziałby: „System jest spoko tylko ziomy nie teges.”

Jego przyjaciel Adam Michnik, enfant terrible socjalizmu,  niczym brytyjska monarchini nadaje tytuły szlacheckie, wydaje certyfikaty honoru karierowiczom pezetpeerowskim.


Wolność słowa?

W kraju, w którym cała elita zorientowana w próbie zakupu ustawy przez pół roku słowa o tym nie pisnęła. A taki temat. Dlaczego nie rzuciły się na żer sępy wolnej żurnalistyki?

Podobnie z pijackimi ekscesami pana prezydenta- cisza. W Gazecie Wyborczej niczym w Prawdzie ukazało się jedynie oświadczenie urzędnika kancelarii informujace o chorej goleni. O istocie  ani słowa. To są wolne media?


I żeby nie było niejasności, uważam okrągły stół za słuszny choć taktyczny krok, natomiast za klęskę uważam późniejszą politykę wyrażoną przez B. Geremka przypominającego sobie nagle starożytną zasadę „pacta sunt servanda”.

Doceniam też rolę odegraną w upodmiotowieniu społeczeństwa odegraną przez dysydentów.

Lecz pózniej nastąpiło zderzenie aspiracji pluralistycznego społeczeństwa z samoograniczającą się rewolucją mandarynów.

Dysydenci realsocjalizmu nie byli w tanie zapanować nad dżinem, którego pomogli uwolnić z butelki. Bieg wypadków przestraszył ich i przerósł.

Ich strach stał się tożsamy ze strachem komunistów. Szkaradne widmo religianctwa, świadomości narodowej utożsamianej z nacjonalizmem, nie reglamentowanej historii i tradycji to nie dawało im spać. Anatema środowiskowa w postaci oskarżeń o antysemityzm i nacjonalizm straciła swą skuteczność.  Choć jeszcze działa na niektórych młodych, aspirujących i trochę zakompleksionych.


Modelowym przykładem szoku środowiska jest klątwa opozycjonisty W. Kuczyńskiego, którą po niespodziewanym triumfie wyborczym PiSu, rzucił w swoim blogu.

Zresztą postać pana Waldemara tyleż groteskowa, co charakterystyczna- godna jest kilku słów.

Chlubiący się swą styropianowo-kombatancką przeszłością,nieustraszony pogromca czerwonego.Teraz gotów oddać głowę za uczciwość i szlachetność Generała Który Uratował Polskę.

Jak to tak? Jak pogodzić racje komunistów z racjami opozycjonistów? Przecież Kuczyński per saldo kroczył w awangardzie tych, co chcieli skąpać kraj w morzu krwi i jest z tego dumny? Toz ro psychiatryczny przypadek rozdarcia osobowości.

Choć, biorąc pod uwagę słownikowe znaczenie slowa dysydent, może i nie. Pan Waldek( były PZPRowiec) okazał sie synem marnotrawnym wracającym na rodziny łono.


Oburzenie towarzyszyło publicystom potępiającym Macieja Giertycha za współprace z reżimem. Ale z drugiej strony to przecież nie był reżim tylko szlachetni ludzie honoru. Człek głupieje. Przecież w tej samej Radzie Konsultacyjnej zasiadali też obok wspomnianego Giertycha i mec. Siła Nowicki i prof.Skubiszewski i prof. Gieysztor i marek Kotański i literat Myśliwski. Oni byli cacy a Giertych był be?

Już się cieszę widząc oczyma wyobraźni Leszka Millera dyszącego świętym gniewem po wygranych( kiedyś?) przez PO wyborach: Ten Miodowicz syn PZPRowskiego aparatczyka chce nas uczyć demokracji!

Dom wariatów.


Ale to tylko retoryka. Bo w gruncie rzeczy tu kręci się lody.

  • Kto wie, jaki związek miały losy ustawy wykluczającej z reprywatyzacji spadkobierców mienia pożydowskiego zamieszkałych za granicą, z historią KLD-UWowskiej spółdzielni DEMBUD?
  • Jak to się stało,że 19 letnie pacholę Oleksych zasiadło w radzie nadzorczej jednej ze spółek paliwowych?
  • Co wiemy o związkach prawej ręki L. Wałesy z mamą naszego paliwowego geniusza przy przedsięwzięciach hotelowych trójmiasta?
  • Co spowodowało, że do czasu odnowienia pzez red. naczelnego starej znajomości z J.Urbanem sprawa Elektomisu poruszana była na łamach tego opiniotwórczego dziennika a później już nie?
  • A Fundacja Park Wodny Merliniego powstała na bazie majątku municypalnego... a Inwestor Zastępczy...a Uniwersal i montownia Hundaya w Fabryce platerów w Pułtusku... a kulczykowskie akcjieTP SA i ich zyskowne odsprzedanie France Telecom?

I tysiące innych... ” Chwała nam i naszym kolegom. Ch... precz!".


Bo któż oprócz wyjątkowych naiwniaków jest w stanie uwierzyć w magiczną moc premiera Tadeusza Mazowieckiego. Niech stanie się demokracja! I co? Stała się?

  • A gdzie w demokracjach kupuje się ustawy? Gdzie redaktor naczelny opozycyjnego dziennika przy obiadku naciska na szefową urzędu premiera by ustąpiła, bo szkodzi szefowi?
  • Gdzie poseł zwraca się do przewodniczącego partii: ”młody się wałkoni, ale jak go wciśniesz na listę (wyborczą),to sobie chociaż porządzi”?
  • Gdzie w demokracji minister nadzorujący policję informuje gangsterów o zagrożeniu?
  • A następnie skazany, jest ułaskawiany przez prezydenta, bo to swój chłop?
  • W jakim demokratycznym kraju do czasu upłynięcia przedawnienia skrywa się w prokuraturze akta ministra podejrzanego popełnienie o poważnego przestępstwa?
  • Gdzie w demokracji oficerowie kontrwywiadu cichcem po nocy zrywają w ramach obowiązków służbowych plakaty wyborcze opozycji?

Chwała nam i naszym kolegom. Ch... precz!".


Wojująca tolerancja.

Zwłaszcza dla własnych poglądów (być może nie ma już poglądów, jest  tylko interes do zrobienia). Jeśli nasze opinie nie znajdują poparcia to znak, że „społeczeństwo nie dorosło do demokracji”(prof.B.Geremek) albo „nie ma tolerancji dla postendecji” (prof. I. Krzemiński).

A przecież jako szczerzy tolerancyjni demokraci, panowie owi powinni widzieć przestrzeń i dla familii Giertychów i dla Radia Maryja, tak jak widzą dla homoseksualistów i komunistów, łysych i chromych.

Powinni dostrzehać piękno łąki tysiąca kwiatów.

A tak widać, że, najwybitniejsi koryfeusze tolerancji stają się absolutnie nietolerancyjni dla poglądów im obcych. Stają się zwierciadlanym odbiciem antagonistów rzekomo nietolerancyjnych prostaków i chamów. Taka to komusza emanacja tolerancji, kultury, inteligencji i wykształcenia.

Takie to myślenie totalitarne w którym, każda uwaga krytyczna traktowana jest przez elitę niczym obraza majestatu.


Tak, powie ktoś; takie rzeczy zdarzają się w najstarszych demokracjach.

I owszem zdarzają się, ale czy w takiej skali?

Czy to jest już państwo demokratyczne? Czy to jest państwo prawa?

Czy tylko demokracja rozpisana na role? Czy fasada demokracji?

Tworzy się mity budujące tę fasadę. Budujące wieś potiomkinowską: mit wolności gospodarczej, mit wolności słowa, mit tolerancji, mit ojców założycieli i mit chrześcijańskiego wybaczenia.


A mity działają na młodzież.

Na zaciągniętego do Agory przez psa, Bartka Węglarczyka.Na związanego z Duszpasterstwem Akademickim krakowianina Pawła.

Mit przyciąga i ubezwłasnowolnia. Jak się znalazło w towarzystwie stanowiącym elitę, to tworzy się ornamentarystykę jej elitarnego burdelu. Tak buduje się kariery.                                      

Jak kariera gwiazdy dzisiejszej żurnalistyki, zootechniczki Moniki Olejnik. Rozpoczynającej dziennikarską działalność w stanie wojennym, żaprotegowana przez tatę SBeka do III programu radia, wyjałowionego stanem wojennym.

Kiedyś M.F. Rakowski w przypływie szczerości wyznał, że gdyby nie komunizm, to nigdy nie zostałby naczelnym Polityki. Nadal pasałby krowy. To samo można powiedzieć o Monice Olejnik. Gdyby nie postkomunizm, to ona by je unasienniała.


Dokooptowani wspólnie ze starymi tworzą klimat.

  • A on sprawia, że wrocławski działacz SLD z dumą wspomina swą przeszłość dowódcy jednostki ZOMO. Postępował wszak zgodnie z prawem; gorliwie i sumiennie wypełniał swe obowiązki.
  • Ten sam klimat  pozwala lubelskiemu prawnikowi, wystąpić z pozwem przeciwko B. Wildsteinowi o naruszenie dóbr osobistych.                                            
  • Notoryczny donosiciel twierdzi w nim, że upublicznienie jego danych na "liście Wildsteina" spowodował spadek zaufania klientów do jego firmy, wobec czego domaga się zadośćuczynienia! W wysokości marnych 140.000. zł.
  • Pozwala Ewie Wanat wyrażać oburzenie z powodu umieszczenia konterfektu znajomego UBola na wystawie w Poznaniu.                                                                            
  • Pozwala w kuriozalnym tekście, abp.Życimskiemu  imputować współpracę z komunistycznym reżimem każdemu korzystającemu z usług PKP, bo także z tych pieniędzy  finansowano aparat przemocy.

Tak się publiczność urabia . Z lewa i prawa. Z Bogiem i bez.

Wszystkie chwyty dozwolone. Zatwardziały ateista gani katoloków za sprzeniewierzenie się wartościom chrześcijańskim. Farsa?    Dla trzeźwo myślących zapewne tak. Ale ilu jest trzezwo myślących?


Niedługo postkomunizm osiągnie wiek II Rzeczpospolitej.

Wskażcie mi proszę nasz COP, nową Gdynię czy choćby odpowiednik kolejki linowej na Kasprowy(budowa trwała kilka miesięcy).

Wskażcie mi nowego inż. Kwiatkowskiego. Może w dublińskim Tesco?

Co ze służbą zdrowia, oświatą, infrastrukturą gospodarczą i komunikacją.

Wskażcie mi polską Nokię.

Tak powie ktoś, z tą oświatą to już pojechałeś. Mamy przecież największy odsetek studiujących w Europie. I tu ocieramy się o kolejny mit.

Multum Międzygalaktycznych Szkół Geszeftu i Wdzięku obsługiwanych przez 1 profesora i 4 magistrów. I studentki typu poseł Hojarska, które nie bardzo orientują się, co studiują.(np.studentka Beger, co prawda nawet nie pamięta jak nazywa się przedmiot, który ostatnio zdała, ale za to jest pewna, że było to u dr. Dąbrowskiego.)

Co ze stanowieniem czytelnego prawa, sprawnych jego instytucji i kulturą prawną?. Czy naprawdę na to trzeba pokoleń? Czy aż tak brakuje potencjału intelektualnego? A może to tylko zbędny balast utrudniający łatwą przedsiębiorczość.



Wracając do 3-majowej demonstracji .

Już po wszystkim, po opadnięciu chmury gazów. Na przypominającą pobojowisko ulicę, z kościoła św. Krzyża, wychodzi staruszka. Kuśtykając podchodzi do  żołnierzy patrolujących opustoszałe miasto i z wdzięcznością mówi: „Chwała Bogu, że już jesteście, bo z tymi czerwonymi, to już nie mogliśmy sobie dać rady!”

Ot, babuleńka - zupełnie jak nasza skołowana opinia publiczna.

yassa
O mnie yassa

Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka