zbigniewstefanik zbigniewstefanik
502
BLOG

8 maja. Tego dnia Polska nie ma czego świętować

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 7

 

 

 

8 maja jest w niektórych krajach (w tym między innymi we Francji) wielkim świętem. Albowiem właśnie tego dnia dla państw Europy Zachodniej  zakończyła się II wojna światowa; dla krajów napadniętych przez hitlerowskie Niemcy i okupowanych przez nazistowskich i faszystowskich agresorów przez niemal pięć lat. 8 maja Europa Zachodnia świętuje swoje wyzwolenie spod nazistowskiego i faszystowskiego szaleństwa, swoje wyzwolenie z nazistowskiego i faszystowskiego koszmaru. Nazistowskie Niemcy i faszystowskie Włochy zostały pokonane, a zachodnioeuropejskie narody, zachodnioeuropejskie kraje i ich obywatele, znowu mogli z nadzieją spoglądać w przyszłość.

8 maja 1945 roku zachodnia Europa stała się wolna. Wolna od nazizmu i faszyzmu, wolna od tyranii, wolna od okrucieństw i kaźni bezwzględnych oprawców. Wolna od wojny. A Polska? Polska 8 maja nie ma czego świętować. Albowiem kiedy 8 maja 1945 roku obywatele Francji czy Wielkiej Brytanii cieszyli się, a nierzadko - w związku z zakończeniem wojny oraz pokonaniem nazistów i faszystów - nawet płakali ze szczęścia, to ten dzień dla Polaków był dniem, jak wiele innych.

Dla Polaków 8 maja 1945 roku niczym nie różnił się od poprzednich dni. Albowiem Polska znajdowała się wówczas pod nową okupacją, jaką zapoczątkowało tak zwane „sowieckie wyzwolenie“. 8 maja 1945 roku major Jan Tabortowski ps. „Bruzda” rozbijał więzienie w Grajewie, żeby uwolnić przebywających w nim żołnierzy Armii Krajowej aresztowanych przez Urząd Bezpieczeństwa, we współpracy z sowieckimi „doradcami z NKWD” i ze SMIERSZU. 8 maja 1945 roku „druga konspiracja” prowadziła już swoją działalność niepodległościową i zbrojną przeciwko nowemu okupantowi na terenie całej Polski, nawet na tych terenach, które zostały oddane Związkowi Sowieckiemu w wyniku układu jałtańskiego z lutego 1945 roku. 8 maja 1945 roku dziesiątki tysięcy żołnierzy - wówczas już rozwiązanej Armii Krajowej - ukrywało się, aby uniknąć aresztowania, długoletniej odsiadki w więzieniu, wywiezienia na Sybir czy rozstrzelania. 8 maja 1945 roku dziesiątki tysięcy żołnierzy i oficerów Armii Krajowej oraz wielu tych, którzy służyli Polskiemu Państwu Podziemnemu podczas niemieckiej okupacji, znajdowało się daleko od Polski. Przebywali oni wówczas w sowieckich gułagach, albo gdzieś na dalekiej Syberii. Tak właśnie - z polskiego punktu widzenia - wyglądał 8 maja 1945 roku.

Polska jako pierwsza stawiła zbrojny opór nazistowskiej agresji. Polscy żołnierze walczyli u boku armii francuskiej, kiedy to Francja została napadnięta przez Niemcy Hitlera w maju 1940 roku. Polscy lotnicy brali czynny, a nawet bardzo czynny udział w bitwie o Anglię. To również Polakom Brytyjczycy zawdzięczają powstrzymanie w tamtych dniach niemieckiej inwazji na Wielką Brytanię, która - w przypadku brytyjskiej przegranej bitwy powietrznej o Anglię – nieuchronnie by nastąpiła. Polscy żołnierze walczyli u boku wojsk angielskich, a później również u boku wojsk amerykańskich w Afryce przeciwko wojskom generała Erwina Rommla. Polscy żołnierze uczestniczyli w alianckiej kampanii włoskiej od samego początku, do samego końca. Polscy żołnierze uczestniczyli w wyzwalaniu Francji. To Polacy wyzwolili niemal całą Alzację w styczniu i w lutym 1945 roku. Jednak dla Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii ważniejszy od polskich sojuszników, ważniejszy od polskiego wkładu w zwycięstwo nad nazizmem i faszyzmem w Europie był sojusz z Józefem Stalinem, który narzucił swoją władzę wszystkim tym krajom, wszystkim tym narodom i na tych wszystkich terenach, które - „wyzwalając“ - zniewolił.

Polscy lotnicy, którzy uczestniczyli w bitwie o Anglię nie zostali zaproszeni na paradę zwycięstwa w Wielkiej Brytanii. To nie przedstawicieli polskich sił zbrojnych, którzy walczyli u boku wojsk angielskich i amerykańskich, na ową paradę zaprosiły władze brytyjskie. W angielskiej paradzie zwycięstwa wzięli udział przedstawiciele Ludowego Wojska Polskiego, które wykonywało polecenia i rozkazy Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, zdominowanego przez komunistów i ludzi Stalina.

Dotychczasowi polscy zachodni sojusznicy raptem zerwali swoje kontakty z polskim rządem emigracyjnym w Londynie i nawet przestali go uznawać. Zaś świat zachodni uznał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, który tak naprawdę był tworem moskiewskim i marionetką Sowietów. Ale Amerykanie, Anglicy czy Francuzi udawali, że tego nie widzą, że tego nie wiedzą albo widzieli to i o tym wiedzieli, ale - dla świętego spokoju - udawali, że tego nie widzą i że o tym nie wiedzą. Kogo wówczas obchodziła sprawa polska, sprawa Polaków, których los i tak już był od dawna przesądzony w Teheranie, a później przypieczętowany w Jałcie? Świat zachodni pozostawił wówczas Polskę i jej obywateli na łasce i niełasce Stalina. Kiedy zaczęto w Polsce masowo aresztować i wywozić na wschód żołnierzy i oficerów Armii Krajowej, kiedy Sowieci poddawali absurdalnym pozorowanym procesom przedstawicieli (w tym najwyższych przedstawicieli) Polskiego Państwa Podziemnego ani Stany Zjednoczone, ani Wielka Brytania, ani Francja nie zrobiły niczego, żeby ratować Polskę i Polaków przed sowiecką tyranią i szaleńczą żądzą krwi potwora Józefa Stalina. Na zachodzie nikt nie zamierzał walczyć o Polskę. Świat zachodni miał dosyć wojowania. Druga wojna światowa dopiero co się skończyła i nikt na Zachodzie nie zamierzał rozpoczynać trzeciej wojny światowej z powodu Polski, czy losu, który spotkał Polaków pod butem „sowieckiego wyzwoliciela“.

Ktoś powie: być może, przecież to przeszłość, przecież to stare dzieje. Po co do tego wracać? Przecież to historia.

Jednak należy o tym pamiętać i wracać do tych czasów pamięcią choćby po to, żeby tamte wydarzenia zrozumieć i wyciągnąć z nich prawidłowe wnioski. Albowiem ci, którzy nie znają lub nie rozumieją historii; ci, którzy nie znają lub nie rozumieją przeszłości i wydarzeń z nią związanych są skazani na ciągłe powtarzanie tych samych błędów. Można odnieść wrażenie, że przywódcy zachodniego świata nie wyciągnęli z historii, nie wyciągnęli z przeszłości i ze związanych z nią wydarzeń - prawidłowych wniosków...

Władimir Putin został zaproszony do Francji na obchody 70-tej rocznicy operacji „Overlord”, czyli lądowania wojsk alianckich w Normandii. A więc świat zachodni nadal nie potrafi sobie uświadomić, czym był Związek Sowiecki i kim był Józef Stalin. Świat zachodni nadal nie potrafi zrozumieć czym jest Rosja Putina i kim jest sam - pretendujący do tytułu cara - Władimir Putin.

Od tamtych wydarzeń dzieli nas niemal siedemdziesiąt lat. Mamy inne stulecie, inne czasy. Niektórzy twierdzą, że jesteśmy innymi ludźmi. Wielu twierdzi, że od tamtych czasów wszystko się zmieniło. Ale czy aby na pewno tak jest? Obserwując to, czego na Ukrainie dopuszcza się Rosja Putina można powiedzieć, że jedno nie zmieniło się na pewno. Kreml postępuje dokładnie tak samo, jak siedemdziesiąt lat temu, a Władimir Putin - wobec sąsiadujących z Rosją państw - postępuje dokładnie tak samo, jak postępował Józef Stalin, który wyznawał jedną prostą zasadę: „tam gdzie my, tam granica naszej ojczyzny”. Władimir Putin z tej zasady zrobił polityczną doktrynę i konsekwentnie, bezwzględnie i bezkompromisowo wdraża ją w życie.

Co zrobił Zachód, aby uratować Polskę i Polaków przed Stalinem i Związkiem Sowieckim? Nic. Co robi Zachód, żeby uratować Ukrainę i Ukraińców przed Władimirem Putinem? Co zrobi świat zachodni, żeby jego doktryna powstrzymywania Władimira Putina (którą podobno posiada) stała się efektywna i przyniosła jakiekolwiek efekty? Co zrobi Zachód, żeby powstrzymać Rosję Putina przed realizacją jej imperialnych celów i zamiarów?

8 maja - tego dnia Polska nie ma czego świętować. 8 maja 1945 roku - tego dnia Polacy nie mieli czego świętować. 9 maja 1945 roku - tego dnia Józef Stalin miał co świętować. 9 maja 2014 roku - czy tego dnia Władimir Putin będzie miał co świętować?

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka