Nieopodal ambasady rosyjskiej, dyskretnie skryty, przystanął na kurhaniku niepozorny młodzieniec, a u jego stóp poniewierają się jakieś karteluszki…

Zapewne nadto sielski to obraz, i być może nazbyt idealistyczne ujęcie historii, ale ten młodzieniec, to Taras Szewczenko, wieszcz ukraiński, poeta romantyczny i uosobienie dziejów swojego narodu pod rosyjskim władaniem. Z 47 przeżytych przezeń wiosen, 4 nadzorowała mu policja, 10 spędził w tiurmie i na zsyłce, a 24 w poddaństwie. Można go zrozumieć…
Podwaliną tożsamości jego wspólnoty narodowej była złota epoka zakończona 3 sierpnia roku 1775. Kiedy to Katarzyna II obwieściła, że „Sicz Zaporoska została zniszczona z wykluczeniem na przyszłe lata i samej nazwy zaporoskich Kozaków…” - ich wspomnienie stało się więc obrazą majestatu. Karaną z cała surowością… Starszyznę caryca uwięziła, a pozostałych rozflancowała po całym imperium… Bez prawa powrotu.
Toteż ostatni ataman koszowy - Piotr Kaliszewski - resztę swoich dni spędził nad Morzem Białym. W monastyrze Sołowieckim – prototypie GUŁAGU, projekcie na szerszą skalę wdrożonym nieco później. Wtrącono go do wilgotnego loszku o wymiarach 1x2 metra. A wypuszczono dopiero, gdy całkowicie oślepł… W wieku 110 lat. Starcowi nie było więc dane spojrzeć ostatni raz na Dniepr …
Mimo, ze sama nazwa Sicz Zaporoska godziła w Jej Imperatorski Majestat, to już tytuł hetmana kozackiego dodawał splendoru Został przeto zaanektowany. I od tamtej pory przysługiwał jedynie carskim sukcesorom.
W roku 1863 minister spraw wewnętrznych Rosji – Piotr Aleksandrowicz Wałujew wydał sekretny okólnik w którym uczulał podwładnych - tajnych, widnych i dwupłciowych - na fakt, że "języka małorosyjskiego (ukraińskiego) nie było, nie ma, i być nie może". A na języku, on добрый приятель Aleksandra Puszkina, znał się jak mało kto…
(Choć, tu mała dygresja; nie jestem do końca przekonany, czy aby sam poeta – dobry przyjaciel Grafa Wałujewa, nie kalał swej mowy wielkoruskiej polonizmami; добрый приятель Онегин, to przecież хороший друг)
Kilka lat później Aleksander II poszedł krok dalej i wypoczywając u wód w Bad Ems proklamował ukaz zabraniający używania nazwy Ukraina, oraz nauczania i oficjalnego posługiwania się „narzeczem małoruskim”, czy to w mowie, czy piśmie.
Nic więc dziwnego, że zaznawszy rosyjskiej, ojcowskiej troski zatęsknił Szewczenko za starą macochą Rzeczpospolitą. Zatęsknił do czasów mężnego i hardego Zaporoża… Nade wszystko miłującego wolność. O historii tyle barwnej, co zuchwałej. Do jej herosów. Do starego Bajdy - Dymitra Wiśniowieckiego, do Samuela Zborowskiego i Bohdana Chmielnickiego, do Piotra Doroszenki…
Tęskno mu było do bohaterów, którzy, jak hetman Piotr Sahajdaczny, urządzali chadzki na krymskiego pohańca, łupili Turczyna w Stambule, niemal pod oknami sułtańskiego seraju, albo gonili Moskala aż do samej jego stolicy.
A to i nasi bohaterowie… Gdyby nie „siwy pies” Sahajdaczny (przyczyna nieustannej depresji Osmana II), nie odnieślibyśmy chocimskiego sukcesu, a kremlowski bruk nie zadudniłby pod kopytami polskiej jazdy – dźwiękiem radującym nacjonalistyczne serduszko naszego pana prezydenta.
Również ze stratą dla nieśmiertelnej sławy rzeźnika Minina. Oraz kniazia Pożarskiego, który też umiał wykorzystać swoje pięć minut. Później okazał się już tylko dupą wołową…
Jednak Kozacy Siczowi, to nie tylko brawura wojenna, czy maestria epistolografii dyplomatycznej atamana Sirki.

To także pierwsza w świecie konstytucja. Dzieło następcy nieszczęsnego Mazepy - hetmana Filipa Orłyka; Pacta et Constitutiones Legum Libertatumqe Exercitus Zaporoviensis. W której, na długo przed Monteskiuszem, przyjęty został trójpodział władz …
Szczęściarz Szewczenko nie doświadczył losu swych ziomków, zgotowanego im przez następcę carów Twórcę Wielkiego Hołodomoru, Miłującego Pokój Internacjonalisty. Zakazującego nawet gry na bandurze. Bo wszak to symbol nacjonalizmu…
Prawdę tę poświadcza Zygmunt Gloger, gdy pisze w Encyklopedii Staropolskiej, że „przy towarzyszeniu bandury bandurzyści ukraińscy deklamowali rapsody i śpiewali dumy narodowe”.
A cywilizowany świat nie zna większej zbrodni nad dumę narodową! To ona była i jest sprawczynią największych jego nieszczęść…
Jeśli macie wątpliwość, to spytajcie jakiegokolwiek abiturienta…. Najlepiej z tytułem profesorskim… Albo profesora w stopniu majora… A niechybnie dowiecie się, żeście ciemny motłoch posługujący się językiem nienawiści! Taki sam, jak dzicy Zaporożcy atamana koszowego Iwana Sirki…
Ale ja właściwie nie o tym…
Zbliża się bowiem rocznica zerwania się braci Ukraińców z rosyjskiej smyczy. (24 sierpnia)
A Sahajdacznemu należy się i nasza dobra pamięć. W końcu był lojalnym żołnierzem Korony, a i życie postradał wskutek ran odniesionych pod Chocimiem Można by go jakoś upamiętnić.
Nie żeby od razu monumentem takim, jak w jego rodzinnej wiosce pod Samborem… Wystarczy skromny street- art… Jakiś czarnobiały mural inspirowany Józefem Brandtem; ot, przysiadł sobie zadumany Kozak na burcie czajki i ćmika тютюн-люльку .
A gdyby na tę naszą nacjonalistyczną brewerię moskiewski ambasador zasępił się i zmarszczył brew, to spoko, pan premier go udobrucha. Wmówi mu, że to żaden Petro Sahajdacznyj, a zacny prof. Geremek w Jaworzu. Nad jeziorem Trzebuń, podczas internowania, w lecie 82 roku…
Pan premier ma silny dar perswazji… I wyszczekanego, wiernego Grasia, który w razie czego da głos; izwienitie, eto była prosta aszybka…
Tedy, hajda Panowie… Spraye w dłoń!
Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura