Nie tak dawno usłyszałem jak na pytanie dziennikarza (o jakąś tam zapowiedz procesu w trybie wyborczym) Pan odpowiedział: „Wątpię czy uda się to udowodnić, my starannie dobieramy słowa”.
Zrozumiała taktyka- tworzy się klimat, atmosferę. Posługuje się półsłówkami i sugestiami. Coś podrzuca. Unika precyzji i jasności. A w sądzie pełnomocnicy stron w oparciu o analizy i opinie biegłych rozpoczną zażarty spór. Ale odbiór społeczny to nie sąd, tu nie będzie ekspertów i prawniczych zwarć, tu przy rozliczaniu, liczyć się będą już nie tylko odczucia, ale i konkrety.
A już teraz, gdy dochodzi do konkretów, zaczyna się slalom i woltyżerka.
Słyszę coraz częściej, że nie końca jesteście pewni, bo warunki obiektywne, bo aktualna sytuacja... Lub kelnerskie, to nie ja, to kolega. Albo spytajcie szefa, on wie. Z ostrożności brakuje jasnych deklaracji. A ja się zastanawiam; przecież od wczoraj ani sytuacja ani warunki się nie zmieniły. Wczoraj była pewność a dziś już nie do końca? Już kilka wypowiedzi, o których ogólnie wiadomo ze niefortunne, poszło w kraj. Trzeba będzie to odkręcać. Rozumiem trudności, że z jednej strony czegoś nie wiecie i nie możecie się do tego przyznać. A z drugiej musicie coś jednoznacznie zadeklarować, bo nie możecie nie wiedzieć. Jeśli zadeklarujecie, nie mając oparcia w wiedzy to sytuacja może się to szybko zemścić.
I widać to w Pana sesji salonowej. I jeszcze wyraźniej, w dzisiejszym wywiadzie udzielonym „Dziennikowi”. Już sam tytuł jest znamienny: „Jeśli były jakieś deklaracje to je spełnimy.” Ten tryb warunkowy. „Jeśli były?”. Bo starannie dobierając słowa nic konkretnego nie obiecywaliście. To- „jakieś”- też takie mgliste. Tekst w Dzienniku ilustruje doskonale przejście z lekkiego bytu w opozycji do znoju rządzenia. Łatwość rzucania słów, gdy trzeba mobilizować elektorat, ciułać każdy głos, a trudność w braniu za nie odpowiedzialności w realiach rządzenia.
A poszliście na całego, z ostrożności procesowej nie bawiliście się w detale, obiecaliście enigmatycznie cud i to wkrótce. I z tego cudu będziecie rozliczani. Nie usprawiedliwi was, że to „wkrótce” nie ma do końca precyzyjnie określonych ram czasowych. Ani trudny do zdefiniowania -cud. Cud to pojęcie z zakresu wiary, lecz mimo to, powinien się on, choć w małym stopniu zmaterializować.Nawet gdyby PO liczyła na tradycyjnie krótką pamięć wyborców.
Czas słów się kończy. Zaczyna czas działania. Już na pierwszy rzut oka widać brak jednorodnego, klarownego programu i planu rządzenia. Jeśli nie chcecie rewitalizacji kwaśnieszczyzny. Jeśli nie chcecie, jak radzą wam dziś „życzliwi”, skoncentrować się na spektakularnym acz bezproduktywnym rozliczaniu kaczyzmu, jeśli wasza ławka nie jest w rzeczywistości tak długa jak twierdzicie, to nie ma wyjścia,trzeba pogodzić się z Jankiem. On jako jeden z niewielu ma doświadczenie i podobno opracowane (dwa lata temu) projekty sprawnego administrowania. Bo Wasz sukces może być sukcesem nas wszystkich. Nawet tych Wam niechętnych.
Pozdrawiam, póki co sceptyczny
Yassa
Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka