Wyobrazmy sobie taką sytuację:
Opiniotwórczy dziennik zamiesza na pierwszej stronie felieton gestapowskiego donosiciela.
Szydzącego z bohaterszczyzny Polaków i tragedii holokaustu. Chełpiącego się, że gdyby nie on, nie powstałby mit rotmistrza Pileckiego. A pani Sendlerowa, byłaby nikomu nie znaną gospodynią domową.
Przekonującemu, że on jest tą drugą stroną, bez którego dobro, nie miałoby szans zaistnienia.
Wywodzącemu, że patrząc tak, zupełnie obiektywnie i bez uprzedzeń, musimy docenić jego rolę.
Pojawienie się tego „...świetnego tekstu, słów, z których każde jest właściwe i właściwie użyte, treści poważnej i głębokiej, rozważań mądrych i inspirujących, formy doskonalej, stylu lekkiego i nienużącego...” nie stanowi problemu dla redakcji.
Jesteśmy wszak, demokratycznym państwem prawa, w którym wolność słowa jest wartością nadrzędną.
Kiedyś kierowano się potęgą smaku, ale od czasu, gdy nasz kapuś z kolesiami pokazali, że smak jest tylko miazmatem jakiegoś poety wariata, nie ma miary.
Teraz kierujemy się interesem. Nie darmo w czasie okupacji, Niemcy zezwalali na istnienie szkół kupieckich.
I można byłoby tylko zatęsknić (za Cyprianem Kamilem): ”...do tych, co mają tak za tak- nie za nie. Bez światłocienia....” ,gdyby nie przeświadczenie, żeśmy światli, a nie bezmyślni, zero-jedynkowcy, niedostrzegający niuansów, kontekstów i skomplikowanych uwarunkowań.
Choć ja, jako, że nie aspiruję, wolę zostać taki... niedzisiejszy.
Nie chcę mieć nieostrego obrazu. Nie chcę być ślepcem w niewoli zgrabnej retoryki.
Chcę dostrzegać wyraźne kontury i barwy, by nie obijać się o ściany i sprzęty.
Bo obawiam się, że nie widząc, zdany będę na donosiciela, który mógłby poprowadzić mnie, znaną sobie trasą, do piwnicy kamienicy przy Szewskiej 7....
Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka