Wiem – dla wielu tytuł notki to żadne odkrycie. Dla mnie , odkąd wycieram korytarze przychodni i szpitali, to też żadne odkrycie choć daleki jestem od generalizacji. Ale dziś „zagotowałem” szczególnie. Byłem zarejestrowany do pani prof. dr hab. n. med. przyjmującej w przyklinicznej poradni. Do tego , że w godzinach gdy ma przyjmować pacjentów pani prof. dr hab. n. med. znika na czas jakiś na oddziale przywykłem – z trudem ale przywykłem. Choć nijak nie mogę zrozumieć dlaczego pacjenci sa rejestrowani na godziny w których pani prof. dr hab. n. med. ma obowiązki na oddziale ... Przecież można rejestrować na godziny późniejsze.
Dziś gdy już myślałem , że uśmiechnęło się do mnie szczęście i w miarę szybko sprawę załatwię pani prof. dr hab. n. med. powiedziała z uśmiechem , że musi jeszcze raz na chwilę wyjść na oddział i że zaraz wróci. Czekałem 60 min. Czekali inni pacjenci. Zero informacji – a wystarczyło zadzwonić z oddziału do rejestracji i przez pielęgniarkę poinformować , że chwila się przedłuży. Po 60 min. wyszedłem. Gdybym czekał dłużej to zawaliłbym swoje obowiązki – kazałbym czekać ludziom z którymi byłem umówiony. Z szacunku do nich i z poczucia obowiązku nie mogłem kazać im czekać. Tak już niestety mam. Nie nadaję się więc chyba na panią prof. dr hab. n. med. Dlaczego nie mogłem jeszcze chwile poczekać ? Kiedyś czekałem 2,5 godziny. Pani prof. dr hab. n. med. nie przyszła. Przysłała zastępcę – nie znającego pacjentów, jedynie mogącego wypisać receptę gdy się powiedziało , że leki się kończą...
Jestem w stanie zrozumieć wiele – mizerie finansową w sł. zdrowia i wynikające z niej ograniczenia. Jestem w stanie zrozumieć nagłe przypadki w klinice – to samo życie. Ale braku szacunku do pacjenta mizeria finansowa i nagłe przypadki nie usprawiedliwiają. Oczywiście można dyskutować czy to „system psuje ludzi” czy „ludzie psują system” i co powoduje, że pacjent jest uciążliwym dodatkiem do służby zdrowia. A przecież często jest to kwestia tylko zwykłej organizacji pracy i elementarnego szacunku do drugiego człowieka , których poziom nie zależy od wysokości składki zdrowotnej czy od legitymacji partyjnej jaką nosi minister zdrowia.
Nie wierzę , że pani prof. dr hab. n. med. nie zrezygnuje z usług hydraulika , który spóźnił się na robotę przeszło godzinę. Nie pójdzie zapewne pani prof. dr hab. n. med. więcej razy do sklepu gdzie sprzedawca zlekceważy jej obecność. Sądzę , że każdy kto choć trochę pomyśli, bez leków i strachów, będzie wiedział dlaczego pani prof. dr hab. n. med. nie boi się , że podzieli los spóźnialskiego hydraulika i nieprofesjonalnego sprzedawcy...
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka