Kajetan Walkiewicz Kajetan Walkiewicz
1877
BLOG

Wtórna kolonizacja Polski przez zagraniczne banki

Kajetan Walkiewicz Kajetan Walkiewicz Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

Wbrew kanonicznym zasadom globalizacji okazuje się, że pieniądze mają narodowość. Banki, które dają tlen gospodarce, de facto mogą też decydować o kierunkach rozwoju państw. Czy w takim razie Polska, w której gro finansów od lat jest w posiadaniu zagranicznych instytucji mogła być w pełni suwerenna?

Po sprzedaży strategicznego przemysłowego majątku lekką ręką w Polsce w ramach rzekomego wpasowania się w liberalne standardy zaczęliśmy oddawać poza kraj nasze finanse. Banki znalazły się w rękach niemieckich, hiszpańskich, irlandzkich, francuskich, holenderskich, portugalskich, austriackich za 1/10 swojej wartości. To tak jakby armia za złomowe stawki pozbyła się paliwa i amunicji.

Skala w jakiej pod koniec lat 90tych zostały przejęte rodzime banki zdumiewa swym rozmachem. Dla przykładu więcej niż 50 procent BRE Banku przypadło niemieckiemu Commerzbank. Irlandczycy w ciągu czterech lat podwyższyli swoje udziały w Wielkopolskim Banku Kredytowym z 16 do 80 procent w 1999 roku. Bank Śląski przypadł w 75 procentach holenderskiemu ING. Po fuzji BPH z GE Money Bank stanowiska zarządcze objęli Amerykanie.

Trzeba przyznać, że własnościowa sytuacja w bankowości powoli się zmienia. Dziesięć lat temu zagranica kontrolowała trzy czwarte instytucji finansowych w Polsce. Obecnie ten balans się poprawia, po repolonizacji w polskich rękach jest około 40 procent banków. To wciąż jednak daleko od średniej z rozwiniętych krajów OECD gdzie do rodzimego kapitału należy około 80 procent. Niepokoi także to, co zagraniczne banki robią ze zdobytymi dzięki Polakom zyskami. Zarobione pieniądze po prostu sobie wypłacają zamiast je inwestować nad Wisłą. Zwykle w postaci dywidendy wypłacają sobie ponad 80 procent zysków. Dla porównania banki z przewagą polskiego kapitału na dywidendy przeznaczają zaledwie jedną piątą profitów (dane za RynekPierwotny.pl)

Czym skutkuje nikła siła finansowa polskich banków? Po pierwsze w razie gospodarczych kłopotów we własnych krajach banki z obcym kapitałem o wiele mniej będą skłonne dawać kredyty na przedsięwzięcia w Polsce. Czyli za nieswój bałagan płacimy brakiem finansowego paliwa na rozwój. Po drugie to świetne narzędzie nacisku. Naiwny jak klient Amber Gold jest ten, kto wierzy, że tak potężny kapitałowy lewar w przypadku spornych kwestii, negocjacji, wpływania na różne związane z Polską decyzje nie skusi zagranicznych rządów.

Nic dziwnego, że czołowi ekonomiści, jak Thomas Piketty określają państwa naszego regionu jako „kraje należące do zagranicy”. Patrząc na to gdzie znalazły się stery kiedyś polskich finansów i naszego przemysłu trudno też się dziwić, że skoro miliardy trafiają do zagranicznych kieszeni to i nasi bogacze jakoś tak niespecjalnie mają szanse na Finansową Ligę Mistrzów. Jak wspomniałem, powoli w coraz większym stopniu uzyskujemy kontrolę. Jednak wciąż pewnie będziemy spotykać się z wymówkami, które mają usprawiedliwiać dalszy ciąg kolonizowania polskich zasobów. W kryzysie 2008 roku na Zachodzie decydenci wmawiali, że finansowe isntytucje są „too big to fail”. Tak teraz będziemy słyszeć, że zagraniczne banki są „too big to go away”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka