Na łamach „Rzeczypospolitej” i „Dziennika” Eryk Mistewicz co pewien czas lansuje koncepcje PO usiłując dorobić jakieś uzasadnienie dla teorii o rzekomym przejęciu przez PO haseł programowych PiS. Pomysł jest stary i już raz okazał się nieefektywny. Pytanie jednak czy Mistewicz realnie odgrywa jakąś większą rolę niż jeszcze jeden rodzynek mający maskować postępującą lewicowość partii postliberalnej.
Eryk Mistewicz w tekście w „Rzeczypospolitej” przekonuje, że PO zawłaszczyło PiS takie hasła jak patriotyzm, solidaryzm społeczny i walkę z korupcją. Podobno istnieją badania potwierdzające przekonanie obywateli, że w tych dziedzinach premier Tusk przewyższa prezesa Kaczyńskiego. No cóż, można przytaczać wiele sondaży, które nie sprawdzają się w czasie wyborów – na przykład 90% zaufania do Jacka Kuronia. Był niegdyś sondaż jakoby Aleksander Kwaśniewski był wyższy od Andrzeja Olechowskiego.
Według Mistewicza wyrazem patriotyzmu ma być dzisiaj budowanie boisk w ramach programu „Orlik”. Płytkie to i prostackie, raczej na poziom Big Brothera niż poważnej kampanii politycznej. W polityce gospodarczej rząd PO-PSL deklaruje przygotowania do sprzedaży resztek polskich przedsiębiorstw. W dziedzinie polityki zagranicznej przegrywają kolejni kandydaci Polski do poważnych stanowisk. Nie liczą się zbytnio z Polską ani w Europie ani poza nią. Tusk świadom swojej kompromitacji usiłuje przerzucać swoje porażki na prezydenta Kaczyńskiego – jak w przypadku Radosława Sikorskiego.
Dowodem społecznego solidaryzmu PO ma być wsparcie Lecha Wałęsy czy dokooptowanie na listę do Parlamentu Europejskiego Mariana Krzaklewskiego. Problem w tym, że Lech Wałęsa już dawno przestał być postacią wiarygodną dla jakichkolwiek wyborców. Sugerowałbym rozmowę z ludźmi ze stowarzyszeń represjonowanych w stanie wojennym – opinie o Lechu Wałęsie mają w większości dosyć jednoznaczne. Wałęsa i Krzaklewski jako politycy w przeszłości popierani przez Radio Maryja (Wałęsa w 1995, Krzaklewski w 2000) stanowią symbol wyprzedaży ideałów Polski Solidarnej. Nie pierwsi to związkowcy, którzy przeszli na drugą stronę barykady. Warto przypomnieć, że w okresie rządów AWS odbyło się sporo prywatyzacji, także kontrowersyjnych. Zdaniem prof.Staniszkis solidarystyczny wątek AWS został zagubiony w czasie rządów Jerzego Buzka.
Dowodem walki z korupcją premiera Tuska ma być usunięcie z partii senatora Misiaka. W czasach premiera Millera jeden z polityków SLD pocieszał, że lider postkomunistów odbiera tylko legitymację, resztę zostawia. Na sprawę Misiaka premier zareagował, ponieważ wyciągnęły ją media i mogła poważnie uderzyć w partię. PO dzisiaj na wielu szczeblach upartyjnia państwo na niespotykaną wcześniej skalę (może oprócz SLD za Millera) ale niewiele się o tym pisze. Przykładowo nie znam reakcji premiera Tuska na przejaw nepotyzmu w jego partii polegający na mianowaniu głównym weterynarzem kraju brata Rafała Grupińskiego. W Polsce pod rządami PO tysiące Misiaków wije swoje gniazda przy bierności czołowych mediów lewicowo-liberalnych.
Nie jestem uważnym czytelnikiem wszystkich tekstów pana Mistewicza. Obstawiam, że tuż po wyborach wieścił upadek PiS i zniknięcie partii Kaczyńskiego ze sceny politycznej na rzecz różnych łżeprawicowych alternatyw. Partia Kaczyńskiego przetrwała najostrzejsze ataki a miodowy miesiąc PO minął. Partia Donalda Tuska nie ma żadnej poważnej propozycji dla prawicowych wyborców. Nadający ton partii poseł Palikot jest postacią lewicową i są prowadzone próby pozyskania elektoratu lewicowego poprzez kandydatury Danuty Huebner czy Włodzimierza Cimoszewicza. iadzie Cezarego Michalskiego dla „Krytyki politycznej” można się naczytać o wspólnych imprezach pozornie odległych środowisk.
Strategia udawania przez PO prawicy była stosowana podczas wyborów 2005 r. Wtedy Jan Maria Rokita usiłował udowadniać, że partia liberałów walczy z korupcją a on sam miał być najważniejszym politykiem w komisji Rywina. Społeczeństwo okazało się inteligentniejsze niż oceniali je stratedzy PO. Wobec przypomnienia postawy Donalda Tuska w czerwcu 1992 r. („panowie, policzmy głosy”) nawet wywiady w „Fakcie” z krytyka „grubej kreski” nie pomogły.
Inne tematy w dziale Polityka