AndMan AndMan
389
BLOG

Zapiśnik szarego człowieka

AndMan AndMan Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Nadszedł czas podsumowania minionego, kolejnego już tygodnia Wielkiego Postu, gdzie i pod jakim sztandarem można było spotkać szarych ludzi? Dość spora grupa szarości, ale o różowym zabarwieniu spotykała się na różnych głośnych medialnie happeningach o bardzo wyrazistych hasłach jak na przykład „Hej klecho, wyjdź po dobroci” czy też „Zrozum biskupie mamy cię w d*pie”. Biskup zrozumiał i nie wychodząc odpowiedział, gdzie i jak głęboko ma szaraków o lekko różowym zabarwieniu, a było to w dniu tradycyjnego topienia Marzanny. W kolejny wielkopostny piątek szara tłuszcza w lekko różowych barwach wylała się na ulice polskich miast pod wodzą feministycznych celebrytek, które wolą adoptować pszczółkę niż urodzić dziecko. Można i tak. Hasła jak zawsze „Wolność, równość, aborcja na żądanie” „Rewolucja jest kobietą”, „Wolność, równość, antyklerykalizm”. Wrócę może do tego hasła „Rewolucja jest kobietą” nie będę się cofał w mroki historii, ale można udowodnić prawdziwość tej tezy. Dla przykładu taka Ulrike Meinhof (dziennikarka, dramaturg) w swojej rewolucyjnej działalności pozbawiła życia cztery osoby, a pięćdziesiąt doznało poważnych obrażeń. Lajla Chalid specjalistka od porwań samolotów która, gdy pytano ją o zawód odpowiadała rewolucjonistka.Assata Shakurczłonkini Czarnych Panter jest najbardziej poszukiwaną „rewolucjonistką” w Stanach Zjednoczonych, ale chyba starczy tych przykładów na to, że zbrodnie rewolucji to nie tylko domena mężczyzn. Mamy przecież równouprawnienie i to gwarantowane prawami człowieka. Pocieszającym dla mnie stał się fakt, że w odpowiedzi na czarny piątek pod hasłem „My, kobiety, mamy dobro wyryte w naszym DNA. Powiedz życiu TAK” zorganizowano również piątek biały. Każdy przecież wie, że czarne i białe wspólnie tworzą idealne odcienie szarości. A ja szaraczek jak spędziłem miniony tydzień? Szaro. W pracy, po niej trochę treningu przed moim piątkowym wyzwaniem. Sam piątek nie był dniem szarym co mnie szaraczka bardzo ucieszyło. Chociaż słońca za oknem było nie wiele, ale oczekiwanie na to co miało się wydarzyć dawało dużo radości. Jak co roku z synem mając błogosławieństwo naszych Żon wybieramy się na szlak Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Bez haseł, bez transparentów w milczeniu, nocą i zadumie, czterdzieści trzy kilometry. Polnymi drogami, leśnymi duktami myśląc o tym co w życiu jest najważniejsze. Piątek godzina 20:00 msza święta w wolsztyńskiej farze inauguruje naszą wyprawę. Po niej pożegnanie z Żoną i wyjście na trasę. Idziemy w trójkę, ja, syn i koleżanka synowej. Czym jest EDK? Zacytuję ...Ekstremalna, bo trzeba pokonać trasę minimum 40 km w nocy. Samotnie lub w skupieniu. Bez rozmów i pikników. Musi boleć, byś opuścił swoją strefę komfortu i powiedział Bogu: jestem tutaj nie dlatego, że masz coś dla mnie zrobić, jestem, bo chcę się z Tobą spotkać... Strefę komfortu opuściłem już po dwudziestym kilometrze wkraczając w strefę pełną bólu i upadków. Każda stacja Drogi Krzyżowej pozwala choć w części zrozumieć cierpienie Tego który życie oddał za nas wszystkich. Przed godziną szóstą w oddali ukazały się dwie wieże zbąszyńskiej świątyni, ale bardzo, bardzo wolno się zbliżały. Chwilami zdawało się, że zamiast zbliżać oddalają się. O godzinie 6:20 wkraczamy na teren dziedzińca świątyni. Pod figurką Matki Bożej ostatnia 14 stacja drogi- Jezus do grobu złożony. Modlitwa, chwila zadumy i radość, że to już koniec dotarłem, a właściwie dotarliśmy. Zbąszyńska parafia ugościła nas po królewsku pyszna kawa, kanapki i rogaliki. Ta kawa jak ona smakowała! Godzina 7:00 Msza święta i powrót do domu. Do Wolsztyna.

AndMan
O mnie AndMan

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo