Referendum w sprawie prywatyzacji służby zdrowia nie będzie bo według senatorów PO pytania prezydenta są tendencyjne. Kryzys podobno się skończył i wróciliśmy do krainy szczęśliwości liberalnego populizmu. Tylko prognozy wzrostu PKB na rok 2008 i 2009 coraz gorsze.
Niektórzy publicyści i politycy koalicji rządowej zadekretowali koniec kryzysu gospodarczego bo jeden dzień na giełdzie było lepiej. Pewna publicystka kojarzona z SLD tym razem pochwaliła rząd premiera Tuska za konsekwentne udawanie że kryzys w Polsce nie istnieje. Po czym w najnowszym numerze „Polski” zapowiedź od przyszłego tygodnia akcji „Nie dajmy się kryzysowi” z koncepcją oszczędności w kuchni i łazience, na ogrzewaniu i energii elektrycznej. Gdyby żył Stanisław Bareja stwierdziłby z właściwym sobie poczuciem humoru, że należy zorganizować jakąś akcję w stylu kawa i ciastka oraz rozrywka ludziom dobrej roboty oczekującym po swoje oszczędności. Ewentualnie waluta euro i traktat lizboński chociaż obydwie te sprawy nie mają nic wspólnego z kryzysem gospodarczym.
Związkowcy usiłują walczyć o przynajmniej lepszą wersję ustawy o emeryturach pomostowych. Zapowiedzieli protesty pod Sejmem pod koniec przyszłego tygodnia. Niestety, tym razem zapewne nie zobaczymy prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz czy minister Ewy Kopacz jako symbole wolności wiodące lud na barykady. Teoretycznie możliwe, że praktycznie martwa politycznie socjaldemokracja ożywi się i Marek Borowski przywiezie jakieś posiłki pikietującym. Emerytury pomostowe ma otrzymywać zamiast 1,5 mln osób zaledwie 250 tys. Niewątpliwie jest to oszczędność dla budżetu państwa, przynajmniej krótkoterminowa. No bo jeżeli rządowy program zatrudniania 50-latków wyjdzie równie skutecznie jak usunięcie Mariusza Kamińskiego z CBA, to wyjdą koszty dodatkowe. Potrzebne będzie więcej miejsc w ośrodkach pomocy społecznej, może gminom fundusze na pogrzeby.
Istnieje rażąca rozbieżność pomiędzy prognozami gospodarczymi rządu a NBP na najbliższe lata. Rząd liczy na poziom wzrostu PKB w kolejnych latach 5,5% (2008), 4,8% (2009) i 4,9% (2010). NBP w analogicznych okresach przewiduje 5,1%, 2,8% i 3,6%. Ekonomiści z banków prywatnych jak Fortis Bank, Raiffaisen Bank Polska czy BGK nie rozumieją dlaczego rząd nadal utrzymuje optymistyczną prognozę. Tak się składa, że w ciągu tego roku osoby z nominacji koalicji rządzącej opanowały wszystkie instytucje gospodarcze i przedsiębiorstwa. WIG w październiku spadł o 20%. Już nie będzie można zrzucić odpowiedzialności na poprzedni rząd czy prezydenta. Chociaż część elektoratu jest odporna - na imprezie rodzinnej usłyszałem, że to prezydent Kaczyński wywołał kryzys swoimi wypowiedziami. To dziwne, bo według sondaży prezydent nie ma poparcia, a w 2005 i 2006 rzekomo budzący społeczne zaufanie Donald Tusk nie zdołał urichomić kryzysu gospodarczego swoją histerią.
Wyjątkowo na czasie okazuje się reklama z hasłem ”w kaczki inwestuj synu, w kaczki”. Należy dodać, że chodzi o polskie a nie amerykańskie.
Inne tematy w dziale Polityka