Konferencja w sprawie Wolnych Związków Zawodowych wzbudziła ataki lewicowo-liberalnych strażników politycznej poprawności. Za PRL nie wolno było stwierdzać, że w Katyniu mordowali Sowieci, dzisiaj nie można analizować relacji Lecha Wałęsy z SB. Problem polega na tym, że obie strony coraz mniej przestaje obchodzić zdanie konkurenta. Lech Wałęsa natomiast ma nowych fanów – postkomuniści i byli ZSL-owcy są miłośnikami legendy patrona gdańskiego lotniska.
Niezmiernie dziwi mnie zdziwienie części dziennikarzy, że oto mamy zasadnicze rozbieżności w ocenie pewnych wydarzeń najnowszej historii. Według organizatorów konferencji w sprawie Wolnych Związków Zawodowych postacie takie jak Lech Wałęsa czy Bogdan Borusewicz to tak niezbędne postacie, że ich nieobecność unieważnia całą konferencję. Tymczasem dla większości działaczy WZZ wymienione osoby raczej utrudniały działalność. Szczególne wątpliwości nadal budzą relacje Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Nie chodzi tylko o publikację IPN.
Podczas II Rzeczypospolitej toczył się spór o to, czyja działalność przyczyniła się bardziej do odzyskania niepodległości – Józefa Piłsudskiego czy Romana Dmowskiego. Po latach Maciej Giertych wydał broszurę opartą na przedwojennych pismach endeków, w której udowadniał, że niepodległość zawdzięczamy tylko Dmowskiemu. Podobny spór w skali Województwa Śląskiego toczyli lider śląskiej chadecji Wojciech Korfanty i sanacyjny wojewoda Michał Grażyński. Obydwaj odmiennie relacjonowali przebieg spotkania w hotelu Lomnitz. Wszystkie te spory przygasły w wyniku komunizmu – katastrofa PRL unieważniła te sprawy.
W komentarzach na forach internetowych sympatycy PO udowadniają jakie negatywne skutki uczynił brak polityki historycznej w III RP. Początkowo porozumienia z komitetami strajkowymi władze PRL usiłowały traktować jako regionalne. Dopiero 17 września 1980 r. na spotkaniu przedstawicieli delegatów komitetów strajkowych pod wpływem licznych głosów jak i wystąpień Jana Olszewskiego i Karola Modzelewskiego zadecydowano o utworzeniu struktury ogólnopolskiej i nowego związku. Entuzjastą pomysłu nie był Lech Wałęsa. O tym można się dowiedzieć np. z komiksu Jacka Fedorowicza wydanego w podziemiu i wznowionego po latach. Statut związku „Solidarność” napisali trzej prawnicy, dziwnym przypadkiem później związani z prawicą – Władysław Siła-Nowicki, Jan Olszewski i Wiesław Chrzanowski. Związek próbował rozbić kierujący jastrzębskim MKS były lektor PZPR Jarosław Sienkiewicz, jedyny lider MKS mający dostęp do legalnej (czyli komunistycznej) prasy.
Wątpliwości wobec Lecha Wałęsy dziwnym trafem zgłasza większość uczestników WZZ i to już od wielu lat. Już w 2003 r. Leon Stubecki rozrzucający ulotki wspólnie z Wałesą w 1978 r. wspominał, jak Wałęsa został zwolniony z komendy Milicji Obywatelskiej po tajemniczym telefonie. Andrzej Bulc wspominał o tajemniczym nagraniu wyznania Lecha Wałęsy w sprawie współpracy. Dziwnym trafem kolejne informacje o współpracy Lecha Wałęsy jako TW”Bolek” zaskakiwały dziennikarzy. A przecież w książce Gontarczyka i Cenckiewicza mamy jedynie potwierdzenie tego, co wcześniej stwierdziło Biuro Studiów MSWiA przygotowując tzw.listę Macierewicza w maju 1992 r. Nowość to dowody niszczenia akt przez Lecha Wałęsę, akt które rzekomo go nie dotyczyły. Brakujące dokumenty z teczki „Bolka” były już wielokrotnie opisane w mediach, chociaż raczej prawicowych i polonijnych.
Satyrycznie wyglądają zabiegi lewicy laickiej o prawo do udziału w WZZ. Jacek Kuroń był przeciwnikiem powołania WZZ, zrobiono to wbrew niemu. Nie wiem czy na konferencji wspomniano Kazimierza Świtonia, twórcę pierwszego komitetu WZZ w Katowicach w marcu 1978 r. Komitet Świtonia został praktycznie rozbity represjami SB, przetrwał tylko sam organizator. Lewicowo-liberalni dziennikarze zadawali idiotyczne pytania dlaczego na konferencji nie ma Bogdana Lisa czy Władysława Frasyniuka (nie mieli nic wspólnego z WZZ) a utyskiwano na obecność Jarosława Kaczyńskiego.
Media lewicowo-liberalne głoszą różne kłamstwa. Niedługo pewnie mianują założycielem WZZ Aleksandra Kwaśniewskiego, wtedy pracownika naukowego Uniwersytetu Gdańskiego.
Inne tematy w dziale Polityka