Lider największej partii opozycyjnej z lekkością motyla podchodzi do twierdzeń iż w ostatnich dwóch latach zginęło kilkadziesiąt osób z powodu zacierania śladów urojonego zamachu na prezydenta RP.
Były „członek” czy tam „zastępca członka” - jeden *.* (tu określenie , które padło z klawiatury pewnej artystki) - bredzi coś o stalinowskich nagonkach ( tę licytację zaczął pewien sędzia ale to byłego członka nie usprawiedliwia) .
Profesorowie broniący swoich groteskowych opinii twierdzą iż czują się tak jak musieli się czuć ludzie zaszczuwani w marcu’68.
Referendum w sprawie odwołania pani prezydent stolicy traktowane jest na równi z „Powstaniem Warszawskim”.
Śmieszne ? Nie. To nie jest śmieszne. Gdyby to chodziło wyłącznie o mniej lub bardziej demagogiczne argumenty w sporze politycznym można by było wzruszyć ramionami i popukać się w głowę. Ale tu ma miejsce już nie inflacja słów i pojęć ale ordynarna banalizacja najtragiczniejszych wydarzeń z najnowszej historii Polski oraz wykorzystywanie pamięci o ofiarach tych wydarzeń do bieżącej walki politycznej. Niestety ta banalizacja przenosi się siłą rzeczy również na pamięć o Katastrofie Smoleńskiej.
Czy da się to w jakiś sposób przerwać ?
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka