Czy można być aż takim naiwniakiem?

Czytam sobie K.Leskiego, który wydaje się być przekonany, że komunizm został obalony przez obrady Okrągłego Stołu. Nie Afganistan, nie polityka Regana, nie upadek gospodarczy ZSRR, tylko dobra wola Jaruzelskieg i Kiszczaka, którzy nagle, po 50 latach łajdactwa zrozumieli swoje błędy. I postanowili je naprawić. I odali władzę niemal za darmo.

Sam nie wiem. Znałem kiedyś człowieka osobiście i wydawałoby się, że ma w głowie poukładane, potrafi kojarzyć fakty i wyciągać wnioski. A tu nagle taki blok...

Co może być przyczyną? Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że problemem Krzysztofa Leskiego i wielu podobnych mu kiedyś aktywnych, a potem wypadlych z obiegu członków dawnej Solidarności może być poczucie klęski. W głębi serca muszą przeciez widzieć, jak ogromną porażkę poniesli w starciu z komunistami.

Jaruzelski, Kiszczak, Urban, Walter, ... długo by jeszcze wymieniać ... pławią się w ukradzionych pieniądzach, panoszą w mediach, plują ludziom w twarz, opowiadając banialuki o swojej dobroci i patriotyzmie, a Krzysztof Leski i koledzy, którzy ten system podobno obalili, siedzą i patrzą. I nic nie mogą zrobić, bo jeżeli ktoś może komuś zaszkodzić, to prędzej Urban Leskiemu, niż Leski Urbanowi.

Ale przecież nie można stracic twarzy. Nie mozna przyznać się do porażki, do tego, że z perspektywy tych 20 lat wyszło się na naiwniaka. Pożytecznego naiwniaka.

*Zmieniłem tytuł - usunąłem nazwisko pana Leskiego, bo nie chcę, żeby było to odbierane jako atak personalny. Jak napisałem w komentarzu: K.Leski to dla mnie modelowy przykład dużej grupy ludzi.