yassa yassa
159
BLOG

Tradycyjny krakowski spleen

yassa yassa Kultura Obserwuj notkę 6

Powiem szczerze, nic nie dało mi ostatnio tyle radości, co wczorajszy blog pani Renaty.

Zrozumiałem, dlaczego ten biedny Mrożek znów udał się na emigrację. Nie zniósł konkurencji. Ten Kraków to jednak żywy Mrożkoland, przerastający jakieś tam panasławkowe literackie kreacje.

Uciechy dostarczyła mi nie tyle sama autorka, bo tu, dzięki Bogu, constans formy, co goście blogu.

Pani Renata w swej pasji twórczej popełniła nieopatrznie drobny błąd. Zdarza się. Realni i cywilizowani ludzie z uśmiechem takie głupstwa naprawiają. A groteskowe postaci z Mrożkolandu- never(czt.newa). Bo gdyby, to z zabawy nici.

Do rzeczy, zatem:

Najpierw zjawiła się babcia rannal, mamląc, mląc i mamlając miętówkę, pochwaliła dobrą robotę Pani Renaty. Znaczy się, zdemaskowanie tych nazioli: Jankego z Gawlikowskim i Freeman'em (czt. frimenem). No, ale babcia rannal jak to babcia, czas ma i jakoś wypełnić go musi. Zawsze dla każdego dobre słowo znajdzie. Zacna kobieta.

Tę miłą, domową atmosferę skwasił Freeman, wpadając jak burza i kategorycznie nakazując usunięcia swej podobizny(do czego, jak mówi pismo, miał prawo). Nie interesowało go wcale, że jaśniejącą plamę na tapecie, po zdjęciu portretu Jana Marii, trzeba było jakoś zamaskować. To kwestia estetyki. Oblicze Jana Marii w złotej oprawie, przecież też tylko z tej przyczyny zdjęto ze ściany - obsrywały je muchy.

No i zaczęło się. W autorce obudził się krewki duch kwiaciarki z Rynku Głównego: Po mojem trupie! A co mi zrobisz bucu? Frywolnie ironizowała: nożem może? A ićze, ićze!

A Freemanowi (paskudnie, niepolsko brzmiący nick) puściły nerwy.

Wsparli go inni brunatni i jak bumerang powróciły niechlubne karty naszej historii; ONRowskich przedwojennych bojówek i nagonki marca 68. Zaszczuta i zastraszona blogerka zmuszona była do usunięcia konterfektu. Moczarowcy znowu- chwilowo- triumfowali. (Gniewku, z kim ty trzymasz? Miej Boga w sercu!)

Na ten czas rozpoczął się korowód, szlachetnych postaci salonowego panoptikum. Wszystkich doskonale obeznanych z prawem cywilnym- szczególnie z prawem autorskim.

(Z wyjątkiem bladego, neurastenicznego widma Grzesia, które jak zwykle, wpada by dobitnie zaakcentować, że nic nie wie i nie ma nic do powiedzenia.I znika. Nowością było nie użycie przez nie charakterystycznej formuły: „w sumie”.)

Galopujący M. dał krótki, wyczerpujący i darmowy(sic!) kurs; jak załatwić kolesia czarnym pijarem tak by poszło mu w pięty.

Dziękujemy Ci Majorze!

Ja już wcześniej wiedziałem coś na ten temat, bo miałem z tym czarnym pijarem okoliczność w krakowskim liceum o.o. Pijarów. Mówię Wam- nic przyjemnego. A i wpadł mi w ręce swego czasu, skrypt dotyczący tego typy działalności wydany na potrzeby Ośrodka Szkolenia MSW w Legionowie( w czasach przedmazowieckich). Wszystko się zgadza. Tak było. I o czym świadczy wykład Majora, jest nadal.

Jak zwykle w tym miejscu, pojawiło się prosto z rynku dębnickiego stadko korpulentnych przekupek. Nie jarzących nic babin, za to jazgotem i gdakaniem wpędzających w nerwice eskadry krakowskich gołębi.

Co jakiś czas zaglądał kriskul- genialnie alter ego pani Dulskiej. Nic mu tam cała sodomia i gomoria . On w żadne szczegóły nie chce wnikać, stanowiska nie chce zajmować. Byle, akurat dziwnie tylko w tym przypadku, nic nie wyszło na ulicę.

Pan Starosta myszkowski przesłał specjalny adres zapewniający o pełnym oddaniu i potępiający brutalne ataki na naszą krystalicznej uczciwości i szlachetności gospodynię.

Ona sama, swą błyskotliwą inteligencją, w mig rozszyfrowała i zwróciła uwagę szerokiej publiczności na prywatne powiązania brunatnych spiskowców.

Pojawił się też niezorientowany, acz czujny mr. Off. Od progu z troską o kondycję ludzkości pokrzykując o jakimś hate crime (czyt. hejt krajm)- (Choć trzeba przyznać, że on jako jeden z nielicznych chciał wiedzieć, o co chodzi).

Nastała noc.

Cyrk otwarto bladym świtem.

Wraz z nim, ciężkim krokiem przyczłapał pszenno-buraczny parówkożerca i nawtykał Freemanowi oraz zaoferował Pani Renacie zbiórkę pieniędzy na obronę. Piękny gest. Jak w 39 roku.

Na apel Marszałka Rydza-Mikiego cała blogosfera zbiera na guzik, którego nie oddamy. Bo są w dziejach salonu takie chwile.... blaaa, blaa ,bla....

Za ten czyn został pobłogosławiony przez Panią Renatę pięknymi i wzruszającymi, trafiającymi do serca, słowami. Dużo w nich było i Polski i Boga.

"Pogięło ją ?”- pomyślał Miki, odbierając ten dziękczynny hołd.

Przydreptała też znowu (a jakże!) babcia rannal, coś tam mamrocząc i pomlaskując miętówką.

A za nią dystyngowani: mały i kostyczny kierownik pobliskiej placówki oświatowej mgr Mireks i słynny w mieście, Zakrzówku i Pychowicach, twórca pogórzańskich gargameli, potężny i jowialny; mgr, inż.Tarantula. (Jak oni pięknie tańczą!)

Chyląc eleganckie meloniki raportowali o wzrastającej z każdą chwilą fali wsparcia: powszechnej mobilizacji kwiatu palestry krakowskiej i takie tam. Nadymając się przy tym z oburzenia na samo wspomnienie plugawców, prześladujących nieszczęsną samotną kobietę z suchotami, czwórką nieletnich dzieci, kotem psychopatą , mięsożerną pelargonią i konkubentem z PO.

Coś nie tak? Przesadziłem? Eeee tam....

Odśpiewawszy: „ przy Tobie Najjaśniejsza Pani stoimy i stać chcemy”. Oddalili się ukontentowani, zinhalować się w Kaplicy Zygmuntowskiej odurzającymi jagiellońskimi miazmatami. Bo nieźle spawają. I dają taką moc twórczą.

Wieczorem niechybnie zasiądą do klawiatur. Strzeżcie się!

Nie wspomniałem nic o Agawie?

Pst...Agawa w misji sekretnej, dyskretnie sprawdza, czym zajmował się za ancien regime'u tata Igora, ale o tym na razie. sza...

Bo może okazać się, że był nauczycielem. A szkoły, jak wiadomo, były wówczas państwowe. A jakie było państwo? KOMU...KOMUNI...brawo, KOMUNISTYCZNE!!! No i co?... mamy Cię, bratku!

 

yassa
O mnie yassa

Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura