Wrzeszczący w debacie sejmowej minister finansów Janusz Vincent Rostowski usiłował przykryć coraz poważniejsze symptomy kryzysu. Jarosław Kaczyński przypomniał, że są dwie strategie walki z kryzysem – ta którą stosuje Polska i ta której używa cały świat.
„Po pierwsze wykorzystał swoją pozycję – nieważne czy był dyrektorem, prezesem czy tylko kierownikiem”- tak zdefiniowano praktykę polskiego liberalizmu w pierwszym biuletynie śląskiego oddziału Kongresu Liberalno-Demokratycznego w 1991 roku. Trudno dzisiaj w innych kategoriach traktować pomysł szybkiego wprowadzenie euro – na szczęcie nie da się tego zrobić metoda rozporządzeń. Minister finansów w dyskusji z prezydentem Lechem Kaczyńskim okazał się właśnie takim europejskim fundamentalistą niczym rewolucjonista z początków ZSRR. I najwyraźniej nie potrafi nadal przyznać się do błędów.
Budżet przygotowany przez ministra Jana Vincenta Rostowskiego sypie się jak domek z kart a kolejne prognozy wzrostu PKB są nawet dwukrotnie niższe od założonego w projekcie 3,7%. „Polska zasługuje na wzrost gospodarczy” jak twierdziła PO – ale liberalni populiści najzwyczajniej w świecie go nie zapewnią. Skompromitowany minister finansów nie miał do powiedzenia nic mądrego no to musiał nadrabiać złośliwościami. Mylenie się w prognozach to już tradycja ekonomistów ze szkoły Balcerowicza. JVR po prostu kontynuuje dokonania poprzedników – zwłaszcza wielką dziurę z jesieni 1991 r. po rządach Kongresu Liberalno-Demokratycznego, takiej pierwszej przymiarki do PO.
Minister Rostowski nie ma innej recepty na walkę z kryzysem niż wejście do strefy euro. To oznacza, że nie ma po prostu żądnej recepty poza dalszym zamykaniem oczu na fakty i udawaniem, że kryzysu nie ma. Konsekwencją usilnego schładzania gospodarki przez obecny rząd będzie jeszcze większe bezrobocie i większe trudności na rynku pracy. Rząd jednak nie zajmuje się realną walką z kryzysem a jedynie kontynuacją walki z opozycją – stąd podnoszenie tematu dotacji dla partii politycznych czy uelastycznienia rynku pracy. Nie mają pomysłu na kampanię, nie mają pomysłu na rządzenie – nic się nie zmieniło.
Już był taki minister finansów a później premier – nazywał się Marek Belka. Nawrzeszczał na posłów i sugerował zabranie się do roboty. Skończył jako lider Unii Wolności poza parlamentem. Czy histeryk Rostowski załatwi podobny sukces PO ?
Inne tematy w dziale Polityka