yassa yassa
132
BLOG

Zostawcie nam chociaż nasze podwórko

yassa yassa Polityka Obserwuj notkę 3

„Tata, zobacz Sianecki na podwórku Stefka!”: zawołał wczoraj mój młody, rozpolitykowany, domowy antagonista, który co, jak co, ale wiadomości zobaczyć musi.

Rzuciłem okiem, fakt Stefka, ale, o co chodziło to nie miałem pojęcia. Do czasu, kiedy wieczorem zasiadłem do Salonu. Major( i ktoś jeszcze), jak zwykle dobrze poinformowany przez TVN, zdał detalicznie relację, w czym rzecz.

To, co przeczytałem nijak nie pokrywało się z tym, o czym wiedziałem do tej pory. Tak się składa, ze wychowałem się na Żoliborzu. I znam opowieści moich teściów o tych "dwóch małych łobuziakach". Wiedzą, co mówią, bo przez lata byli sąsiadami Kaczyńskich. Miałem okazję poznać zarówno ich szkolnych kolegów jak i tych z sąsiedztwa. Znam, więc z pierwszej ręki opowieści o ich ekscesach. O Lelewelu, i wyrzuceniu z niego, jednego z braci i o DeWuLocie i inne takie tam. Normalne, pełne temperamentu chłopaki. A tu czytam różne pasjonujące lecz tylko wirtualne historie i oparte na nich analizy ich osobowości. Pasujące do z góry przyjętych założeń.

Czytam też, że Kaczyńscy mieszkali tam gdzie Kuroń. No, niezupełnie, kawałek drogi to jednak był. A dziwnym trafem znam i podwórko, na którym grał w gałę Maciek Kuroń.

Pewien światły acz zacietrzewiony, nie może pogodzić się z tym, że mam coś tam do taty Maćka. I czyni ze mnie zoologicznego, dyszącego nienawiścią obalacza mitu.

A ja pamiętam jak na pierwszej randce zaprosiłem moją obecną do „Faworów”- tych nowych, (ci, co znają okolice wiedzą, dlaczego to zastrzeżenie). Gdy mój słowny skrzący się dowcipem i erudycją taniec godowy trwał w najlepsze, przy stoliku obok zasiadł Jacek Kuroń z Marcinem Królem. Strasznie mnie to speszyło i po kurtuazyjnym „dobry wieczór” (pod byle pretekstem) przeniosłem się ze śliczną na drugi koniec sali.

Żeby ktoś nie pomyślał, że to ukierunkowany i doraźny post polityczny i by było sprawiedliwie, muszę oświadczyć;

Rysio Kalisz nie był takim grubasem i dobrze grał w piłkę, nie zawsze na bramce i zdarzało się mu faulować. I choć nieco starszy to fajny koleś był. Na boisku przy ul. Fontany.

A wy szlachetne ogary polskie, merdające ogonami i łaszące się do swojego pana nie liczcie, że się do was przyłączę. A, gdy w pogoni za zwierzem, wśród jazgotu i ujadania połączycie się w sforę proszę o jedno,  zostawcie nasze podwórko w spokoju.

Macie swoje, na, którym dziś podobno senatorowie PO mszczą się na senatorze Romaszewskim, a Prezydent na pośle Sikorskim.

Skończę, zatem nieśmiertelną, grzesiową frazą: ale, ja to pewnie jak zwykle nic nie rozumiem. Więc spadam.

yassa
O mnie yassa

Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka