PO postanowiła wygrać kampanie wyborczą na opowieści, że jest kochana przez europejskich biurokratów i ich zwierzchników. Polityka uśmiechów i klepania po plecach ma przynieść efekty po raz kolejny. Może trzeba czekać na kolejną aferę Rywina, która przerwie stan chocholi umysłów Polaków.
Dawno, dawno temu był sobie wybitny polski polityk i ważne stanowisko do objęcia za siedmioma górami i rzekami. Władca Donald I Miłościwy w swej łaskawości proponował osobę uważaną za autorytet do ważnej funkcji a osoba zaszczycona łaską królewską rozpływała się z wdzięczności. Pozornie klucz nominacji był apolityczny ale był od tego wyjątek. Pan premier nie zaproponował nikogo z partii wichrzycieli, zadymiarzy i innych miłośników karmienia kaczek. Na cudzoziemskich dworach toczyły się negocjacje, heroldowie snuli opowieści o wielkich wpływach Donalda I i jego sławie na odległych ziemiach. Po czym okazywało się, że nic nie wyszło z pomysłu ale o tym heroldowie wspominali jedynie cichaczem aby nie drażnić miłościwie panującego. Rzucano kolejny pomysł objęcia ważnego fotela i opinia publiczna we wszystkich karczmach królestwa miała nowy temat do rozstrząsania. Jedynie opozycja zastanawiała się jak długo mieszkańcy królestwa Donalda I Miłościwego będą żyli długo i szczęśliwie w tej bajce. Przewidywano szokowe reakcje po przebudzeniu – co najmniej moralnego kaca.
Politycy partii postliberalnej prowadzą grę znanymi postaciami polskiej sceny politycznej jakby to był „Monopol” czy jakiś dopracowany wariant gry. Strategia za każdym razem jest taka sama. Znany polityk PO (na przykład premier Donald Tusk ale nie tylko) ogłasza, że ktoś zostanie zgłoszony na ważne stanowisko w strukturach UE, NATO czy gdzieś jeszcze za granicą. Media lewicowo-liberalne spijają sugestię i snują spekulacje na temat prawdziwych czy urojonych szans kandydatury. Z realną weryfikacją szans jest zwykle marnie bo to wymaga nabycia pewnej wiedzy o zasadach ubiegania się o dane stanowisko. Tak było z kandydaturą Radosława Sikorskiego, której nigdy oficjalnie nie zgłoszono. Premier Cimoszewicz także został wystrychnięty na dudka.
W przypadku kandydatury premiera Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zapewne politycy PO do wyborów będą snuli opowieści o szansach kandydata ale oczywiście bez żadnych konkretów. Na razie europejscy socjaliści ogłosili, że kandydatury premiera Buzka nie popierają i nie jest z nimi uzgodniona. Pierwszy konkretny ruch zrobili Włosi – kandydat włoskiej centroprawicy został oficjalnie zgłoszony w ramach Europejskiej Partii Ludowej. Jeżeli PO tego nie zrobi przed wyborami będziemy mieli dowód, że to jedynie pijarowska gra. Politycy PO w pocie czoła będą walczyć o przewodniczącego Buzka jak komuniści o pokój do ostatniego dnia kampanii wyborczej. Jak pokazuje najnowszy spot wyborczy z legendy o swoich rzekomych wpływach zagranicznych uczynili motyw przewodni kampanii. Nie bardzo rozumiem tylko dlaczego uważają, że wielkość reprezentacji ma znaczenie we frakcji zdominowanej przez niemieckich chadeków. Najwyraźniej brytyjscy konserwatyści, partia Margaret Tchatcher nie podziela poglądu PO skoro występuje z EPL i zakłada wspólny klub z PiS i czeskim ODS.
Zabawa w stanowiska w europejskich strukturach trwa w ramach kampanii PO w najlepsze. Premier prof.Jerzy Buzek postanowił pomóc startującemu za jego plecami dr Janowi Olbrychtowi i ogłosił, że były marszałek Województwa Śląskiego jest kandydatem rządu Donalda Tuska na komisarza. Najpoważniejszy sponsor kampanii prezydenckiej obecnego premiera i najbardziej rozpoznawalna twarz PO czyli poseł Janusz Palikot widzi na tym stanowisku Andrzeja Olechowskiego, tajnego współpracownika komunistycznych służb specjalnych i entuzjastę każdej dyrektywy brukselskiej. Politycy PO wymienili jako kandydatów także Jacka Protasiewicza i Jacka Saryusza-Wolskiego. Proponuję hasło PO w tej kampanii – komisarz w każdym okręgu wyborczym. W końcu nominacja będzie po wyborach.
Po tzw.debacie w sprawie stoczni według badań opinii ogłoszonych w TVN24 aż 63% widzów uznało, że winę za niereprezentatywność debaty ponosi rząd. Lider listy PO na Podkarpaciu Marian Krzaklewski zaapelował do premiera aby udał się pod stoczni a w przyszłości umówił się na spotkanie ze związkowcami w innym terminie. Tej informacji próżno szukać na stronie internetowej TVN24. A w sprawie sondażu pojawiło się pokrętne tłumaczenie, że nie uwzględnia ocen niezdecydowanych czy obwiniających obie strony.
PiS zadeklarował poparcie dla kandydatury premiera Buzka pod jednym warunkiem – że będzie oficjalnie zgłoszony. Czy tego doczekamy przed wyborami ?
Inne tematy w dziale Polityka