Kiedy byłem… kiedy byłem małym chłopcem… uwielbiałem pszczółkę Maję, hej!
A choć chłopcem byłem małym, to nad wiek rozwiniętym. Lubiłem więc także oglądać bajkę zatytułowaną „ Proste Pytania”. Opowiadaną tuż po Dzienniku TV przez pana Władysława Loranca*.
Człowieka o nienagannych manierach. Przy tym, świetnie wykształconego i doskonale zorientowanego.
Potrafiącego nie tylko wyjątkowo klarownie objaśnić meandry polityki lat 80 ubiegłego wieku, ale i celnie spuentować; „...wprawdzie gdzieniegdzie występują jeszcze drobne nieprawidłowości, lecz najistotniejsze są optymistyczne perspektywy, których gwarantem jest nasza władza. Pomyślcie Państwo; jak byśmy wyglądali, gdyby dorwała się do niej ekstrema „Solidarności”?”
Jak powiadają; stara miłość, nie rdzewieje…
Teraz tak, jak nam wszyskim i mnie jest znacznie lepiej. Zwłaszcza, że mam w jednym i „Proste Pytania” Pana Starego i jego nieodłączną towarzyszkę Pannę Maję.
Tylko Pan Stary ma dużo gorzej. 30 lat temu warchoły siedziały cicho po internatach i pierdlach, a obecnie sieją zamęt na jego blogu...
Ale co tam! Najważniejsze, że dzisiaj znowu dowiedziałem się kilku cennych rzeczy. Pierwsze, że "entuzjazm jest nam nieodzowny". I drugie; skąd bierze się bogactwo?
Otóż … Trata…taam! Proszę o chwilę skupienia.... Bogactwo bierze się z… pracy! A konkretniej, z jej wydajności!
Taka, na ten przykład; kasjerka w londyńskim Tesco, zarabia wielokrotnie więcej, ponieważ się stara i przepuszcza przez czytnik wielokrotnie więcej niż nasza -rozbisurmaniona socjalizmem - 34 letnia absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego z Kabat. Dlatego, w przeciwieństwie do swej brytyjskiej koleżanki, nie ma co liczyć na jakiś urlopik, czy płatne zwolnienie chorobowe. Jeszcze w głowie by się jej poprzewracało od tego kapitalizmu.
A jeśli się nie podoba? Wywalczyliśmy sobie paszporty w domu? Droga wolna, kwękająca niech jedzie do Londynu i zasmakuje prawdziwej pracy w Tesco!
Od Pana Starego dowiaduję się również, że nie jesteśmy bogaci, bo jesteśmy nazbyt rozrzutni i nie oszczędzamy! Jak Litwini jacy. Chwała Najwyższemu, że nie jesteśmy aż tak rozrzutni jak mieszkańcy Gwinei Równikowej.
I tu drobna uwaga; według Pana Starego nasza rozrzutność niekorzystnie wpływa na nasze inwestycje! I to ponoć jest złe... Z tym twierdzeniem nie do końca mogę się zgodzić.
Jakie znowuż inwestycje? Po kiego wafla inwestycje?
Toż najczystsza kapitalistyczna kalkulacja kosztów mówi; że lepiej zatrudnić, dajmy na to, 10 Zenków z łopatami, na 16 godzinny dzień pracy. Z całkiem przyzwoitą dniówką 80 PLN. Nadto - na fajrant dołożyć, ze trzy flaszeczki górką - jako bonus promocyjny. Trzeba przecież pokazać pegieerom jaki ludzki jest z nas Pan! Nie? To podstawa budowy wizerunku...
Wykopanie kilometrowego rowu pod media kosztuje nas zatem marne 8 stówek.
Bez tej całej biurokracji - toczącej nasze państwo, niczym rak. Bez idiotycznych umów, podatków i kosztów pracy. Prosto; z rąsi do rąsi…
Tak wybudowano Amerykę!
Na gwizdek kupować koparę za pół dużej bańki? Żeby rdzewiała, albo żeby ktoś ją zajumał? Nie ma głupich. Nie każdy ”mądry Polak po szkodzie” Szanowny Panie Stary...
* Władysław Loranc dziennikarz, działacz PZPR - za Wikipedią:
Absolwent wydziału filologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktor nauk humanistycznych. W latach1957-1968 pracownik etatowy Wydziału Nauki i Oświaty Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie; później (1971-1972) pracownik etatowy Wydziału Nauki i Oświaty Komitetu Centralnego PZPR.
W latach 1972-1973 zastępca przewodniczącego Radiokomitetu. Następnie (1974-1981 podsekretarz stanu (wiceminister) w Ministerstwie Kultury i Sztuki; w latach 1981-1982 przewodniczący Radiokomitetu, skąd przeszedł do KC PZPR na stanowisko kierownika Wydziału Ideologicznego. Od maja 1987 do sierpnia 1989 minister-kierownik Urzędu ds. Wyznań.
W stanie wojennym na antenie Telewizji Polskiej wygłaszał propagandowe pogadanki polityczne "Proste pytania"…
Literatura; http://stary.salon24.pl/494641,bogactwa
Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura